Sobotnie spotkanie rozegrane pomiędzy spartanami a drużyną Kłosa Gałowo dowiodło, że podopieczni Jarosława Lesickiego wciąż mogą liczyć się w walce o awans na wyższy szczebel rozgrywek ligowych.
Od początku mecz był prowadzony w dobrym tempie, gra toczyła się pod dyktando gospodarzy, co pokazywały kolejne groźne sytuacje pod bramką Kłosa.
Już w 2 minucie Jakub Paździerski uderzał z rzutu wolnego po lewej stronie pola karnego. Trafił w poprzeczkę. Później dwukrotnie próbował zagrozić bramce gości Tomasz Stelmaszyk. Najpierw po indywidualnej akcji w polu karnym strzał zablokowali obrońcy, następnie nie wykorzystał stuprocentej okazji, nie trafiając w światło bramki po podaniu Przemysława Szały. Gracze z Gałowa dopiero w 17 minucie zagrozili bramce strzeżonej przez Dawida Kownackiego, jednak strzał był bardzo niecelny. Dwie minuty później golkiper gospodarzy popisał się interwencją po strzale z rzutu wolnego dla Kłosa. W końcu nadeszła 24 minuta. Piłkę przechwycił Jarosław Bogacki, oddał ja Stelmaszykowi, a ten podał do Szały, który nie zwykł marnować takich okazji. 1:0 dla Sparty.
Niemający zbyt wiele pracy w tyłach Michał Łach pojawiał sie w polu karnym przeciwnka przy stałych fragmentach gry, robiąc pożytek ze swojego wzrostu. Kilkukrotnie uderzał groźnie głową, jak choćby w 30 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Rzutów wolnych zresztą, w ciągu całego spotkania było sporo, jednak ku zaskoczeniu widzów arbiter nie pokazał ani jednej kartki. Końcówka pierwszej połowy także należała do spartan i Przemysława Szały. Jeszcze w 40 minucie uderzał niecelnie głową ale już minutę później bramkarz Kłosa był bez szans i po centrze najskuteczniejszy napastnik gospodarzy trafił po raz drugi.
Bardzo widoczna była słaba gra bocznych obrońców Kłosa Gałowo, którzy nie nadążali za Bogackim i Paździerskim. Efektem tego było wiele dośrodkowań oraz fauli, po których robiło się bardzo gorąco pod ich bramką.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmieniał. Sparta atakowała, a Kłos bardzo sporadycznie kontrował i oddawał strzały głównie z dystansu. W 50 minucie obrońcy gości tylko przyglądali się Paździerskiemu jak biegnie z futbolówką. Ten był na tyle zaskoczony ich postawą, że nie zdołał oddać celnego strzału.
W 61 minucie Bogacki fatalnie strzelał po doskonałym prostopadłym podaniu. Okazje nadal się mnożyły za sprawą rzutów wolnych w okolicach pola karnego Kłosa. W krótkim czasie bramkarz gości obronił dwa bezpośrednie uderzenia - najpierw Tomasza Stelmaszyka, następnie Michała Łacha. Dochodziła 70 minuta meczu, kiedy po rzucie rożnym zrobiło się ogromne zamieszanie po bramką szamotulską, jednak żaden z graczy Gałowa nie potrafił skierować piłki do siatki. Chwilę później Dawid Kownacki kapitalnie zbił piłkę na rzut rożny po potężnej bombie Krystiana Dolaty z rzutu wolnego. Obronił także strzał po dośrodkowaniu ze wspomnianego rzutu rożnego. To wszystko na co stać było przyjezdnych, natomiast spartanie postawili kropkę nad "i" w 90 minucie. Fenomenalnym uderzeniem popisał się wprowadzony 15 minut wcześniej Błażej Waśkowiak i ustalił wynik spotkania na 3:0 dla Sparty Szamotuły.
Więcej na ten temat w piątkowym "Dniu Szamotulskim"
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?