Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szamotuły umierają? Wiele osób twierdzi, że to nie jest miasto dla młodych ludzi...

Katarzyna Grochowska
Szamotuły umierają?
Gdy zamykano "Chatę Alchemika" bywalcy pubu zapalali pod nim znicze, składali kwiaty...
Szamotuły umierają? Gdy zamykano "Chatę Alchemika" bywalcy pubu zapalali pod nim znicze, składali kwiaty... Magda Prętka
Szamotuły umierają? Tak twierdzi niestety wiele osób przekonujących, że Szamotuły to nie jest miasto dla młodych. Mówią, że brakuje pubu z prawdziwego zdarzenia - miejsca, w którym można byłoby potańczyć

Szamotuły umierają?

Jest piątkowy wieczór – czas z utęsknieniem wyczekiwany nie tylko przez uczniów, czy studentów, ale i pozostałych mieszkańców pragnących złapać oddech po tygodniu pracy. To może być również sobota. Mamy po dwadzieścia parę, trzydzieści, czterdzieści lat i mówiąc kolokwialnie – chcemy się rozerwać. Bijemy się jednak z myślami: co zrobić? dokąd pójść? No właśnie – dokąd? Szamotuły pod tym względem niewiele mają do zaproponowania – oczywiście, jeśli nie chcemy zjeść czegoś dobrego, a posiedziedzieć ze znajomymi przy piwnie, czy lampce wina, posłuchać dobrej muzyki i potańczyć, by wrócić do domu późną nocą. Weekend zdarza się w końcu tylko raz w tygodniu, a w przypadku wielu osób goniących za pracą – dużo rzadziej. Cóż wtedy? Wyprawa na miasto niestety najczęściej kończy się pozostaniem w domu albo kolejną pizzą w jednej z miejscowych restauracji. O tańcach raczej nie ma mowy. Wbrew pozorom, to naprawdę spory problem Szamotuł.

Wszystko skończyło się z „Alchemikiem”?

Niedługo minie rok od zamknięcia kultowego szamotulskiego pubu „Chata Alchemika”. Budka przy muzeum, jak złośliwie określali to miejsce jego przeciwnicy, była w gruncie rzeczy przestrzenią niezwykłą. Na kilkunastu metrach kwadratowych piątkowe i sobotnie wieczory spędzały prawdziwe tłumy mieszkańców. Dla każdego zawsze znalazło się miejsce. Mimo wielu sprzeciwów dotyczących działalności pubu, nie da się ukryć, że „Alchemika” w Szamotułach bardzo brakuje...

Miasto liczy ponad 18 tys. mieszkańców, z czego blisko 4,5 tys. osób to ludzie w wieku 18 – 35 lat. Część z nich cyklicznie zagląda do naszej redakcji żaląc się, a nawet stanowczo przekonując, że Szamotuły to nie jest miasto dla młodych ludzi.

– Gdzie mamy się bawić? Gdzie można spotkać ludzi, którzy będą inspirować? Żeby nasze miasto żyło, a nie umierało po godzinie 24.00, bo przecież nie ma dalszych perspektyw. To działa negatywnie, zniechęca, tworzy stereotypy – żali się Natalia, nasza Czytelniczka.

Nie ona jedna zresztą. Podobne pytania podnosi wielu mieszkańców, którzy pragnąc się zabawić, zmuszeni są spędzić weekend w domu lub w Poznaniu. To żadna nowość. Szamotulanie odwiedzają ościenne miasta, jak chociażby Wronki, by móc „wyjść na piwo”, potańczyć, powygłupiać się na karaoke. Denerwują ich przy tym sytuacje, kiedy to np. w sobotę o godzinie 21.00 spontanicznie wybierają się do jednej z miejscowych pizzerii i i niestety wracają do domu, bo bez rezerwacji o wolnym stoliku mogą pomarzyć.

– Jest mnóstwo młodych, ludzi w średnim wieku, którzy chcieli by gdzieś wyjść – gdziekolwiek, po prostu wyrwać się z domu np. na tańce, ale zwyczajnie nie ma gdzie – komentuje Kasia, nasza kolejna Czytelniczka.

Jest kino, są koncerty, ale co dalej?

Szamotulanie z problemem braku miejsca na weekendowe wieczory zmagają się od dłuższego czasu, a przynajmniej od blisko roku. „Chata Alchemika” była dla nich w zasadzie jedyną opcją, choć i tak nie zaspokajała potrzeb wszystkich. Niemniej jednak – była. Dziś niestety w wielu przypadkach kończy się na spożywaniu alkoholu w parkach.

– W Szamotułach odbywają się naprawdę bardzo dobre koncerty, na wysokim poziomie. Tutaj nic nie można zarzucić miastu. Jest moc, poznajesz nowych ludzi, ale gdzie się bawić skoro jesteś skazany na siedzenie, kiedy nogi same ci chodzą i rwą się do tańca? Owszem, kino „Halszka” to bardzo ciekawe, klimatyczne miejsce, ale na koncercie się kończy. Po wysłuchaniu dobrej muzyki uciekamy do domu, bo nawet nie mamy gdzie pójść porozmawiać o tym, co się wydarzyło, jak się podobało. Z reguły rozchodzimy się do domów – mówi z żalem Kasia .

Czy mieszkańcy długo będą jeszcze powtarzać, że Szamotuły to nie jest miejsce do zabawy?

– Przecież można stworzyć taką przestrzeń z myślą o koncertach, a w wolny wieczór zaprosić DJ –a . Myślę, że każdy znalazł by coś dla siebie – proponuje nasza Czytelniczka – Jeśli zostanie utrzymany porządek, dyscyplina, to każdy z takiego miejsca wychodziłby z uśmiechem na twarzy i z takim samym uśmiechem wracał ponownie wiedząc, że spędzi tam fantastyczny wieczór – dodaje.

Co na to wszystko lokalne restauracje? – Nie mówimy nie. Wszystko da się zrobić lecz nie na tak szeroką skalę. Można zainwestować w dodatkowe miejsce i organizować niewielkie koncerty kameralne. Aby zabrać się za tak poważną inwestycję jaką byłby klub, dyskoteka, pub czynny do bardzo późna trzeba przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo osób. Bo nie trudno jest otworzyć nowe miejsce, trudniej zaś jest zagwarantować w nim bezpieczeństwo – mówi właścicielka jednej z szamotulskich pizzerii.

Czy władze miasta zareagują na apel młodych ludzi głodnych rozrywki? – Mamy niestety złe doświadczenia dotyczące zabaw organizowanych przy okazji dni miasta. Najpierw narzekali mieszkańcy rynku, że hałasy, że załatwianie się gdzie popadnie. No i z reguły były też bójki i pełne ręce roboty miała i policja i straż miejska. Późna pora nocna nie sprzyja niestety dobrej zabawie – komentuje Andrzej Franke z Urzędu Miasta i Gminy Szamotuły – Oczywiście w tej kwestii znajdują się zwolennicy, jak i przeciwnicy nocnych wieczorów na mieście. Jakiekolwiek działanie w tej sprawie musi być porządnie uzasadnione przez młodych ludzi. Można przypuszczać, że najlepiej byłoby zaproponować młodzieży wypowiedzenie się, jakie są ich oczekiwania. Później można je porównać z realnymi możliwościami i być może razem uda się stworzyć coś, co zaspokoi te potrzeby – kwituje Franke.

Jarek Jurek powróci?

Na problem nie tylko młodych zareagował właściciel nieistniejącej już „Chaty Alchemika”. Jemu również brakuje w mieście miejsca, w którym można byłoby się rozerwać. Szczerze przyznaje, że Szamotuły w tym aspekcie, powoli umierają. Wkrótce ma to się jednak zmienić.

– W Szamotułach na nowo zawita Rock&Roll – mówi Jarek Jurek.

Czyżby ponownie chciał obudzić mieszkańców? Taki ma cel. Na jesień przewidziane jest otwarcie nowego lokalu w samym centrum miasta. – Będą koncerty, będzie się działo, a to wszystko na 180 metrach kwadratowych w podziemiach pewnej kamienicy. Inspirowałem się Ameryką ,dlatego też to będzie mój motyw przewodni przy aranżacji wnętrza. W weekendy nie zabraknie dobrej muzyki. Mam w planach zapraszać różne gwiazdy rockowe , bluesowe – mówi Jarek .

To z pewnością dobra wiadomość dla młodych. Pytanie tylko: czy jedno miejsce i to akurat pub będzie w stanie zaspokoić potrzeby mieszkańców? Nie wszystko skupia się przecież na weekendowych imprezach. Brakuje i innych atrakcji, jak bowling, czy kręgle. A może pub stanie się pierwszym dzwonkiem budzącym miasto ze snu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto