Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O księdzu Rossigrochu i rycinie Świętego Jakuba w Ostrorogu

Piotr Pojasek
Karta z miedziorytem zatytułowanym (w tłumaczeniu z łaciny) „Św. Jakub Większy apostoł w Ostrorogu cudowny”. Za: A. Brosig, „Imagines miraculosae”, Poznań 1935, s 41
Karta z miedziorytem zatytułowanym (w tłumaczeniu z łaciny) „Św. Jakub Większy apostoł w Ostrorogu cudowny”. Za: A. Brosig, „Imagines miraculosae”, Poznań 1935, s 41 Archiwum
O księdzu Rossigrochu i rycinie Świętego Jakuba w Ostrorogu (pamiątka z XVII wieku)

O księdzu Rossigrochu i rycinie Świętego Jakuba w Ostrorogu (pamiątka z XVII wieku)

Zbierając przed kilku laty materiały do szkicu o cudownym krucyfiksie z kościoła w Biezdrowie miałem okazję przejrzeć pracę o polskiej grafice religijnej autorstwa Alfreda Brosiga, pt. „Imagines miraculosae” (Poznań 1935), w której natknąłem się m.in. na miedzioryt z wizerunkiem św. Jakuba Większego (Starszego) Apostoła w Ostrorogu. W ostatnim czasie zamierzałem wykorzystać mało znany sztych w jednym z odcinków artykułu "Podania ludowe z Wronek i okolicy”. Jednakże po bliższym zapoznaniu się z okolicznościami jego powstania postanowiłem przygotować osobny – niniejszy tekst.

Intencją moją jest przybliżenie szerszemu odbiorcy unikatowej grafiki, którą można śmiało zaliczyć do lokalnych zabytków kultury. Tym bardziej, że kult św. Jakuba w parafii Ostroróg nabiera nowej dynamiki związanej z otwarciem w Ostrorogu w 2013 r. lokalnego odcinka Drogi św. Jakuba, szlaku wiodącego do Santiago de Compostela w Hiszpanii, gdzie znajduje się grób św. Apostoła.

O tym, jak bardzo utożsamiano Ostroróg ze św. Jakubem, może świadczyć pewne potoczne powiedzenie z okolic Wronek. Otóż jak do podwronieckich wsi zbliżała się ulewa z kierunku południowo-wschodniego, to starzy ludzie powiadali, że „burza idzie od Jakuba”, czyli od miasta Ostroróg, któremu z dawna patronuje właśnie św. Jakub Starszy Apostoł.

W celu zapoznania Czytelników z przeszłością wielokrotnie poniżej przywoływanego kościoła św. Jakuba (dziś już nieistniejącego) na Piaskowie pod Ostrorogiem zamieszczam jego historię z pracy ks. prof. Józefa Nowackiego, pt. „Dzieje Archidiecezji Poznańskiej: Archidiecezja Poznańska w graniach historycznych i jej ustrój” (t. 2, Poznań 1964, s. 373), gdzie czytamy:

„Kościół św. Jakuba w Piaskowie jest zapewne fundacją XIII czy dopiero z początków XIV wieku. (...). Plebanów tamtejszych znamy od roku 1396 (Mikołaj) aż do roku 1424, w którym pleban Tomasz wydzierżawił swą plebanię wikaremu ostroroskiemu Marcinowi za 20 grzywien, tj. wszelkie dziesięciny, meszne i role, wyjąwszy dwa łany w Rudkach i jeden w Ostrorogu. Posiadała więc plebania znaczne uposażenie, które dekretem inkorporacyjnym wraz z prawem parafialnymi przelano 1432 na kościół miejski i prepozyturę w Ostrorogu. Z tą chwilą parafia w Piaskowie przestała istnieć, jakkolwiek wspominano ją jeszcze w 1448 i 1461. Pozostał jako sukursalny jej kościół św. Jakuba na wzgórzu. Odbudowano go 1664, uznano 1674 jego obraz św. Jakuba za łaskawy i 1677 erygowano przy nim prebendę. Za zezwoleniem konsystorza został 1818 rozebrany i obraz jego ołtarzowy tymczasowo przeniesiony do kościoła parafialnego, lecz patron Kwilecki nie spełnił swego zobowiązania, by natychmiast rozpocząć budowę nowego. Kościoła św. Jakuba już nie odbudowano”. Miejsce dawnej świątyni do dziś upamiętnia figura św. Jakuba z roku 1878, którą ufundowano z dobrowolnych składek parafian, staraniem ks. Józefa Zenktelera, proboszcza ostroroskiego (o czym donosił poznański „Orędownik”, nr 81, z roku 1878).

Tak się składa, że nie wiemy nic pewnego o twórcy omawianego tu miedziorytu, niemniej bardziej interesującą dla lokalnej historii jest postać tego, który go zamówił, tj. księdza Piotra Rossigrocha, proboszcza ostroroskiego, dziekana lwóweckiego, syna Jana burmistrza Ostroroga. Żyjący w XVII wieku w Ostrorogu ks. Rossigroch był autorem trzech książek, w tym dwóch o kościele św. Jakuba na Piaskowie przy Ostrorogu. Podkreślić należy, że dzięki jego staraniom władza duchowna uznała wymieniony kościół za miejsce cudowne, zaś oba druki przyczyniły się do upowszechnienia kultu św. Jakuba.

Tytuły trzech publikacji naszego proboszcza znajdziemy m.in. w monumentalnej serii wydawniczej Karola Estreichera, pt. „Bibliografia Polska” (cz. III, t. XV, ogólnego zbioru tom XXVI, Kraków 1915, s. 376-377). Cytujemy je w porządku chronologicznym przy zachowaniu pisowni podanej u Estreichera:

1. „Kazanie na dzień pogrzebu Jeymości P. Anny Bobrownickiey miane przez X. Piotra Rossigrocha proboszcza Ostrorogskiego, w kościele w Biezdrowskim d. 1. Grudnia 1670. r. W Poznaniu w drukarni dziedziców Woyciecha Regulusa”.

2. „Światła y ognie nocne rożnych czasów widziane w Kościele y około kościoła S. Jakuba Apostoła na Piaskowie przy Ostrorogu. Dobrodzieystwa także y łaski boskie otrzymane. O sierpie przytym do ręki przyrosłym który na tymże mieyscu przy Mszy ś. odpadł: poprzysiężone na Kommissyach zeznania, na większą chwałę Panu Bogu y wielkiemu apostołowi Chrystusowemu Jakubowi Świętemu rozsławiać dozwolone a przez X. Piotra Rossigrocha proboszcza Ostrorogskiego do druku podane d. 1. lipca roku po porodzeniu Pańskiem 1674 w Poznaniu w drukarni dziedziców Woyciecha Regulusa”.

3. „Summaryusz powtórny łask y dobrodzieystw Boskich, po cudownym św. Jakuba mieyscu, w Wielkiey Polsce przy Ostrorogu deklarowanym. Za przyczyną Wielkiego Apostoła podczas woyny tureckiey polskiego Patrona ponowionych. Także Pieśń o tymże S. Jakubie większym Apostole, przez W. X. Piotra Rossigrocha dziekana Lwowskiego, proboszcza Ostrorogskiego złożona y do druku za dozwoleniem Zwierzchności duchowney podana R. P. 1676 d. 2. lutego. w Poznań, w drukarni Woyciecha Regulusa Młodulewicza 1676”.

W tym miejscu zatrzymamy się na ostatnim z wymienionych dzieł, mianowicie na „Summariuszu...” z roku 1676. Na jednej z pierwszych kart znajduje się odbitka owego miedziorytu, który omówił w swej pracy wspomniany powyżej Alfred Brosig (tu częściowo korzystamy z jego opisu; podane w nawiasach tłumaczenia z łaciny przeprowadził prof. Tomasz Jurek).

Brosig zakładał, zapewne słusznie, że „autorem tego sztychu jest prawdopodobnie bliżej nieznany rytownik poznański” współpracujący (czy na stałe?) z oficyną wydawniczą Wojciecha Regulusa mieszczącą się w Poznaniu na Chwaliszewie, z której usług aż trzykrotnie korzystał ks. Rossigroch.

O samym miedziorycie możemy powiedzieć, że ma on wymiary: 13,5 x 17,2 cm. Napis na górze: „Polonis non amplius advena et peregrinus, sed patronus et convivis domesticus” (Polakom już więcej nie gość i przybysz, lecz patron i wspólny domownik). U dołu po prawej stronie herb Janina, nad nim napis: „Sub hoc coronato securus clypeo” (Bezpieczny pod tą ukoronowaną tarczą). Poniżej podpis: „S. Jacobus apostolus maior Ostrorogii miraculosus” (Św. Jakub Większy apostoł w Ostrorogu cudowny).

Po wstępnym, pobieżnym oglądzie widać, że miedzioryt nie jest odwzorowany na cudownym obrazie św. Jakuba, który dawniej znajdował się w kościele na Piaskowie, a obecnie wisi w ołtarzu głównym kościoła parafialnego w Ostrorogu. Rycina ukazuje wnętrze pomieszczenia, w którym po lewej stronie siedzi na tronie św. Jakub Starszy, wsparty lewym ramieniem na stole. Po prawej zaś stronie znajduje się duży otwór w murze, przez który w głębi widać dwie budowle (dużą i małą) i tyleż wież zwieńczonych krzyżami. Wśród atrybutów świętego przedstawiono dwie muszle na okrywającym jego ramiona mucecie (narzuta sięgająca łokci), ponadto kij pielgrzyma, księgę stojącą na stole, a także zawieszone na ścianie: bukłak, płaszcz i charakterystyczny kapelusz z muszlą. Z kolei w narożach na górze umieszczono motywy zdobnicze w postaci ornamentu kwiatowego.
Osobiście dopatruję się w tej dewocyjnej i jednocześnie alegorycznej kompozycji wnętrza przedsionka kościoła na Piaskowie z zasiadającym na fotelu jego patronem, przed którym rozpościera się widok na pobliskie jezioro oraz (dziś nieistniejący w Ostrorogu) zamek z wieżą i kamieniczką, a także na fragment wieży kościoła parafialnego. Z kolei herb Janina z koroną królewską nad tarczą należy łączyć z rodowym herbem króla Jana III Sobieskiego. Władca ten będąc wcześniej hetmanem wielkim koronnym zwyciężył wojska tureckie w słynnej bitwie pod Chocimiem w roku 1673. Wzmianka o współczesnej ks. Rossigrochowi „wojnie tureckiej” została zawarta już w tytule „Summariusza...”. Zaś w słowa zamieszczonej na końcu druku pieśni wplótł jej autor osobę króla Jana III wraz z jego herbem: „Rozgościłeś się u Jana trzeciego / W Janinie: chciże bydź króla polskiego / Obrońca. (...)”. Nadmienię, że imię Jakub nosili ojciec i najstarszy syn niezwyciężonego monarchy.

Tyle mojej interpretacji, na ile trafnej, okaże się z ewentualnych komentarzy Czytelników, na które każdy autor bardzo liczy.

Zamieszczone tu odbitki miedziorytu pochodzą z dwóch różnych egzemplarzy, pierwszy (z miedziorytem opublikowanym w 1935 r. przez Brosiga) znajdował się w Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, drugi zaś pochodzi ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej i jest w całości dostępny w internecie (patrz WBC Poznań: oai:www.wbc.poznan.pl:366875). Przy okazji należy zwrócić uwagę, że w różnych pozycjach (Estreichera, Brosiga i innych) niezbyt dokładnie przytoczono tytuł „Summariusza...”, co spowodowało np. błędny zapis nazwy dekanatu, na którego czele stał ks. Rossigroch, to znaczy w miejsce dekanatu „Lwoweckiego” (od Lwówka k/Pniew) podano „Lwowskiego”(sic!).

Oprócz miedziorytu chciałbym dodatkowo zwrócić uwagę Czytelników na znajdującą się w „Summariuszu...” „Pieśń o Świętym Jakubie w Ostrorogu”, której autorem jest sam ks. Piotr Rossigroch. Pieśń ta ma już 340 lat. Poniżej zamieszczam dwie karty z tekstem pieśni z pierwodruku, ponadto przytaczam własny odpis oryginału oraz nowszej wersji znanej obecnie w Ostrorogu, którą niegdyś upowszechniła Walentyna Przybysz w „Zbiorze pieśni cudownych miejsc Biezdrowa i okolicy” (Poznań 1932, s. 25-26). Ostatnia wersja jest także dostępna w internetowym wydaniu książki Jacka i Marii Łempickich, pt. „Święci w Polsce i ich kult w świetle historii” (Kraków 2008). Dodam, że na odpuście świętojakubowym w Ostrorogu za czasów organisty Kazimierza Cembrowicza (lata 1983-2011) śpiewane były wyłącznie trzy pierwsze zwrotki. Aby lepiej zrozumieć treść przypomnianej tu pieśni należy koniecznie zapoznać się z pierwszą książką o kościele św. Jakuba z roku 1674, której obszerne streszczenie (autorstwa St. Maćkowiaka) udostępniam na końcu.

Odpis z pierwodruku (uwaga: litery „y” oraz „i” w zapisach języka staropolskiego często odpowiadają dzisiejszej literze „j”):

PIESŃ O S. JAKUBIE APOSTOLE
Przy Ostrorogu Cudami wsławiony.
Nowe w Sarmackich kraiach Jakub święty
Apostoł Wielki żarliwością zięty.
Przy Ostrorogu Cuda swe zkłada
Łask Boskich pełen zawsze nimi włada.
Matka synacka gdy tego imienia
Jakuba topi/ Bóg złość iey przemienia
w Łaskawość która gdy się iuż zapuszcza
Złość swą wypełnić. Lecz Bóg nie dopuszcza.
Kapłanem będąc Jakuba Świętego
Kościół zmurował Patrona swoiego
W tym mieyscu: gdzie Matka topić chciała
Przed którym złość swą często wyiawiała.
Zdawna to Mieysce Cudami słynęło
Lubo iuż Dwieście lat minęło.
Przyrosłe sierpy od rąk odpadały
Pod czas Mszy świętey. Cuda wydawały.
Kalwin zazdrosny gdy Farny odbiera
Kościół. Złość swoię oraz tesz wywiera
Na Apostolski/ który ruinuie
W Pałac z cegły teyż w Zamku buduie
Bóg niedozwala: Co dano świętemu
Raz Jakubowi y tak zawisnemu
Heretikowi Mieszkania nie daie
Który tę cegłę na Kościół oddaie.
W Ogniach y Cudach słynie Jakub Święty
Że za Patrona od Polaków wzięty
Będzie. Niech swe iuż Kompestelly świeci
Niech na Pogaństwo ognie dziwne nieci.
Hiszpańskich Królów niegdy wspomagałeś
Na koniu białym gdy się pokazałeś
Ranimirowi/ zbiłeś Poganina
Niech y tę Łaskę odbierze JANINA
Rozgościłeś się u JANA Trzeciego
w JANINIE: chciże bydź Króla Polskiego
Obrońca. Łaski niech twey Apostolskiey
Doznawa. A broń wszytkiey iego Polskiey.
Amen.

Odpis zmodyfikowanej wersji ze „Zbioru pieśni cudownych miejsc Biezdrowa i okolicy”:
Pieśń o Świętym Jakubie w Ostrorogu

W krajach sarmackich słynie Jakub Święty,
Apostoł Wielki żarliwością zdjęty,
Przy Ostrorogu cuda swe zakłada,
Łask Boskich pełen zawsze niemi włada.
Matka syneczka, gdy tego Imienia
Jakuba topi, Bóg złość jej odmienia
W łaskawość, która, gdy się już zapuszcza
Złość swą wypełnić, lecz Bóg nie dopuszcza.
Kapłanem będąc Jakuba Świętego,
Kościół zbudował Patrona swojego
W tem miejscu, gdzie go Matka topić chciała
Przez które złość swą często wyjawiała.
To miejsce dawno cudami słynęło,
Lubo już temu dwieście lat minęło,
Sierpy przyrosłe od rąk odpadły.
Podczas mszy świętej cuda wyjawiały.
Kalwin zazdrosny, gdy reformę obiera,
Na kościół złość swą szczególnie wywiera,
Apostołowi gdy kościół rujnuje,
A pałac z cegły tej samej buduje.
Bóg nie dozwala swojemu Świętemu,
Lecz Jakubowi, gdy tak zawistnemu
Heretykowi mieszkania nie daje,
Niechaj tę cegłę na kościół oddaje.
W ogniach i w tych dniach słynie Jakub Święty
I za patrona od Polaków wzięty
Niechaj w tej jak w swej Komposteli świeci,
Niech na pogany dziwne ognie wznieci.
Hiszpańskich królów(1) gdy ich wspomagałeś,
Na białem koniu zawsze ratowałeś,
Heremijana zbiłeś poganina,
Niech też tę łaskę ma Polska dziedzina.
Rozgościłeś się w Ostrorogskiem polu,
Bądźże Polakom gotowy do boju,
Niech doznamy wielce łaski Pańskiej,
Racz nas uchować od rzezi pogańskiej.
Amen.

Zainteresowanych omawianym starodrukiem odsyłam do internetu. Ponadto zachęcam do lektury przedwojennego artykułu o drugiej w kolejności książce ks. Rossigrocha, zatytułowanej „Światła y ognie nocne rożnych czasów widziane w Kościele y około kościoła S. Jakuba Apostoła na Piaskowie przy Ostrorogu. (...)”. Autorem ukazującego się w 1934 r. w odcinkach na łamach „Gazety Szamotulskiej” (nr 62-68) szkicu pt. "Światła i ognie nocne. Rzecz o kościele św. Jakóba pod Ostrorogiem" jest niejaki St. Maćkowiak (zapewne Stanisław; patrz biogram w: „W poszukiwaniu Arkadii: Klub «Wietrzne Pióro». Życie intelektualne w Szamotułach w latach 1918-1939”, noty biograficzne oprac. R. Krygier, Szamotuły 2003, s. 48). Maćkowiak, chyba jako jedyny do tej pory dokonał w swym tekście obszernego omówienia i streszczenia pracy niestrudzonego proboszcza ostroroskiego. Na uwagę zasługuje relacja o kościele św. Jakuba, liczne doniesienia o cudach, a także najstarsza wersja legendy "O sierpie do ręki przyrosłym...”. Pewnym utrudnieniem dla dzisiejszego czytelnika może być język używany w czasach ks. Rossigrocha. Mam jednak nadzieję, że niedogodność tę zrekompensują barwne opisy zjawisk nadprzyrodzonych przypisywanych wstawiennictwu św. Jakuba.

St. Maćkowiak, „Światła i ognie nocne. Rzecz o kościele św. Jakóba pod Ostrorogiem” (część 1)
W roku bieżącym mija 390 lat od chwili, kiedy na wzniesieniu pod Ostrorogiem, w Piaskowie stanął maleńki, ale wsławiony licznemi cudami kościółek pod wezwaniem św. Jakóba Apostoła.

Dziś, gdy bezbarwna mgła przeszłości spowija jedynie pamięć o tym kościółku, gdy tylko legenda prostego ludu ożywia niemy pagórek piaskowski, na którym niegdyś za przemożną przyczyną Wielkiego Apostoła działy się cuda, gdy minęły już bezpowrotnie te chwile, kiedy Piaskowo oblegały mnogie rzesze pątników, szukających u stóp „cudotwórczego” św. Jakóba pomocy – ośmielajmy się zbliżyć poprzez świętość i cudowność do zapomnianego kościółka i rzucić o nim na papier kilka słów w nadziei, że zdołamy zbliżyć do Czytelników te czasy, kiedy przyczyna św. Jakóba była dla mieszkańców ziemi szamotulskiej „u Majestatu Boskiego ważna i skuteczna”.

I tylko te względy skłoniły nas do napisania niniejszego szkicu.

W Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu znajduje się niezwykła rzadkość bibljograficzna z 1674 roku – cenna ale dotąd jeszcze przez regjonalistów szamotulskich niewyzyskana książka, której pełny tytuł brzmi:
„Światła / y / Ognie nocne / Różnych czasów widziane / w kościele y około Kościoła/ Św. Jakóba Apostoła / na Piaskowie przy Ostrorogu. / Dobrodziejstwa także y Łaski Boskie otrzymane / O sierpie przytym do ręki przyrosłym, / który na tymże miejscu przy Mszy św. odpadł / poprzysiężone na Commissach zeznania. / Na większą chwałę Panu Bogu /y / Wielkiemu Apostołowi Chrystusowemu / Jakóbowi Świętemu / Rozsławiać dozwolon”.

Autorem powyżej zacytowanej książeczki, liczącej coś około 30 stron 8°, jest bliżej nam nieznany ks. Piotr Rossigroch, proboszcz parafji ostrorogskiej i b. dziekan lwowski [lwówecki – przyp. P. Pojaska] syn burmistrza Ostroroga, Jana Rossigrocha. Ks. Piotr jest autorem dwóch innych jeszcze książek: „Kazanie na dzień pogrzebu Jegomości P. Anny Dobrownickiej [Estreicher podaje: Bobrownickiey – przyp. P. Pojasek], miane... dnia 1 grudnia 1670 r.” oraz „Summarjusza(1) powtórnego łask y dobrodziejstw Boskich po cudownym św. Jakóba miejscu”, Poznań 1676.

„Światła y ognie nocne” ukazały się „dnia 1 lipca roku po Porodzeniu Panieńskiem 1674 w Poznaniu, w drukarni Dziedziców Wojciecha Regulusa”.

Z dość wielkiego niewątpliwie nakładu pozostały po dziś dzień zaledwie... trzy egzemplarze, przechowywane w Bibljotece Czartoryskich, Uniwersyteckiej w Warszawie i Raczyńskich w Poznaniu (dawniej w Ossolińskich we Lwowie).

O wartości tej książki dla historyków powiatu szamotulskiego mówić nie chcemy, ale popełniliby oni błąd nie do darowania, gdyby nie chcieli z niej skorzystać. Callier, pisząc swoją monografję o Ostrorogu, nie wiedział o istnieniu pracy Rossigrocha i dlatego fakt istnienia kościoła na tzw. Piaskowie pod Ostrorogiem potraktował dość pobieżnie, a i w samym szkicu historycznym o Ostrorogu popełnił mimo woli kilka usterek.

„Światła y ognie nocne” są bez wątpienia – poza tkwiącą w nich wartością historyczną – cennem źródłem do poznania zwyczajów i zajęć, a szczególnie religijności dawnych mieszkańców ziemi szamotulskiej. Ileż rzewności ma w sobie proste a nacechowane taką szczerą i ujmującą wiarę opowiadanie „sławnie urodzonego Szymona Szostka”, któremu „córeczkę kaduk porwał” i za przyczyną św. Jakóba została uleczona.

Albo opowiadanie „uczciwego Jana Zagrodnika z wsi Rudek”, co to z „powietrza zararzenia” został uzdrowiony, po trzykrotnem obniesieniu naokoło ołtarza św. Jakóba!

Z książki Rossigrocha dowiadujemy się również o wzmożonej w owym czasie (1674 rok!) czci ku Matce Boskiej Szamotulskiej, o strasznym pożarze, jaki nawiedził Ostroróg w „sobotę czwartą po Wielkiej, Nocy” (1672 r.), o stosunku kalwinów do katolików itd.

(Dalszy ciąg nastąpi).

Światła i ognie nocne (część 2)
Dodajmy do tego żywą formę opowiadania, pociągający swą – jak na owe czasy – kunsztownością styl siedemnastowieczny i ciekawą fabułę, a otrzymamy w sumie to wszystko, co skłoniło nas do bliższego omówienia i możliwie szczegółowego streszczenia pracy ks. Rossigrocha.

***

„Światła y ognie nocne” rozpoczyna ks. Rossigroch na starą modłę szumną i okraszoną gęsto makaronizmami (wszak – wiek XVIII) dedykacją „wielebnemu a mnie wielce miłościwemu Panu jego Mći P. Wacławowi na Otoku Zaleskiemu, chorążemu Łęczyckiemu, włości i dóbr ostrorogskich panu i dziedzicowi Miłościwemu Dobrodziejowi mojemu”(1), który snać wielką musiał posiąść łaskę niebios, skoro w jego „dziedzicznych dobrach zadziedziczył miejsce” wielki święty – Jakób Apostoł Większy(2).

„A ...zadziedziczył miejsce” jak wynika z treści książki – w sposób następujący: na „pagóreczku ostrorogskim”, opodal jeziora, wznosił się przed laty utrwalony do dziś w legendzie „o sierpie do ręki przyrosłym”, mały kościółek, zbudowany przez ks. Walentego Wronicza, ówczesnego mansjarza [mansjonarza – przyp. P. Pojasek] ostroroskiego, a późniejszego dziekana krobskiego i proboszcza ponieckiego.

Kościółek ten pod wezwaniem św. Jakóba Apostoła Większego został wzniesiony – przy pomocy kalwina, Wojciecha Szlitnicha, dziedzica ostroroskiego, – na tem samem miejscu, gdzie już przedtem stał kościół, który został jednak zburzony przez nienawistnych dysydentów. Do budowy nowej kaplicy zużył ks. Wronicz resztki muru dawniejszego kościółka, koszty zaś pokrywał z hojnych datków wiernych, „lubo w większej części (EX maiori parte) łożył ze swego”.

Zaledwie kościółek stanął na wywyższeniu, już za przyczyną św. Patrona zaczęły dziać się liczne cuda, które zjednały mu rozgłos. Kiedy zaś proboszczem ostroroskim został ów ks. Piotr Rossigroch, zaczął on robić w konsystorzu starania, zmierzające do uznania Piaskowa za miejsce cudowne. Starania jego zostały uwieńczone pomyślnym wynikiem. Ówczesny biskup poznański, ks. St. de Magna Chrząstów Wierzbowski, zawezwał najpierw do konsystorza ks. Walentego Wronicza, który zdał relację o samej budowie kościoła w Piaskowie, a następnie wysłał do Ostroroga specjalną komisję, w skład której wchodzili: ks. Stefan Moręski, doktor teologji, kanonik i prepozyt kościoła św. Marji Magdaleny w Poznaniu; ks. Jan Morawski, profesor Zgromadzenia Jezusowego W Kollegjum Poznańskiem oraz – jako sekretarz – ks. Jan Kazimierz Steczewicz, doktor praw i teologji dziekan i prepozyt zbąszyński.

Komisja ta bawiła w Ostrorogu trzykrotnie: 16 marca 1672 roku, 17 czerwca 1672 r. i 23 września tegoż roku. Celem jej było zbadanie autentyczności dokonanych w Piaskowie cudów. W tym celu przesłuchała pod przysięgą przeszło 20 osób zainteresowanych, które mogły zaświadczyć o cudach, zdziałanych w kościółku za przyczyną św. Jakóba.

Wyniki swoich badań złożyła komisja na ręce ks. biskupa Wierzbowskiego, który w dłuższym liście z dnia 24 marca 1674 r., adresowanym z Warszawy do ks. Stefana Moręskiego, polecił mu ogłosić Piaskowio miejscem cudownem.

Stało to się 27 kwietnia tegoż roku.

W czasie uroczystej wotywy, po modlitwie do Ducha św., padły z ambony słowa, ogłaszające wszystkim po wszystkie czasy, że spełniły się marzenia mieszkańców Ostroroga, Piaskowa i okolicy.
Bo oto maleńki kościółek, umiłowany w szczególny sposób przez Boga, stał się specjalnie cudownem miejscem, mającem ściągać odtąd nawet z odległych stron wiernych, tulących się kornie do stóp wielkiego Apostoła, św. Jakóba.

Na zakończenie uroczystości zagrzmiało potężne „Te Deum”.

***

Wracamy znowu do książki ks. Rossigrocha. W krótkim rysie historycznym co do budowy kościoła św. Jakóba i ogłoszenia go miejscem cudownem powiedzieliśmy wyżej, że w Ostrorogu bawiła w 1672 r. komisja, która zajęła się szczegółowo zbadaniem licznych cudów, jakie zostały zdziałane w Piaskowie.
Otóż treścią „Świateł i ogni nocnych” są właśnie zeznania świadków, przesłuchanych przez ową komisję. Ks. Rossigroch cytuje je – jak można przypuszczać – w dosłownem brzmieniu, bez żadnych komentarzy, ba – nawet bez żadnych poprawek stylistycznych i gramatycznych.

