Harcerze z Poznania z pewnością na długo zapamiętają pobyt w Szamotułach. Dla 10 z nich zakończył się on bowiem hospitalizacją, dla 7 zaś – przykrymi dolegliwościami żołądkowymi. Przykrymi do tego stopnia, iż konieczna okazała się pomoc medyczna.
Szamotulska bursa, która stanowiła bazę noclegową młodzieży, a w zasadzie kierownictwo bursy, spotkało się przy tym z zarzutami niewłaściwej pracy kuchni, co doprowadzić miało do zatrucia pokarmowego. Pojawiło się sporo spekulacji, na bazie których tworzono historie dalekie od faktycznego przebiegu zdarzeń. Szczególnie dotkliwie przeżyli to pracownicy kuchni, choć ostatecznie doniesienia o zatruciu okazały się nieprawdziwe.
Od czwartku ubiegłego tygodnia grupa 51 osób z Poznania (44 harcerzy i 7 opiekunów) spędzała część ferii w Szamotułach. W lokalnej bursie korzystali z obiadów, śniadania i kolacje przyrządzali zaś samodzielnie z produktów zakupionych w miejscowych sklepach. Już w czwartek popołudniu, jedna lub dwie osoby z tejże grupy – jak przekonuje Ryszard Filipiak, dyrektor bursy, zaczęły skarżyć się na problemy żołądkowe.
– W piątek było to już kilka osób, a w sobotę mieliśmy tu prawie epidemię. – mówi dyrektor.
Opiekunowie harcerzy zwrócił się do służb medycznych z prośbą o interwencję. Przykre dolegliwości dotknęły 17 osób z poznańskiej grupy, w tym 15 obozowiczów i 2 opiekunów.– Kilkunastu osobom z objawami nieżytu żołądka udzieliliśmy pomocy. Kilku z nich zostało hospitalizowanych. – wyjaśniał w niedzielę Andrzej Leja, dyrektor szamotulskiego szpitala ds. medycznych.
Kiedy harcerzy w weekend przyjęto do lecznicy, nie wiadomo było, czy ich dolegliwości wiążą się z zatruciem pokarmowym, czy też z infekcją wirusową. Wyniki badań jednak całkowicie wykluczyły zatrucie. Potwierdzili to również pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej, którzy w sobotę pojawili się w bursie. Jak wyjaśnia Agnieszka Jachnik z PSSE – stan sanitarny kuchni nie budził zastrzeżeń. Produkty, z których przyrządzano obiady, były świeże, a pracownicy odznaczali się dobrym stanem zdrowia.
– Oprócz grupy 41 harcerzy i 7 opiekunów, z obiadów korzystało także 40 innych osób z zewnątrz. – tłumaczy Agnieszka Jachnik dodając, iż pracownicy PSSE nie stwierdzili u nich podobnych objawów, jakie wystąpiły u harcerzy, co dodatkowo pozwoliło wykluczyć zatrucie pokarmowe. – Pewnym tropem okazał się automat z ciepłymi napojami, który znajduje się w bursie. Pracownicy stacji ustalili jednak, że z grupy dotkniętej dolegliwościami, tylko 5 osób korzystało z automatu. W drodze dochodzenia stwierdzono, że to prawdopodobnie zakażenie wirusowe (tzw. jelitówka), a jego źródłem może być jeden z uczestników obozu. Wcześniej u członków jego rodziny wystąpiły podobne objawy. – dodaje tłumacząc, że do zakażenia najprawdopodobniej doszło drogą kropelkową oraz poprzez dotykanie wspólnych przedmiotów.
Więcej na ten temat w piątkowym Dniu Szamotulskim
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?