- Zofia Stryjeńska była artystką absolutną - mówiła w trakcie wernisażu Małgorzata Rynarzewska, plastyk Muzeum Zamek Górków w Szamotułach, kurator wystawy.
Trudno było się z nią nie zgodzić. Bo twórczość Stryjeńskiej, to melanż rozmaitych form i gatunków, różnorodność tematów, odwaga w kreowaniu nowego wymiaru sztuki, paradoksy, ale przede wszystkim bezwiednie wyczuwalna wolność tworzenia.Widać ją zarówno w malarstwie, grafice, jak i rysunku.W okresie PRL-u wiele z jej prac wykorzystywano w zdobnictwie ceramiki, pojawiały się na znaczkach pocztowych i plakatach. Stryjeńska była niekwestionowaną królową polskiej sztuki, choć niestety dziś jest zapomniana.
Prace zgromadzone w Zamku zachwycają odwołaniami do tradycji wobec, której niemożliwym wręcz jest pozostanie obojętnym. Rysunki słowiańskich bogów, czy niezwykle barwne, pełne geometrycznego szczegółu obrazy ilustrujące tańce polskie, w sposób szczególny oddziałują na wrażliwość widza. Krzyczą kolorem, mocnym konturem. Paradoksalnie jednak jest w nich jakaś subtelność, wskazująca na silny i głęboki związek artystki z polską kulturą, folklorem, z krajem i jego historią. Widać to również w obrazach ukazujących życie codzienne górali oraz kobiety w strojach ludowych. Stryjeńska podkreśla ich siłę i piękno. Bo będąc kobietą, niezwykle charyzmatyczną, wyzwoloną i pewną siebie, w swojej twórczości nierzadko sprzeciwiała się określeniu płci słabszej.
Małgorzata Rynarzewska w szalenie ciekawy sposób opowiadała o życiu artystki. O jej wielkiej sławie, ale też i o wielkiej nędzy. O barwnym życiu, trudnych, acz bardzo ciekawych relacjach z mężczyznami i oczywiście - o romansach. W historię związku z Arkadym Fiedlerem publiczność wsłuchiwała się ze szczególną uwagą, nawet jego syn Marek, którego na wernisażu nie mogło zabraknąć. Opowieść tę skwitował uśmiechem i skinieniem głowy. Była prawdziwa.
O Stryjeńskiej, kuratorka wystawy mogłaby mówić godzinami. Jej życie i twórczość zadziwiają każdego, kto zdecyduje się na spotkanie z artystką. Bo ta, choć odeszła blisko 5 dekad temu - w 1976 roku, pozostaje wciąż żywa. Również w sercach niezliczonych osób rozsianych po całym świecie, w których domach znajdują się jej prace. Dzieła, którymi w okresie wielkiej nędzy Stryjeńska płaciła za noclegi, posiłki, czy bilety kolejowe.
Publiczność nagrodziła opowieści Rynarzewskiej burzą oklasków. Serdeczne podziękowania i gratulacje złożyła na jej ręce również starosta, Beata Hanyżak wraz z Maciejem Trąbczyńskim, członkiem zarządu powiatu.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?