Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Mańczak: W moim nowym projekcie występują szamotulanie

Michalina Fritsch
Rozmowa z Piotrem Tomaszem Mańczakiem, który od kilkudziesięciu lat fotografuje zarówno najpiękniejsze miejsca w Polsce, jak i swoje rodzime Szamotuły. Dzięki jego fotografii, spostrzegawczości i wyobraźni można spojrzeć na Gród Halszki w zupełnie nowy sposób. Obecnie nie wykonuje aranżowanych sesji, ani takich na zlecenie, choć jego umiejętności techniczne z łatwością by mu na to pozwoliły, bo jak sam mówi łatwo stracić wtedy pasjonacką żarliwość.

Fotografia wydaje się zajmować dużo miejsca w Pana życiu.
Wiem, że wielu pasjonatów tak mówi, ale w moim przypadku w zdaniu, że zdjęcia towarzyszyły mi od zawsze, nie ma wiele przesady. Mój tato fotografował, prowadził kółko fotograficzne w szkole, więc ten aparat zawsze leżał pod ręką, choć nie byłem wówczas wtajemniczony w szczegóły techniczne. Już w wieku pięciu lat ciemnia i ówczesne rozwiązania w fotografii analogowej rozgrzewały moją wyobraźnię. W ręce wpadały mi światłomierze, koreksy i inne urządzenia, które budziły ciekawość. Pierwszy aparat dostałem w wieku 8 lat, o dziwo nie była to popularna w tamtych czasach Smiena 8M, a Vilia Auto – lepsza wersja aparatu kompaktowego, bo wyposażona w selenowy światłomierz. Pierwsze fotografie były zabawą, aparat towarzyszył mi na wielu wycieczkach, w ważnych momentach mojego dziecięcego życia. Był naturalny. Jak przedłużenie ręki. Pod koniec lat 80. udało mi się opanować popularną lustrzankę Zenit i to właśnie wtedy zobaczyłem, jak duży wpływ mamy na to jak zdjęcie będzie wyglądać. Ale to nadal były czasy analogowe. Ważny przełom nastąpił wraz z nadejściem ery cyfrowej. W grudniu 2005 roku zakupiłem swoją pierwszą cyfrową lustrzankę marki Nikon. I choć w międzyczasie wiele się zmieniło to zasadniczo na tym systemie pracuję do dzisiaj.

Kiedyś trzeba było wywołać zdjęcia aby je zobaczyć. Dziś wykonujemy ich setki i niemal od razu możemy je zobaczyć i wyrzucić nieudane. Jak według Pana wpłynęło to na rozwój fotografii?
W dwójnasób. Są tu dwa nurty postrzegania tej zmiany. Z jednej strony zaśmieciliśmy sobie przestrzeń ogromem zdjęć, które nigdy by nie powstały gdyby trzeba było zakupić film i je wywołać. Z drugiej strony zbudowało to wiele osób, które mogły sobie poeksperymentować, w sposób zupełnie niedostępny wcześniej, robiąc setki zdjęć. To znakomita lekcja fotografii – analizowanie własnych prac, ale czasem także podpatrywanie lepszych i próba odtworzenia tego na swoich zdjęciach. Jeden ze słynnych fotografów czasów analogowych powiedział kiedyś przekornie „Twoje pierwsze dziesięć tysięcy zdjęć będzie najgorsze".

Jedną z Pana ulubionych treści fotograficznych są pejzaże.
Tak. Można pospacerować, wyciszyć się, skupić. Wejść na wyższy poziom czujności. Malarz tworzy na czystym, białym płótnie, fotografia jest o tyle ciekawa, że my ten obraz mamy przed sobą gotowy, ale efekt końcowy zależy od tego jak ciekawie i nowatorsko uda nam się go ująć w kadr. Można czekać na odpowiednie światło w konkretnym upatrzonym miejscu kilka lat, albo niejako przy okazji, w momencie gdy najmniej się tego spodziewamy, zrobić przepiękne zdjęcie. Czasami nam się wydaje, że przypadkiem zdobiliśmy bardzo dobre zdjęcie, a tak naprawdę długo na nie pracowaliśmy, wyrabiając w sobie czujność, obserwując albo po prostu często pojawiając się w pięknych okolicznościach przyrody.

Więcej Pana fotografii powstało poza Szamotułami czy na terenie miasta?
Zdecydowanie więcej poza, na łonie natury, ale Szamotuły są dla mnie niezwykle inspirujące. Jestem duszą sentymentalną i te miejsca, ludzie, miasto, które było moim dzieciństwem, zdecydowanie pozostaje kręgosłupem. Zawsze chciałbym tu wracać i nie wyobrażam sobie wychowywania moich dzieci w innym miejscu. Często słyszę opinie, że Szamotuły nie są ciekawe, nic się nie dzieje. Ja w tych Szamotułach, które znam jak własną kieszeń, staram się zobaczyć coś nieszablonowego, nowego, czego nikt przede mną nie zobaczył. Gdy pojawiamy się w nowych miejscach świeże spojrzenie jest niejako naturalne, przychodzi nam z łatwością, w mieście mojego dzieciństwa jest dla mnie wyzwaniem. Wypady w najpiękniejsze miejsca w Polsce są fascynujące, ale to tutaj mieszkam, a więc w każdej chwili, gdy aura szykuje wyjątkową scenerię mogę wyskoczyć i fotografować. Często mam już upatrzone ujęcie, kadr i miejsce, a czekam tylko na pogodę sprzyjającą realizacji.

Pejzaże i architektura. Bardzo mało na Pana zdjęciach jest ludzi.
Zgadza się, są moimi ulubionymi, choć wbrew pozorom bardzo lubię fotografować też ludzi. Niedługo będzie ich więcej, bo przygotowuję nowy projekt. Będzie kolejnym krokiem mojego rozwoju. Kilka dni temu skończyłem materiał. Z tysiąca zdjęć, które zrobiłem z myślą o tym projekcie wybiorę 21, wywołam w wersji czarno – białej i na dużym formacie. Zaprosiłem do udziału w nim szamotulan, którzy są ciekawymi ludźmi, mają niestandardowe zajęcia, mają niebanalne życie, ekscytujące zajęcia a czasem i przywary. Czasami wymagało to zaczepienia kogoś na ulicy, ale spotkania z większością z nich były przemyślane przeze mnie od dawna. Lista marzeń zawierała jakieś 40 osób, jak łatwo wyliczyć, udało mi się spotkać mniej więcej z połową z nich. Będą to bardzo znane postacie oraz takie, które żyją swoim życiem i nie zwracają niczyjej uwagi. Przy fotografowaniu ich starałem się być wyłącznie obserwatorem, stać z boku, ująć ich w naturalnym środowisku ich pasji i życia niczego nie aranżując.

Całą rozmowę z Piotrem Mańczakiem przeczytacie w następnym wydaniu Dnia Szamotulskiego

W galerii zdjęć, obok portretów naszego rozmówcy prezentujemy niektóre jego prace, wybrane przez jego samego.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto