Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dixie Company w Szamotułach. Jazz na miarę wytwórni Blue Note! FOTO]

Redakcja
Dixie Company w Szamotułach
Dixie Company w Szamotułach Magda Prętka
Dixie Company w Szamotułach wystąpili przy Gościńcu Sanguszko w niedzielny wieczór. Jazz na miarę wytwórni Blue Note zachwycił szamotulan. Brawa nie cichły bardzo długo

Duke Ellington powiedział kiedyś do publiczności: „Będziemy grać w ten sposób, dopóki wasz puls i mój nie staną się jednym!” I w zasadzie, gdyby słowa te padłu z ust członków poznańskiej formacji jazzowej Dixie Company, nie byłoby w tym nic dziwnego. W niedzielny wieczór przy Gościńcu Sanguszko wszystkie serca biły jednym rytmem – tym samym, który wyznaczały niebieskie nuty jazzu.

Krzysztof Zaremba (puzon), Jakub Marszałek (trąbka), Rafał Kubale (klarnet), Mariusz Gajdziel (kontrabas), Piotr Soroka (perkusja) i Bogdan Ciesielski (pianino), zaprosili mieszkańców Szamotuł na spotkanie ze standardami jazzowymi. Zdawało by się, iż w przypadku tego rodzaju formacji jest to rzecz typowa – zespół odegra doskonale znane utwory spod szyldu Blue Note, w odniesieniu do których raczej trudno o jakiekolwiek zaskoczenie słuchacza. No cóż... Dixie Company stanowczo wypisuje się z tego nurtu. Muzycznych niespodzianek było naprawdę sporo.

Jazz prosto z Memphis, jako jeden z pierwszych numerów wykonanych przez załogę Dixie, wprowadził do letniego ogródka Gościńca Sanguszko klimat małego, zadymionego klubu w Stanach z początku minionego stulecia. Perfekcjonizm muzyków przywodził bowiem na myśl najświetniejsze postaci złotej ery jazzu. Parę pierwszych skrzypiec, bez dwóch zdań, zagrała doskonała trąbka Jakuba Marszałka i genialny klarnet Rafała Kubale. To przede wszystkim za ich sprawą na szamotulskiej scenie zagościły legendy – Louis Armstrong oraz mr. Acker Bilk. Marszałek przypomniał jedną z najpiękniejszych kompozycji, jaka kiedykolwiek powstała w historii muzyki „What a wonderful world”– zarówno w odniesieniu do warstwy samego brzmienia, jak i otulającego je wokalu. Głęboki, chropowaty, „czarny” głos wydobywający się z ust trębacza wywołał wśród słuchaczy ogromne zdziwienie i wzruszenie zarazem. Brawa nie cichły bardzo długo.
Tak samo zresztą, jak te dedykowane Rafałowi Kubale, którego umiejętności instrumentalne przywodziły na myśl nie tylko scenę z filmu „Mój rower”, w której to wybitny polski jazzman, Michał Urbaniak, właśnie na klarnecie wykonywał utwór Acker Bilka. Kubale zachwycał do granic możliwości. Jakub Marszałek przekonywał zresztą, że kiedy Acker Bilk powierzył Dixie Company kilka swoich kompozycji, mistrz klarnetu nie krył zachwytu nad muzycznymi popisami poznaniaka.

Chociaż uśmiechy były obecne na twarzach publiki praktycznie przez cały koncert, nabrały one szczególnego wyrazu w trakcie wykonywania motywu przewodniego do kultowego polskiego filmu „Vabank”. Zdawało się, że sam „Kwinto” stanął na scenie, a poznaniacy oddają hołd wielkiej postaci polskiej muzyki filmowej, Henrykowi Kuźniakowi – autorowi ścieżki dźwiękowej do wspomnianego filmu.

Mimo, iż Dixie Company jest formacją jazzu tradycyjnego, w Szamotułach muzycy zaprezentowali również repertuar twórców, którzy chociaż w typowym jazzie się nie specjalizowali, z chęcią sięgali po niebieskie nuty. Stąd też słuchacze mogli spotkać się z kompozycjami Edith Piaf, Hanny Banaszak, a nawet z utworami nawiązującymi do muzyki folkowej, którą Jakub Marszałek żartobliwie określił mianem niemieckiej muzyki góralskiej. O zabawę z brzmieniem nie trzeba było zatem pytać.
Humor przerywnikiem koncertu

Więcej na ten temat w piątkowym Dniu Szamotulskim

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto