Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Państwo Nykazowie walczą o wnuki! Nie oddamy dzieci - mówią

Magda Prętka, Norbert Woźniak
Państwo Nykazowie walczą o wnuki
Państwo Nykazowie walczą o wnuki Magda Prętka
Państwo Nykazowie chcą zostać opiekunami prawnymi swoich wnuków. Sąd wydał decyzję o umieszczeniu dzieci w placówce opiekuńczej

Państwo Nykazowie

Za nic nie oddamy dzieci, może przyjechać policja, ale wnuki i tak zostaną z nami – mówi stanowczo Stefan Nykaza. Jego żona, Irena, przytakuje, by po chwili dodać: – Tu jest ich dom, zajmujemy się nimi od urodzenia, od czasu, gdy dzieci chodziły w pieluchach. Jesteśmy ich rodziną – mówi.

Sprawa państwa Nykazów z Oporowa Huby (gmina Wronki) i ich walki o opiekę prawną nad wnukami: 10 – letnią Aleksandrą oraz 7 – letnim Kamilem, wstrząsnęła mieszkańcami całego powiatu. Dziadkowie nie zgadzają się z postanowieniem szamotulskiego sądu, który nakazał umieszczenie dzieci w placówce opiekuńczej. W połowie sierpnia rodzice Kamila i Oli pozbawieni zostali praw rodzicielskich – ojciec przebywa w więzieniu, a matka w wakacje porzuciła dzieci i do chwili obecnej – jak przekonuje Stefan Nykaza – nie nawiązała z nim kontaktu.

– Wraz z końcem roku szkolnego synowa zabrała dzieci i pojechała do matki, do Poznania, rzekomo na wakacje. Okazało się jednak, że zostawiła Olę i Kamila u babci, a sama pojechała do jakiegoś pana do Środy Wlkp. Skontaktowała się z nami jej matka, która prosiła, byśmy przyjechali po dzieci, bo ona nie jest w stanie się nimi zająć. Kiedy pojechaliśmy do Poznania dzieci u babci jednak już nie było. Matka zabrała je do Środy Wlkp. Wróciliśmy więc do domu i przez najbliższe 2 tygodnie nie wiedzieliśmy co dzieje się z wnukami. Pewnego wieczoru zadzwoniła do nas córka i mówi, że trzeba jechać do Środy, po dzieci. Okazało się, że Ola pamiętała numer do cioci, udało jej się zadzwonić, prosiła, żebyśmy zabrali ich do domu. Matka wpadła w ciąg alkoholowy – opowiada Stefan Nykaza.

Dziadkowie późnym wieczorem pojechali po wnuki. Czekały na chodniku, w krótkich spodenkach, zmarznięte, głodne i brudne. Chciały znów znaleźć się w domu, jak same mówią – razem z babcią i dziadkiem. Następnego dnia pan Stefan powiadomił o wszystkim policję, w ich domu w Oporowie Huby pojawił się również kurator.

17 sierpnia w Sądzie Rejonowym w Szamotułach odbyła się rozprawa o odebranie praw rodzicielskich rodzicom Oli i Kamila. Żaden z rodziców się nie stawił. W połowie września natomiast państwo Nykazowie otrzymali decyzję sądu w sprawie skierowania wnuków do domu dziecka. Wcześniej zawnioskowali do sądu, by dzieci pozostały w Oporowie . Rozstrzygnięcia tej sprawy wciąż brakuje. W ubiegłym tygodniu dotarł do nich jednak kolejny dokument – nakazujący „odstawienie” dzieci do placówki opiekuńczej w terminie 3 dni. – Nie oddamy wnuków – mówi Stefan Nykaza – One chcą być z nami. Czy tak ma działać pomoc rodzinie? Przyjechać i zabrać? – pyta retorycznie.

Okazuje się, że przed sądem w Szamotułach toczą się przynajmniej dwa postepowania dotyczące dzieci. Pierwsze wiąże się z ograniczeniem władzy rodzicielskiej rodzicom. Sąd zdecydował o umieszczeniu Oli i Kamila w rodzinie zastępczej lub placówce wychowawczej. – To jest wykonywane. Sąd nie przesądził jeszcze, jaka to będzie forma – mówi prezes Sądu Rejonowego w Szamotułach Marek Szatkowski.

Wyjaśnia on, że sąd może zmienić swoją decyzję a jego głównym zadaniem jest kierowanie się dobrem dzieci. Druga sprawa jest na wstępnym etapie i toczy się z inicjatywy dziadków. Początkowo chodziło o adopcję a obecnie o ustanowienie dziadków rodziną zastępczą. Dowiedzieliśmy się jednak, że w aktach sprawy są dokumenty świadczące o tym, że sytuacja państwa Nykazów nie jest idealna.

Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej we Wronkach na wniosek sądu przygotował opinię dotyczącą sytuacji rodziny . Jak wyjaśnia Weronika Klimuntowska-Nawrocka, dyrektor MGOPS – to standardowa procedura przy tego typu sprawach. Opinia zawiera ocenę funkcjonowania rodziny Nykazów, która sporządzona została na podstawie wnikliwej analizy asystenta rodziny. Dyrektor MGOPS przyznaje, że sposób, w jaki funkcjonują Nykazowie nie do końca jest taki, jaki być powinien. Nie chodzi przy tym o kwestie materialne, gdyż te – jak mówi pani dyrektor – nie są podstawą, by skierować dzieci do placówki opiekuńczej. Z informacji uzyskanych w ośrodku wynika, że Nykazowie nie wcielili w życie m.in. zaleceń asystenta rodziny.

Mimo to, walka dziadków o wnuki poruszyła wiele serc. Zorganizowano akcję pomocy. Rodzina otrzymała już opał, trafić do niej mają również meble dla dzieci i sprzęt kuchenny. Sprawą zainteresowała się Fundacja im. Zbigniewa Stonogi, która prowadzi zbiórkę pieniędzy na rzecz dzieci. Z pomocą pospieszył też poseł Zbigniew Ajchler. Tak naprawdę jednak pomoc napływa zewsząd.

Sytuacja rodziny Nykazów jest trudna. Trudno też dziś wyrokować, co stanie się z dziećmi. Pewne jest tylko to, że chcą one pozostać z dziadkami, a ci z kolei pragną stworzyć im pełen rodzinnego ciepła dom. Najważniejsze pozostaje jednak dobro Oli i Kamila. Jak zakończy się ta sprawa? Do tematu będziemy powracać.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto