Kiedy pod koniec września ubiegłego roku na osiedlu Kopernika w Szamotułach oficjalnie otwarty został „Cypisek” – pierwszy niepubliczny żłobek w mieście, wielu rodziców odetchnęło z ulgą. Problemy z niemożnością pogodzenia pracy zawodowej i wychowywania dziecka, w końcu mogły zostać rozwiązane.
Niestety bardzo szybko okazało się, że radość dla wielu była zbyt wczesna. Gmina nie mogła w roku ubiegłym udzielić placówce dotacji, a bez niej koszty pobytu dziecka w żłobku – mimo, że i tak już obniżone przez właściciela – dla części rodziców stały się zbyt wysokie. Dziś „Cypisek” boryka się z problemami finansowymi, a wiele małżeństw mimo, że ofertą placówki jest zainteresowanych, nie stać na to, by posłać dzieci do żłobka. W konsekwencji koszty ponosi zarówno właściciel „Cypiska”, jak i rodzice niemogący wrócić do pracy.
Placówka pierwszej potrzeby
O potrzebie uruchomienia żłobka w Szamotułach od wielu lat mówią sami mieszkańcy. Wiąże się to przede wszystkim z chęcią podjęcia pracy zawodowej przez mamy już po upływie urlopu macierzyńskiego. Nie każde z młodych małżeństw liczyć może na pomoc ze strony rodziców, czy dziadków, w związku z czym żłobek staje się idealną formą opieki nad maluchami.
Idea ta przyświecała również Karolinie Zbąskiej, która pod koniec września uruchomiła pierwszy prywatny – i jedyny – żłobek w Szamotułach „Cypisek”. Z oferty placówki, która mieści się w lokalu spółdzielni mieszkaniowej na osiedlu Kopernika, obecnie korzysta 14 dzieci. Żłobek jest natomiast w stanie przyjąć 23 maluchy. Najmłodszy podopieczny skończył rok, najstarsze dziecko ma nieco ponad 2 lata. Jak wyjaśnia Karolina Zbąska – placówka na brak zainteresowania ze strony rodziców narzekać nie może. Problemem stają się jednak koszty, a to powoduje, że „Cypisek” o komplecie dzieci może na razie pomarzyć.
– Jeszcze przed rozpoczęciem działalności ustaliłam, że miesięczny koszt pobytu jednego dziecka w żłobku wynosić będzie 900 zł, co w porównaniu do ościennych miejscowości wcale nie jest wygórowaną kwotą. W innych ośrodkach waha się ona od 1000 zł do 1300 zł. Już na początku obniżyłam jednak czesne do 550 zł, gdyż zdawałam sobie sprawę z tego, jakie są realia w Szamotułach. Do czesnego dochodzi jeszcze koszt wyżywienia, czyli 9 zł dziennie. W perspektywie miesiąca to już około 180 zł, a więc siłą rzeczy koszt pobytu dziecka w żłobku wzrasta do około 700 zł. – mówi właścicielka „Cypiska” – W ubiegłym roku otrzymałam dofinansowanie z programu rządowego „Maluch” w wysokości 176 zł na dziecko. Było nieco łatwiej, ale nie zmienia to faktu, iż każdego miesiąca dopłacałam i nadal dopłacam do jednego podopiecznego 350 zł. – dodaje.
Koszty ponoszone przez właścicielkę żłobka w szybkim tempie wzrastają. Być może do sytuacji tej nie doszło by, gdyby samorząd miejsko – gminny już w roku ubiegłym przyznała placówce dofinansowanie.
Sprawa dotacji musi poczekać na swoją kolej
Jeszcze przed otwarciem „Cypiska” władze gminy zdawały się dostrzegać to, jak dużym problemem – przede wszystkim dla młodych małżeństw – jest brak żłobka w mieście. Mimo, iż uruchomienie publicznej placówki nie wchodziło w grę, w roku 2013 radni podjęli uchwałę intencyjną, w której wyrażali chęć dotowania żłobków prywatnych, jeśli powstały by one w mieście.
Wiedząc o dokumencie Karolina Zbąska, na początku października zwróciła się do gminy z prośbą o przyznanie dofinansowania do pobytu każdego dziecka w placówce. W związku z zaplanowanymi na połowę listopada wyborami samorządowymi, rada poprzedniej kadencji sprawy ruszać jednak nie zamierzała. Po wyborach była zaś druga tura, a potem prace nad budżetem. Dotacja musiała zatem czekać na swoją kolej. To przeciąganie w czasie całej sprawy nie tylko generowało dalsze koszty dla właścicielki żłobka, ale i wielu rodzicom uniemożliwiało skorzystanie z jego oferty.
– Rodzice wciąż dopytują o dotację. Gdyby została ona nam przyznana koszt pobytu dziecka byłby dla wielu rodzin dużo znośniejszy – oscylował by wówczas w granicach 300 – 400 zł plus wyżywienie. – wyjaśnia Zbąska.
Pani Ewelina, mama 2 – letniej Oliwi, która od paru miesięcy mieszka w Szamotułach potwierdza, że jeśli czesne będzie niższe, jej córka „Cypiska” z pewnością odwiedzi.
– Z chęcią skorzystałabym z oferty żłobka, ale w tej chwili zwyczajnie mnie na to nie stać. – mówi – Z drugiej strony konieczność pozostania z dzieckiem w domu nie pozwala mi pójść do pracy i tak to błędne koło się zatacza. A szkoda, bo żłobek to też integracja z innymi maluchami, zajęcia edukacyjne, rozbudzanie kreatywności dziecka, jego rozwój. W domu pewnych rzeczy samemu z dzieckiem zrobić nie można. O żłobku szamotulskim słyszałam natomiast sporo dobrego i gdyby tylko koszty pobytu byłyby niższe zapewne zdecydowałabym się posłać do niego córkę. Proszę mi wierzyć, że dla rodzica to ogromne ułatwienie. – wyjaśnia pani Ewelina.
Młodych małżeństw zgadzających się z tą argumentacją jest w Szamotułach, jak i w całej gminie naprawdę sporo. Warto zaznaczyć, że „Cypisek” to jedyna placówka tego typu działająca w regionie. Pytanie tylko: czy w obliczu wzrastających kosztów, Karolina Zbąska w pewnym momencie nie zdecyduje się na zamknięcie żłobka? W chwili obecnej prowadzenie placówki do dochodowych zajęć raczej nie należy.
Rodzice, których pociechy korzystają z oferty żłobka natomiast bardzo pochlebnie wypowiadają się o placówce. Nie chcą, by ta znikała z lokalnego rynku.
Wstępne deklaracje zostały złożone
Chociaż sprawa przyznania dotacji odwlekana jest od dłuższego czasu, władze miasta prośbę Karoliny Zbąskiej jak najbardziej popierają. Decyzja w tej kwestii nie należy jednak tylko do burmistrza.
– Burmistrz Włodzimierz Kaczmarek podchodzi z życzliwością do wszelkich form wspierania młodych rodziców. Sprawa dofinansowania nie zależy jednak wyłącznie od niego. Niezbędna jest tutaj pozytywna decyzja i uchwała Rady Miasta i Gminy. – wyjaśnia Andrzej Franke z szamotulskiego magistratu. – Kolejna sesja wyznaczona zostanie zapewne w miesiącu lutym. Wtedy projekt uchwały zostanie skierowany pod obrady i pozostaje mieć nadzieję, że Rada Miasta i Gminy pozytywnie ustosunkuje się do tej kwestii. Stanowisko pana burmistrza jest niezmiennie pozytywne – dodaje.
Wszystko pozostaje zatem w rękach radnych. To oni pochylić się muszą nad problemem i zaproponować wysokość wsparcia placówki. A to może być bardzo różne. Przykładowo – w Gnieźnie dotacja wynosi 500 zł, w Poznaniu – 400 zł, zaś w Pile – 200 zł. Problem w tym jednak, że wsparcie samorządu w tym zakresie jest fakultatywne. Gmina może, ale wcale nie musi dotować żłobków.
Karolina Zbąska, jak i mieszkańcy pragnący skorzystać z oferty „Cypiska” nie kryją jednak nadziei, że rada pozytywnie ustosunkuje się do tej sprawy. Żłobek w mieście jest potrzebny – co do tego nie ma absolutnie żadnych wątpliwości.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?