Różne bywały losy Polaków, stąd też i ich groby rozsiane są po całym świecie. W położonej na samym równiku Ugandzie zwyczaj oficjalnego i uroczystego pochówku zmarłych jest czymś zupełnie nieznanym. A jednak grobów nie brakuje. Spoczywają w nich m.in. Polacy.
– Kiedy generał Anders wyprowadzał z Rosji polskie wojska przez Persję, mężczyźni szli walczyć na front zachodni pod Monte Cassino. Z Rosji wychodzili jednak nie tylko zdrowi, przygotowani do walki mężczyźni, ale i ich dzieci, rodzice, kobiety, ludzie starsi, niezdolni do walki. Anglicy internowali ich w Afryce Wschodniej, m.in. na terenie Ugandy – wyjaśnia Michał Kruszona, dyrektor Muzeum Zamek Górków w Szamotułach, który w związku ze Świętem Zmarłych za kilka dni po raz kolejny wyruszy na Czarny Kontynent, by dojrzeć polskich grobów.
Nieopodal Masindi – wiosce położonej około 200 km od stolicy Ugandy, w pobliżu Jeziora Alberta stanowiącego granicę z Kongo, w latach 1947 – 1948 żyło kilka tysięcy Polaków. Działała szkoła, teatr, obozy harcerskie, wybudowano również polski kościół, który do dziś stoi w Masindi – z „orzełkiem” i widniejącym pod nim napisem „Polonia semper fidelis” (Polsce zawsze wierny). Niedaleko dawnej świątyni znajdują się zaś groby zmarłych Polaków.
– W samej wiosce jest ich około 50, ale w okolicy wciąż odkrywam kolejne – wyjaśnia Michał Kruszona – Spośród Polaków mieszkających niegdyś w Ugandzie, do kraju wróciło zaledwie kilkudziesięciu. Pozostali rozproszyli się po całym świecie – wyjechali do RPA, Kanady, Australii, wielu pozostało jednak w Masindi – dodaje.
Wyprawy do Ugandy w okresie związanym z obchodami Święta Zmarłych w Polsce, to dla Michała Kruszony pewna tradycja. W tym roku wraz z dwójką kompanów, już po raz czwarty odda pokłon pogrzebanym na obczyźnie rodakom. Będzie to nie tylko wyraz pamięci o nich, ale równocześnie i wyraz pamięci o polskiej historii oraz możliwość dokumentacji kolejnych mogił, które – jak zaznaczał wciąż w Ugandzie odkrywa.
– Grobami w pobliżu Masindi opiekują się miejscowi. To bardzo ciekawe, bo Ugandyjczycy nie znają tradycji grzebania bliskich, nie tworzą cmentarzy. Kiedy umrze ktoś z ich rodziny chowają go gdzieś blisko domu, nie oznaczają nawet tego miejsca – wyjaśnia dyrektor szamotulskiego muzeum – Tamtejsi nie wiedzą nawet, gdzie leży Polska, a jednak poczuwają się do obowiązku pielęgnacji grobów. To z kolei świadczy o tym, że pozostawali w bardzo dobrych stosunkach z Polakami, pomagali sobie na wzajem. Nieopodal mogił mieści się szkoła, bodajże gospodarstwa leśnego i to głównie osoby, które pobierają w niej naukę, czy są z nią związane, przychodzą na groby i dbają o to miejsce. Sam fakt, że mogiły nie są zarośnięte, a o co w tamtejszym klimacie przecież nie trudno, świadczy o poważnym podejściu do polskiej tradycji – dodaje.
W roku ubiegłym Kruszonie w Ugandzie towarzyszył ks. Paweł Pawlicki z Chojna oraz Robert Ziółkowski . Za kilka dni natomiast dyrektor szamotulskiego muzeum wyruszy na Czarny Kontynent m.in. wraz z Tomaszem Lisieckim z Poznania. Czy i tym razem odkryje zapomniane groby Polaków? Zapewne wkrótce się o tym przekonamy.
ą
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?