Pół miliona złotych – takiego zadośćuczynienia Wioletta Szwak z Błot Wielkich żąda solidarnie od Szpitala Powiatowego w Szamotułach i od lekarki Barbary K., która trzy lata temu bez jej zgody wysterylizowała ją. Do zabiegu doszło w trakcie cesarskiego cięcia, kiedy pacjentka była pod narkozą. Wcześniej wyraziła pisemną zgodę na operację z możliwością „rozszerzenia zabiegu” w przypadku wystąpienia komplikacji, ale nie na ubezpłodnienie. Lekarze, którzy asystowali przy porodzie, tłumaczyli decyzję o sterylizacji tym, że było to już jej ósme dziecko, a uszkodzona macica groziła pęknięciem przy kolejnej ciąży. Przecięli jej jajowody, żeby ją ratować.
Jeszcze w październiku przed sądem w Szamotułach ma dojść do próby ugody w sprawie odszkodowania. Szanse na to, że do niej dojdzie, są niewielkie. Szpital nie zamierza płacić.
– Nie popełniono żadnego błędu w sztuce lekarskiej, więc żądanie odszkodowania jest bezzasadne – twierdzi dyrektor szamotulskiego szpitala Wiesław Jarnicki.
Dyrektor powołuje się m.in. na korzystny dla szpitala wynik postępowania prowadzonego przez Rzecznika Praw Pacjenta, który nie dopatrzył się w tej sprawie naruszenia praw pacjentki. Innego zdania jest reprezentująca Wiolettę Szwak mecenas Małgorzata Heller-Kaczmarska.
– Wykonanie zabiegu sterylizacji bez zgody pacjentki, gdy nie było zagrożenia życia, jest wystarczającą podstawą do żądania zadośćuczynienia – twierdzi mecenas M. Heller– Kaczmarska.
Tymczasem dzisiaj w sądzie w Szamotułach odbędzie się kolejna już odsłona procesu z prywatnego oskarżenia Wioletty Szwak. Wcześniej prokuratura dwukrotnie umorzyła śledztwo w sprawie bezprawnego pozbawienia płodności. To samo za pierwszym razem zrobił także szamotulski sąd. Co zrobi tym razem? Na wynik tego procesu trzeba będzie jeszcze poczekać.
W przygotowaniu jest dopiero opinia biegłych dotycząca przeprowadzonej sterylizacji. Czy faktycznie przeprowadzono ją jako konieczny zabieg ratujący życie? Biegli będą mogli to ocenić wyłącznie z medycznego punktu widzenia. Sąd sam jednak będzie musiał rozstrzygnąć to, czy w grę mogły wchodzić także względy pozamedyczne – ósma ciąża niezaradnej życiowo kobiety na granicy lekkiego upośledzenia?
Tymczasem Różyczka, której przyjście na świat kosztowało jej matkę ubezpłodnienie, skończyła w lipcu trzy lata. W 2009, kilka dni po narodzinach, odebrano rodzicom Różę. Decyzję tłumaczono zaniedbaniem w domu i niezaradnością życiową matki – Wioletty . Dziewczynka została przekazana do rodziny zastępczej. Po dwóch miesiącach noworodek wrócił do rodziców.
We wrześniu ubiegłego roku zapadł wyrok w sprawie rodziny: sąd postanowił zostawić małą Różę oraz jej rodzeństwo: Natalię, Tomka i Anię przy rodzicach. Władza rodzicielska małżeństwa została jednak ograniczona poprzez wprowadzenie do rodziny stałego kuratora sądowego. Kurator z kolei został zobowiązany do przesyłania sądowi comiesięcznego raportu z nadzoru. Pracownicy Miejsko – Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wronkach ściśle współpracują z kuratorem w zakresie pomocy udzielanej Szwakom i także składają comiesięczne raporty (u rodziny w Błotach Wielkich przedstawicielka MGOPS pojawia się dwa razy w tygodniu). Biegli uznali, że dzieci Szwaków są zdrowe i zadbane, a ich kondycja psychofizyczna jest na prawidłowym poziomie.
– Żonie i dzieciom niczego nie brakuje. Codziennie odwożę maluchy do szkoły. Są zadbane, grzeczne, uczą się dobrze. Natalia pięknie śpiewa, a Różyczka jest żywa i wesoła – mówi Władysław Szwak, który dba o gospodarstwo (ma 70 świń i 7 krów). Jesienią mężczyzna dorabia zbierając grzyby.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?