Książka ma układ katechizmowy. Podzielona jest na sześć pytań, pod któremi mamy „odpowiedzi”, które są właśnie dosłownemi zeznaniami świadków.
1) Pisownię tutaj i w dalszym ciągu modernizujemy.
2) Nazywa się „większym” lub „starszym” dla odróżnienia od drugiego św. Jakóba Apostoła „młodszego”. Nazwa ta pochodzi stąd, że św. Jakób Ap. „starszy” został powołany wcześniej od „młodszego” do grona uczniów Chrystusowych.
(Ciąg dalszy nastąpi).

Światła i ognie nocne (część 3)

„Pytanie” pierwsze brzmi:

„Kto ten kościół pod tytułem św. Jakóba Apostoła i z jakiej okazji wystawił?”. Poprzysiężona relacja.

Niżej zaraz czytamy:

„Wielebny X. Walenty Wronicz.... w Konsystorzu Poznańskim urzędownie pytany, te słowa własne pod przysięgą zeznał. Roku 1644 w Ostrorogu, gdym był promotorem Różańca św. Bractwa, za nieboszczyka Jego Mości X. Andrzeja Świnarskiego, natenczas proboszcza ostrorogskiego, bywałem często na Piaskowie, które miejsce na górze przy jeziorze wielkiem jest położone, gdzie katolicy paciorki w dni święte odprawowali podczas herezji i ciała umarłych chowali. Począłem tedy zamyślawać kościółek wystawić, aby się tamże chwała Boża odprawowała i nabożeństwo na dzień św. Jakóba Apostoła Większego. Stała tam wielka część muru, którego żadnym sposobem złośliwi heretycy nie mogli rozwalić, według podania ludzkiego, bo gdy kusili się o to niektórzy z heretyków, jednemu Niemcowi pozostałemu zły duch nogi za kozły tak uplatał, że ich żadną miarą rozpleść ani się ratować nie mogąc, mizernie zdechł, wisząc głową na dół. Takową zachęcony narratywą(1) prosiłem P. burmistrza ostrorogskiego, natenczas P. Jana Rossigrocha, aby mi rozkazał pospólstwo zaprowadzić z naczyniem różnem na odkopanie zasypanych, niemal na dwa łokcie murowanych, małego chóru fundamentów. Co chętliwie P. Jan Rossigroch uczynił i lud pospolity z radością wielką. Ziemię tedy tak rozwieźli i rozrzucili, iż murów widać dobrze było fundamenta chóru małego, na łokci wzdłuż dwanaście, wszerz dziesięć i jastrych w środku, jakoby go był świeżo położył. Tam przy starym pozostałym murze i jastrychu, jakoby w pośrodku kościółka, znalazł się sierp bez trzonka drewnianego, który pospołu z końcem sierpa ugnił i odpadł; miałem go w ręku, nietylko widział(2). Mocnom tedy począł myśleć: mały chór wzdłuż na łokci dwanaście, a wszerz na dziesięć jako stawało muru(3), a wielki chór, jeśli się nie mylę, na łokci piętnaście, wzdłuż na dwadzieścia i coś wystawić materja tylko tak do muru, jako i do drzewa wstręt mi czyniła(4), ponieważ blisko żniwa nadchodziły. Wziąwszy jednak Pana Boga na pomoc, prosiłam J.M.P. Wojciecha Szlichtnika, natenczas Ostroróg trzymającego do wiernych rąk od Jaśnie Wielmożnego św. pamięci Bogusława Leszczyńskiego, generała wielkopolskiego, Szlichtnika – mówię – człowieka wiary kalwińskiej, aby na to miejsce podarował na Chojnie, dwie mile od Ostroroga, sosien cokolwiek. I niedaremna była prośba moja. Mając na karcie consens (zgodę) zajechałem i uprosiłem za kontentacją Chojanów, że mi sosien, ile było potrzeba, tak na blochy jako i tarcice obalili i do piły blisko zwieźli, co się stało. Prosiłem przytem pomienionego J. M. P. Szlichtnika o trochę cegły z kamieniczki, w zamku ostrorogskim spustotszałej (o której słyszałem że dlatego spustoszała, iż w niej nie można było wymieszkać, że z cegły wystawiona była, którą z kościoła Jakóba św. rozebrano i na tę kamieniczkę obrócono. I otrzymawszy pozwolenie, zaciągnęłem rzemieślników, którzy ochotnie nawywalali cegieł tak wiele, iż było dostatek na wymurowanie ścian półtrzecia i stoków do trzech ołtarzów. Zaciągnęłem potem for z różnych miejsc cegłę, drzewo i wszystko, co należało do budynku; sprowadziwszy, zrządziwszy cieśli, także malarza, zacząłem budować intra octavam Smi Corporis Christi(5), skończyłem w tymże roku circa festum S. Michaeles Archangeli(6), bo Pan Bóg dziwnie błogosławił zamysłowi mojemu... Budowałem(7) wszystko od fundamentów aż do wierzchu, dach, okna, jastrych, drzwi, ołtarzyki trzy, co tylko należało do zupełngo wystawienia na większą cześć Boskiego Majestatu i uczczenie św. Jakóba Wielkiego Apostoła, Patrona tego tam miejsca świętego”.
Oto w najdrobniejszych nawet szczegółach przedstawiona historja powstania kościółka św. Jakóba pod Ostrorogiem. W autentyczność tego opowiadania wątpić nie możemy, gdyż pochodzi ono z ust samego inicjatora budowy i fundatora, który zeznawał zresztą pod przysięgą.

Ks. Wronicz opowiadał w wyżej zacytowanych słowach o tem, że kościółek swój zbudował na miejscu zburzonego przedtem przez heretyków innego kościółka pod tem samem wezwaniem. Co to był za kościółek – bliżej nie wiemy, choć ks. Rossigroch włączył do swej książki niezwykle interesujące – aczkolwiek nie pozbawione pewnej dozy legendarności-opowiadanie, które, gdyby było oparte na faktach, miałoby dla nas wielkie znaczenie.

1) „Zachęcony takiem opowiadaniem...”.

2) O legendarnym „sierpie do ręki przyrosłym” zob. pytanie szóste, ostatnie.

3) T. j. – muru ze starego kościoła.

4) Nabawiła mnie kłopotu...

5) Około oktawy Bożego Ciała.

6) Około uroczystości św. Michała Archanioła.

7) W pierwodruku: budując wszystko.

(Ciąg dalszy nastąpi).

Światła i ognie nocne (część 4)

Opowiadanie to zawarte jest w „pytaniu” drugiem: „Kto może pamiętać o pierwszym murowanym na Piaskowie kościele, (którego są jeszcze fundamenta); z jakiej okazji i od kogo był zbudowany?”.

Oto odpowiedź:

"W(ielebny) X. Piotr Rossigroch, proboszcz ostrorogski, pod przysięgą zeznał te słowa. Słyszałem od P. ojca mego i od inszych, iż niewiasta jakaś z Rudek podczas wielkiego głodu, wziąwszy dziecinę swoją maluchną, poszła do pobliskiej wody pod górę piaskowską (z) intencją onej dzieciny utopienia. Dziecię miało się jej mocno chwycić wierpcy albo sznurka u szyi: która (t. j. matka) macierzyńskiemi poruszona wnętrznościami, tudzież i sumieniem odstraszona, wychowała synka z dzieciństwa i oddała go do Collegium Mansjonarzów przy kościele ostrorogskim, który podrósłszy kapłanem został i ten dawny kościół na pamiątkę odniesienia dobrodziejstwa Boskiego miał zmurować (według starodawnej powieści) pod tyt. Świętego Wielkiego Apostoła”.
Jak początek tego pierwotnego kościółka owiany jest gęstą mgłą tajemnicy, tak i jego ostatnie chwile są niezwykle osobliwe.

Oto co mówi o tem ks. Rossigroch pod „pytaniem”: „Z jakiej okazji ten pierwszy kościół jest zrujnowany?”.
„Tradycja takowa jest i mniemanie, iż ten pierwszy kościół zrujnowany jest od heretyków dziedzicznych Panów, którzy przez długie czasy w Ostrorogu, jako w gnieździe swojem, (ze) świętych Bożych bluźnili. Ci na wzgardę religji katolickiej rzymskiej, z wału zamkowego, z dział strzelali do murów kościelnych i tak one wprzód strzelbą kruszyć poczęli, a potem rękoma dziedzicowie rujnować kazali niejakiemu cieśli, Węgierski nazwanemu, który za zbieraniem dachówki spadł i uwisł za nogi. Z tej tedy cegły zmurowano potem kamienicę we dworze, w której nikt zmieszkać nie mógł, aż spustoszała. Naostatek z tejże cegły ściany teraźniejszego kościoła postawiono”.
Najwięcej miejsca poświęca ks. Rossigroch cudom, zdziałanych za przyczyną św. Jakóba w Piaskowie.
„Kto i jakie łaski albo dobrodziejstwa Boskie za przyczyną Jakóba świętego na temże miejscu odniósł?” – brzmi „pytanie” czwarte.

Przytaczamy tu tylko kilka „odpowiedzi”.

Na czele umieszcza autor słowa „sławnie urodzonego Szymona Szostka, burmistrza ostrorogskiego”, który „na komisji w roku 1672, dnia 16 marca pod przysięgą zeznał te słowa. Mają ludzie zawsze wielki afekt do tego miejsca świętego i słyszałem od starszych moich, że w wszelkich potrzebach, tak w chorobach swoich jako i bydlęcych, udawali się zdawna i tam ofiarowane i uzdrowione około kościoła obwodzili. Ale i sam doznawałem (łask), gdym chore bydełko moje i bardzo niebezpieczne na tóż miejsce ofiarował z intencją do św. Jakóba, prosząc o pociechę; lubo nieraz, jednak całe w prędkim czasie, do siebie przychodziło i żadnej szkody w niem nie uznałem; które dobrodziejstwo, ilem razy uciekał się do przyczyny św. Jakóba, zawszem otrzymywał, mając to w zwyczaju zawsze, iż niżelim bydełko wygnał w pole, tamem wprzód około kościoła opędził; które dobrodziejstwo zawszem przyczytał przyczynie św. Jakóba. Nawet gdy córeczka moja dziesięcioletnia, imieniem Jadwiga, na gorączkę wielką i nagłą zachorowała przed trzema laty, a najemnik robotnik przyszedł do izby znagła i zawołał głosem, przelęknioną też córeczkę moją kaduk cichy porwał, który ją trzymał od słońca zajścia aż popołudniu nazajutrz; na którą my patrząc frasobliwi, rodzicielka moja rzekła mi: «Ofiarujmy ją do św. Jakóba na Piaskowo». Co zaledwieśmy wymówili, zaraz w te tropy, tegoż momentu, kaduk ją opuścił i zaraz rzekła córeczka: «Pani Matko, dajcie mi obrazek Najświętszej Panny, pójdę z nim do św. Jakóba». Odpowiedzieliśmy: «Pójdziesz, Jadwisiu, i obrazek z parą postawnie zaniesiesz, że cię P. Bóg pocieszył». I potem w kilka dni poszliśmy z nią i Mszę św. zakupili i parę postawnie z tym obrazkiem pergaminowym oddali na znak dobrodziejstwa, otrzymanego za przyczyną św. Jakóba”.

Innej łaski doznał „sławnie urodzony Malcher Mikuła, wój ostrorogski”. Gdy mu się „piwa przez lat półtora nie darzyły”, zamówił Mszę św. w kościółku św. Jakóba i od tegoż dnia piwo „zdarzyło się zaraz i do tego czasu darzy”.

Z ciężkich chorób zostali uleczeni: „stary Szostek, mieszczanin ostroroski”, „Jakób Chudzik i jego żona”, „dziecko Adama Gozdeckiego, pisarza ostroroskiego” i „uczciwy Jan Zagrodnik z wsi Rudek”.

(Ciąg dalszy nastąpi).

Światła i ognie nocne (część 5)

Posłuchajmy, co opowiada o swojem uleczeniu ten ostatni: „...ja będąc wielką niemocą tak w ręce jako i w nogi zarażony tak dalece, że ani ręką ani nogą nie mogłem władnąć, a bólu w nich żadnego nie czułem i choć mię szczypano, żadna mię boleść nie dotykała. Cyrulik powiedział, że to było powietrzem zarażenie, gdy mię gorzałką tarto, nie czułem na ciele. Leżąc tedy w tej chorobie przez dziewięć niedziel, przyszedł do mnie Jan Murek, mieszczanin ostrorogski, i radził mi, żebym się ofiarował do św. Jakóba na Piaskowo. «Ofiarujcież mię i ja się ofiaruję» (rzekłem). Potem w czwartek (bo się to działo ofiarowanie w sobotę) bez wszelakiej mojej mocy trzej chłopi włożyli mię na wóz i zawieźli na Piaskowo i wziął mię, z woza jeden z żoną moją i znieśli mię do kościoła; tam słuchałem Mszy św., którom był zakupił, tamże obnieśli mię trzy razy naokoło ołtarza, zaś mię włożyli na wóz i do domu zawieźli. Nazajutrz zaś zrana uczułem w ręku i nogach znaczną władzę, bom rękoma donosił jędzę do gęby i nogami począłem ruszać dobrze, jeść smacznie. W tydzień potem zupełnie przyszedłem do zdrowia i do kościoła farskiego na spowiedź wielkanocną; co wszystko przypisuję najprzód P. Bogu i św. Jakóbowi, któremum się w tej chorobie ofiarował”.

Nawet w strasznym pożarze, nie opuścił św. Jakób proszących Jego pomocy mieszkańcowi Ostroroga. Cudownie wręcz uszedł pożogi m. in. dobytek „uczciwego Jana Murkowicza, mieszczanina ostrorogskiego”, który „na komisji osobnej w roku 1672. dnia 17 czerwca, pod przysięgą z trzema świadkami te słowa zeznał: Cudownie mię P. Bóg zachował przez przyczynę św. Jakóba podczas pożaru wielkiego, kiedy cały prawie Ostroróg zgorzał w sobotę czwartą po Wielkiej Nocy, bom mu się cale w tem niebezpieczeństwie ofiarował. Postrzegły bowiem, że się już większa połowa miasta spaliła, a ogień pod wiatr szedł i zbliżał się ku domowi memu, jam z tego postrachu poszedł do sadku i padłszy krzyżem, zawołałem do P. Boga do św. Jakóba, wejrzawszy na jego kościół, aby mię i innych bronił, bo już trudno było od ludzi spodziewać się pomocy w takim ogniu. I takem z łaski Bożej wolny od ognia tego został, lubo się tak blisko chlew sąsiedzki i domek spalił, że i na chlewie moim już się snopki zajmowały zaraz przy domu, którem ja z Czekałkiem, wołając na św. Jakóba, snadno zrzucił i bez wody (o którą trudno było); snadnośmy ogień ugasili, i tak domu mojego P. Bóg i w tej połaci ośm domów obronił”.
Wiarygodność powyższego zeznania potwierdzają zeznania trzech świadków, mieszczan ostroroskich: Tomasza Litkowskiego, Grzegorza Ględaya i Franciszka Czekałki.

Pierwszy „słyszał Jana Murkowicza, wołającego na św. Jakóba, aby go obronił od ognia, kiedy miasto wszystko gorzało” i sam zachęcił go do oddania się w opiekę patronowi kościółka piaskowskiego w słowach: „Tyś sługa św. Jakóba, ofiaruj mu się”. Bóg wysłuchał Murkowicza, choć „ogień pod wiatr mocno szedł i od jego domu, ledwie na sześć łokci, stajenka nie mała przez drogę zgorzała, nawet i chlew jego przy domu już począł palić”.
Franciszek Czekałka dodaje: „Jakoż snać cudownie P. Bóg obronił, Murkowicza bom ja na mojej chałupie, która podle niego stoi, ledwie wytrwał od gorąca i Jan, brat mój, olmdlawszy, spadł na ziemię; a dom Murkowicza był blisko ognia na cztery zagony, bo tam Damisiów chlew zgorzał i na chlewie Murkowicza już się były snopki zajęły, aleśmy uratowali”.

Pomocy św. Jakóba zawdzięcza również swoje uzdrowienie ks. Tomasz Borski z Ostroroga. „Miewałem ciężkie łamanie w nogach i w ręce lewej – zeznaje on na komisji w dniu 23 września 1672 r. – tak że mi nogi i ręka puchła, a potem skóra z nich od bólu odchodziła. A cierpiałem tę chorobę każdego roku, czasem trzy, czasem cztery, czasem dwie niedziele, prawie przez dziesięć lat, tak dalece, żem się i na łóżku mocą swoją obrócić nie mógł dla łamania w kościach. Zażywałem na to różnych z wielkim kosztem moim tak od cyrulików, jako też z aptek lekarstw, nic nie pomagały. Ofiarowałem się zatem w tych boleściach moich, pierwszego roku tej choroby, z podarunkiem ślubnym najpierw do św. Koubordjusza, którego relikwja znaczna w kościele naszym ostrorogskim została, potem do obrazu cudownego Panny Najświętszej Szamotulskiej także z ślubnych parę tabliczek srebrnych, late temu jest cztery albo pięć, a nic mi nie pomogło. Patrzcie ofiarowałem się podczas ognia latosiego ostrorogskiego po Wielkiej Nocy, też chorobę cierpiąc, do św. Jakóba na Piaskowo cum voto (z podarkiem), zaraz mi się nazajutrz poprawiło... i od tych czasów nigdy mi się ta choroba nie wróciła”.

(Ciąg dalszy nastąpi).

Światła i ognie nocne (część 6)

Nie zawiodła się też w swej ufności matka „uczciwego Adama Rataya z Głuchowa”, który za przyczyną św. Jakóba uratował ostatnią, chudobę swoją. „Jest błoto w końcu jeziora naszego głuchowskiego, – mówi –, którem się pospolicie bydło trawą truje. Jako z Nosalewa troje bydła i mnie samemu jałowica przed dwiema laty tam struta zdechła, dla którego tam błota wszyscy z bydłem strzegą się. Latoś przed św. Jakóbem ubiegła tam krowa moja duża, idąc do domu; wyszedłszy z błota, zaraz się uderzyła o ziemię wzdąwszy się jak beczka, oczy jej w słup stanęły, jużem jej chciał dorznąć. Matka żony mojej padłszy krzyżem, ofiarowała ją do św. Jakóba na Piaskowo i obiecaliśmy dać na Mszę św. Zaraz się poczęła ruszać i sama o swojej mocy wstała i do domu biegła zdrowa...”.

Córeczka Andrzeja z Głuchowa, licząca dwa lata, „prawie z pieluszek kaduk na każdym nowiu miesiąca cierpiała tak wielki, że nieraz prawie umierała”. Zrozpaczeni rodzice ofiarowali ją do św. Jakóba i „zaraz od czasu tego choroba ciężka jej ustała”.

Wypada nam zanotować jeszcze jedno cudowne uzdrowienie dziecka Wojciecha Mizery, chałupnika z Chojna, który „pod przysięgą te słowa zeznał: Mam córeczkę w czterech lat, która przed półtora lat tak była na oczy schorzała, iż najmniejszej rzeczy nie widziała; na oczach jej była błonka jak pajęczyna i trwała ta ślepota jej prawie przez półtora lata. Próbowaliśmy jej ślepoty, zawsze powiadała, iż nie widzi jakoż było znać po tem, że każdej rzeczy marała. Ofiarowaliśmy ją z rady przyjaciół do św. Jakóba i żeśmy mieli, dać na Mszę św. w dzień św. Jakóba i trwać z nią w kościele na Piaskowie przez wszystko nabożeństwo i takeśmy uczynili. Po nabożeństwie przyśliśmy do Murka krawca i tam siedząc, podałem jej białego chleba, pytając, co to jest. Odpowiedziała: «Kołacz». Potem pytałem jej: «Reginko widzisz mię». Odpowiedziała: «Widzę». Ja z radości doświadczając się dalej, rzuciłem jej szeląg na ziemię, aby go szukała, aż go ona zaraz podniosła. I od tego czasu poczęła dobrze patrzeć i teraz z łaski Bożej dobrze widzi i ma piękne oczy”.

Liczny poczet cudownie uzdrowionych lub ocalonych z niebezpieczeństw za przyczyną Patrona kościoła w Piaskowie zamyka „szlachetna Pani Zofja Bobolecka, lat 24 mająca”, która zeznała, „że w ciężkiej swojej niemocy białogłowskiej, różnych zażywając sposobów i bacząc, że jej nic nie pomagały, wziąwszy ufność do przyczyny św. Jakóba” powróciła rychło do zdrowia.

***

Legenda o kościele św. Jakóba w Piaskowie wspomina o światłach, które w noce ciemne napełniały wnętrze kaplicy.

Czy to tylko legenda – niech poświadczą ci, którzy własnemi oczyma oglądali to niezwykłe zjawisko ze „światłami i ogniami nocnemi... w kościele i około kościoła św. Jakóba Apostoła”.

Wojciech Bural, kmieć ze wsi Kleczewo, pytany przez komisarzy dnia 16 marca 1672 r., „pod przysięgą te słowa zeznał: Iż widziałem ognie jakoby trzy pary świec szło od jeziora z tej strony kościoła: i szło po cmentarzu i weszło do kościoła i tam się w kościele z godzinę świeciło; bośmy powoli, troje nas przypatrując się jechali: byłem ja i Grzegorz Ruchay i żona jego. I patrzeliśmy na to wszystko troje. Działo to się w dzień św. Andrzeja Apostoła z półtorej godziny w noc wieczora, gdyśmy z Ostroroga do domu jechali. A była tak ciemna noc, iż nietylko miesiąca, ale i żadnej gwiazdy nie było widać, ledwie drogę i palec przed sobą widać było...”.

Zeznania Burala potwierdza w całej rozciągłości wspomniany wyżej Grzegorz Ruchay i jego żona, Anastazja. Pierwszy dodaje, że światło weszło do wnętrza przez uchylone drzwi kościoła, a było ono tak wielkie, „jakoby kilka pochodni gorejących”.

Tajemnicze światła widział również Marcin Ratay z Zapustu. „Przed dwiema laty – zeznał na komisji – jadąc z młyna Obrzycka, będąc trzeźwy, bom tego dnia piwa nie pił, widziałem w kościółku św. Jakóba na Paskowie światło wielkie i drzwi otwarte, przez które się to światło wydawało; i przeżegnałem się, a nie wziął mnie strach żaden. Było to o północy przed Bożem Narodzeniem. Noc była ciemna. Księżyc nie świecił, lubo gwiazdy widać było. Tenże świadek przed rokiem, także przed Bożem Narodzeniem, jadąc z Ostroroga do domu godziny ze dwie w noc: widziałem przez okna kościółka św. Jakóba ogień i światła jasne, a noc bardzo ciemna była, bo deszcz padał, i powróciłem (mówi) umyślnie do Pilarza, abym im o tem świetle powiedział. Wyszedł Jakób Rzepka i Anna, siostra jego, i widzieliśmy to światło, stojąc za miastem chwilę, a jam po tem do domu, przeżegnawszy się, odjechał...”.
(Dokończenie nastąpi).

Światła i ognie nocne (część 7)

Jakób Rzepka odrzuca kategorycznie twierdzenie, jakoby miał owej nocy tylko złudzenie co do tych świateł. „Byliśmy natenczas przy dobrem baczeniu, bośmy niewiele pili”.
Wielkiego strachu nabawiła się na widok świateł mieszczka z Ostroroga, Jadwiga Czuramska, która ujrzała „światło we drzwiach pobocznych po lewej stronie”. Kiedy wiozący ją Walenty, parobek Wojciecha Burały, kmiecia z Kluczewa, zwrócił jej uwagę na płonące światło, „strach ją (w)ziął aże siej suknią na głowę zakryła”.
Jakie stanowisko zajął konsystorz, wobec tych „świateł i ogni nocnych” – dziś dokładnie nie wiemy, faktem jednak jest – jak nas pouczają zacytowane wyżej uznania (pod przysięgą!) naocznych świadków – że tajemnicze zjawisko nie było rzadkością. Czy można je sobie wytłumaczyć w sposób naturalny, nie da się z całkowitą pewnością powiedzieć. Trudno jednak przypuszczać, aby tylu naocznych świadków uległo złudzeniom.

***

Więcej już zapewne legendy zawiera w sobie opowiadanie „o sierpie do ręki przyrosłym, który na temże miejscu (t. j. w kościele św. Jakóba w Piaskowie) przy Mszy św. i komu odpadł”.

Legenda ta w zeznaniu wspomnianego przez nas ks. Walentego Wronicza brzmi następująco:
„Dziewka robotna z Wierzchocina, mila od Ostroroga (jakom słyszał) żęła zboże na polu w dzień św. Marji Magdaleny. Czyli na ukaranie, czyli też na wsławienie św. Jakóba Apostoła, sierp przyrósł jej do ręki prawej tak mocno, że w zamku ostroroskim zostający heretycy, nie wierząc temu, przywołali dziewkę i sierp od ręki odłączyć usiołow.; żadną jednak miarą oderwać go nie mogli. Stał jeszcze natenczas kościółek na tem Piastowie zmurowany i kapłan katolickiej wiary miał pilne o nim zawiadowanie. W tak cudownem skaraniu utrapiona żynarka zostawszy, na dzień św. Jakóba wielką wiarą ufając, że miała być pocieszona, ofiarowała się na to miejsce, na którym gdy w święto pomienionego Apostoła św. Przenajświętsza ofiara odprawowała się, podczas podniesienia Sakramentu Przenajświętszego ona też rękę podniosła, a wtem sierp jej od ręki odpadł”.

Tyle ks. Wronicz. Autor „Świateł y ogni nocnych” – ks. Rossigroch dodaje od siebie: „Podobną a prawie jedną relację pod przysięgą oddali pomienieni doznanych dobrodziejstw Boskich świadkowie, ludzie godni wiary, wszyscy się o tym sierpie do ręki przyrosłym zgadzający, że na tem miejscu w kościele św. Jakóba Apostoła na Piastowie przy Mszy św. podczas podniesienia Najświętszego Sakramentu widocznie sierp odpadł”.

W konkluzji zaś stwierdza: „O którym sierpie, oprócz niniejszych świadectw, tak stateczną jest od lat niepamiętnych tradycja albo podanie, iż lata latom i czasy czasom ludzie starzy młodym ten cud do wiadomości, jako rzecz pewną i nie omylną, a pamięci wiecznej godną, podawali, tak iż trudno i niepodobna temu wiary nie dawać, co Boska siła uczynić chciała na pohańbienie wieczne bezecnej herezji, dni święte i uroczyste Rzymskiego Kościoła gwałcącej, a na wsławienie świętych Bożych, których przyczyna u Majestatu Boskiego jest ważna i skuteczna, uciekającym się do nich pomocy”.

Na tem zamykamy omawianie pracy ks. Rossigrocha. Odpowiednie wnioski historycy wyciągną sobie sami i nie omieszkają bezwątpienia sięgnąć po materjał do samego pierwodruku (Bibljoteka Raczyńskich, sygnatura – VII. F. f. 5.). Ważnym będzie dla nich szczególnie umieszczony w końcu książki dekret, stwierdzający badania komisarzy, i list biskupa St. de Magna Chrząstów - Wierzbowskiego do przewodniczącego komisji ostroroskiej, ks. dr. Stefana Moreskiego. My dekret, jak i ów list pomijamy, aby nie rozszerzać zbytnio szczupłych ram niniejszego szkicu.

O ile nam się uda ściągnąć z warszawskiej Bibljoteki Uniwersyteckiej ks. Rossigrocha: „Summarjusz powtórny łask i dobrodziejstw Boskich po cudownem św. Jakóba miejscu... podczas wojny tureckiej...” (Poznań 1676 r.) to zaznajomimy natychmiast Czytelników z treścią tej drugiej książki, odnoszącej się do kościoła św. Jakóba w Piastowie pod Ostrorogiem.

Odpis za: „Gazeta szamotulska”, nr 62-68, rok 1934.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto