Radomsko: Policja sprawdza, a tirówki na DK 1 stoją

Radomszczańscy policjanci regularnie prowadzą akcje wymierzone przeciwko tzw. przydrożnej prostytucji. Patrolują tereny przy krajowej jedynce i sprawdzają, czy nie dochodzi tu do łamania prawa. Proceder bardzo trudno zlikwidować, a wszelkie statystyki to tylko szacunki, bo samo prostytuowanie się nie jest przestępstwem. Wymiar sprawiedliwości zajmuje się tylko karaniem sutenerów.

Choć rozmiar zjawiska jest mniejszy niż na przykład w latach 90., problem wciąż jest. Policjanci mają ograniczone możliwości prawne, by z nim walczyć. - Policjanci prowadzą czynności mające na celu zminimalizowanie zjawiska przydrożnej prostytucji. W ramach uprawnień i kompetencji mogą jedynie legitymować stojące przy drogach kobiety i karać, gdy naruszają przepisy porządkowe lub zasady ruchu drogowego - tłumaczy asp. Aneta Komorowska, rzecznik KPP.

Jak się dowiedzieliśmy, prostytutka może być więc np. ukarana za zaśmiecanie lasu czy stwarzanie zagrożenia dla ruchu, gdy stoi w obrębie pasa drogowego. Policjanci sprawdzają też, czy tzw. tirówki przebywają w Polsce legalnie. W przeciwnym razie wdrażane są procedury prowadzące do deportacji. Okazuje się, że w naszej okolicy najstarszy zawód świata wykonują wciąż te same panie, ich twarze są dobrze znane policji i kierowcom. Mają nawet swoje rewiry.

Chodzą słuchy, że to zwykle obywatelki krajów Unii, najczęściej Bułgarki. Niektóre nawet dorobiły się już domów pod Radomskiem.

Kobiety najczęściej prostytuują się dla pieniędzy. Bywa jednak, że są do tego zmuszane. Wtedy mogą liczyć na pomoc policji.
- Jeśli kobieta jest ofiarą przestępstwa, karze podlega osoba zmuszająca ją do nierządu - wyjaśnia asp. Komorowska. Jak dodaje "tirówki" będą świadczyć usługi póki będzie na to zapotrzebowanie. - Kierowcy powinni zdawać sobie sprawę z zagrożenia, jakie wiąże z się z kontaktami z takimi paniami. Kobiety mogą zarażać poważnymi chorobami - mówi policjantka.