– Sytuacja w Bogatyni dojrzała do takiej decyzji – mówi przedstawiciel grupy inicjatywnej, Marek Tomala. – Fatalna kondycja finansowa, nieudolność przy realizacji inwestycji, dziwna polityka kadrowa w gminie, sprawa konsolidacji szpitala w Bogatyni oraz prywatyzacja PEC – wylicza.
W grupie inicjatywnej są jeszcze: Zbigniew Ciupa, Anna Maciocha, Grzegorz Wójcik i Jarosław Kowaliński. Pod wnioskiem o odwołanie burmistrza muszą zebrać ponad dwa tysiące podpisów. Mają na to trzy tygodnie – termin mija 20 listopada. Co na to magistrat?
Marcin Kiersnowski, rzecznik Urzędu Miasta i Gminy Bogatynia uważa, że miasto wcale nie jest w złej sytuacji, a takie głosy wynikają z kryzysu i zmieniających się przepisów dotyczących samorządów.
Kiersnowski powołuje się na ranking gmin w piśmie „Wspólnota”, w którym Bogatynia z roku na rok zajmuje coraz wyższe lokaty.
– Od czasu objęcia urzędu przez Andrzeja Grzmielewicza, Bogatynia awansowała o 200 miejsc, a w ciągu ostatniego roku o 10, trafiając do pierwszej dziesiątki rankingu – podkreśla Marcin Kiersnowski. Uważa, że nie ma podstaw do zarzutów o niegospodarność. Jednocześnie sugeruje, że działanie grupy ma podłoże polityczne i zależy jej na zdyskredytowaniu burmistrza. Marek Tomala, część członków grupy i burmistrz należeli do tej samej partii (PiS). Po złożeniu wniosku przez grupę, władze regionu PiS wykluczyły inicjatorów przeprowadzenia referendum z partii.
Marek Tomala uważa, że nie było ku temu powodów. – Jeżeli burmistrz nie ma sobie nic do zarzucenia, to i wniosek by mu nie zaszkodził – twierdzi Tomala. Za kilka tygodni okaże się, czy w Bogatyni zebrano wymaganą liczbę głosów do przeprowadzenia referendum.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
