Autor:

2016-06-24, Aktualizacja: 2016-06-24 10:25

Henryk Sawka: Nie posiadam sympatii politycznych, wyłącznie antypatie

Czy Polaków można uzdrowić dowcipem? Z Henrykiem Sawką, rysownikiem i satyrykiem, rozmawiamy o polityce, śmiechoterapii oraz nowym pokoleniu, które ma zupełnie inne poczucie humoru.

Oglądamy oskarżenia polityków, śmiertelnie poważne demonstracje, deklaracje kościoła itp. Pan te same historie opowiada w żartobliwy, a czasem sarkastyczny sposób. Czy „Dobra zmiana grubą kreską” to metoda na poradzenie sobie z tą sytuacją?

Ludzie czasem myślą, że samą satyrą załatwi się to czy owo. Jako rysownik patrzę na to trochę z boku. Wiadomo, że jako obywatel staram się wybierać dla mnie mniejsze zło. Nie ma jednak obiektywnej prawdy, istnieje tylko nieskończona ilość punktów widzenia. Ja rysunkami staram się poprawiać humor sobie i ludziom. Satyryk nie zbawia, tylko zabawia.


Źródło: Dobra zmiana grubą kreską

Na Twitterze podpisuje się Pan: „Henryk Sawka, bezbronny obserwator osaczającej rzeczywistości”. Rysunki to Pana broń?

Debiutowałem jeszcze za komuny, więc rysunki były moją bronią. Jak mnie coś irytowało i to narysowałem, to zawsze mi ulżyło. Jest to jakaś funkcja zastępcza i rekompensująca.

Śmiechoterapia?

Nawet myślałem, o książce „Humoterapia, czyli dowcip na każdą bolączkę”.

Czy w takim razie można Polaków uzdrowić dowcipem?

Uzdrowić się raczej nie da, ale można na chwilę poprawić samopoczucie.

Wracając do tytułu. Mam wrażenie, że tutaj obrywa się nie tylko „dobrej zmianie”, ale wszystkim uczestnikom politycznego sporu.

„Dobra zmiana” to nie tylko pojęcie wprowadzone przez ostatnią ekipę polityczną. Zmianę obiecuje każdy polityk, w każdym kraju, przed każdymi wyborami. Tak samo Donald Trump, Hilary Clinton, poprzednia ekipa rządząca Polską, jak i Władimir Putin. Nawet za komuny obiecywano nam, że już za chwile będzie dobra zmiana. Tutaj zostało po prostu użyte bardzo nośne hasło, które aż się prosi, żeby je ograć. Ta książka jest pamiętnikiem ostatniego roku, z dowcipami, które mam nadzieję przetrwają długie lata. A tytuł ma ten „zapis świadomości” tylko uatrakcyjnić.



Źródło: Dobra zmiana grubą kreską


Myśli Pan, że politycy, który pojawiają się w mediach, potrafią z siebie żartować?

Potrafią, ale tylko gdy są sami i nikt nich nie nagrywa. Gdy jest duża presja i bronią swojej pozycji, to nie mają poczucia humoru. Prywatnie, to wiem, że potrafią mieć do siebie dystans. Jednak jest to tylko na użytek osobisty. Na zewnątrz grają rolę nieprzejednanych, zapiekłych, bo w ten sposób chcą pokazać swoją polityczną potrzebę przełożonym…

… a wtedy stają się łatwym celem dla satyryków.

Jeżeli się zagrywają w swojej roli, są gorliwi, to zdarza im się przekroczyć granicę śmieszności. A tam już czeka satyryk.


Pan wiele razy był jurorem w konkursach młodych kabaretów. Nie ma Pan wrażenia, że scena polityczna przejmuje głównie pokolenie wychowane w czasach Solidarności?

Nowe pokolenie jest wychowane na szybkich mediach, na schemacie kopiuj-wklej, na tym, że można nie wychodzić z domu i wszystko się dostaje. Gdy przychodzi rzeczywistość, to są zdziwieni, że trzeba się napocić, zrobić coś samemu. Poza tym nie pamiętają innych czasów. Satyra starzeje się razem ze swoimi odbiorcami. Satyryk operuje zawsze tym samym kontekstem, co jego odbiorcy, inaczej stanie się niezrozumiały. Ja staram się nadążać za nowymi technologiami, przy dużej pomocy mojego managementu. Mam kontakt z młodzieżą i mam wrażenie, że bywam przez to w miarę strawny.

Przypominam sobie stand-up Abelarda Gizy i żart o pierdzącym Papieżu, który rozpoczął burzę medialną. Uważa Pan, że Polacy boją się żarów z tematów tabu?

Pewne rzeczy są nagłaśniane bo nagłaśniający stara się wykazać, jaki jest czujny. Jak tego przywołanego Abelarda zauważy, to będzie krzyczał: „Ja pierwszy go przyłapałem!” Prywatnie pewnie by się uśmiechnął, ale publicznie chce się wykazać. Wszyscy się na siebie oglądają i patrzą, co powie „góra”. Nie sądzę, aby ludzie na własny użytek byli aż tak drażliwi. My po prostu śmiejemy się, gdy inni się śmieją i płaczemy, gdy inni płaczą. Jest w naszych zachowaniach pewien odruch stadny.



Źródło: Dobra zmiana grubą kreską


Temat tabu jest pojemny jak guma. Kiedyś można było powiedzieć „murzyn”, teraz trzeba „afroamerykanin” albo „człowiek o ciemnym kolorze skóry”. Co jest poprawne a co nie, ciągle ewoluuje i końca nie widać.

Z tym, że kiedyś była cenzura instytucjonalna, a teraz jest obyczajowa.

Teraz jest cenzura, która się sprywatyzowała. Każdy ogranicza się na swój użytek. Wszystko zależy od właścicieli, reklamodawców i odbiorców.


A Pan się cenzuruje? Powstały takie rysunki, które nigdy nie ujrzały światła dziennego?

Tzw. „hardcory” mam zanotowane. Przecież często opowiadamy sobie takie kawały, których publicznie nigdy byśmy nie powiedzieli. Jednak gdy narysuje coś „na czysto”, to już publikuję.

W książce „Dobra zmiana grubą kreską” poza rysunkami jest też komentarz.

Komentarz Michała Ogórka. To znakomity satyryk i spojrzał na te rysunku trochę „z boku”. Poza tym ludzie, oprócz tego że lubią pooglądać, chcą też coś poczytać.

Polityka Pana bawi czy wkurza?

Mam o niej tak złe zdanie, że kiedyś narysowałem siebie podczas wywiadu i w chmurce powiedziałem tam: „Nie posiadam sympatii politycznych, wyłącznie antypatie”. To wynika z tego, że wobec polityków stosuję zawsze domniemanie winy. W polityce nie da się być czystym, nawet przy najlepszych intencjach.

Z drugiej strony satyryk tworzy w odniesieniu do rzeczywistości, czyli często do polityki.

Oczywiście. Na szczęście w całej Europie można żartować, chyba że wkroczy się na pewne tematy, gdzie pojawiają się fanatycy, jak w przypadku „Charlie Hebdo”. Z drugiej strony satyra polityczna w naszym kraju, jak na całym świecie, jest na takim poziomie, który pozwala wielu ludziom się z niej utrzymać.



Źródło: Dobra zmiana grubą kreską


Sam Pan powiedział, że przy rysunkach często nie docenia się samej kreski, tylko treść, która później wędruje już jako kawał.

Pewne dymki utrwalają się dlatego, że rysunek je uatrakcyjnia, bo stanowi tło, didaskalia. Rodzaj kreski ma olbrzymi wpływ. Jeżeli widzimy dwóch meneli to możemy ich tak narysować, że będą infantylni, koszmarni, budzący współczucie czy odrażający. Polityka można przedstawić złośliwie lub wyrozumiale.

Panu, jeżeli chodzi o politykę, raczej nie zdarza się być wyrozumiałym.

Jeżeli nie postawimy sprawy jasno, to po prostu będzie to nieśmieszne. W satyrze istnieje prawo wyolbrzymienia. Musimy te sytuacje wyostrzać do maksymalnych, nieraz absurdalnych rozmiarów.

Rozmawiał Piotr Wróblewski, dziennikarz naszemiasto.pl

Autor: Henryk Sawka, Michał Ogórek
Tytuł: Dobra zmiana grubą kreską
Wydawnictwo: Muza




  •  Komentarze

Komentarze (0)