Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bliźniaczki z Szamotuł i ich mama wierzą w to, że dobro powraca

Michalina Fritsch
Gabrysia i Julia oraz ich mama Agnieszka, kobiecy kolektyw, dużo w nim walki z przeciwnościami losu i dobro, które powraca. 6 grudnia ubiegłego roku 7-letnia Julia i jej siostra bliźniaczka Gabrysia skróciły swoje długie, jasne włosy dla Fundacji WeGirls.

Rozczesywanie i spinanie włosów dziewczynek było tragedią, a więc krótkie włosy to była decyzja podyktowana praktycznymi pobudkami. Siedzimy więc przy obiedzie, krótkie włosy postanowione i nagle pomysł, spontaniczna myśl: A może oddamy je na chore dzieci? - mówi Agnieszka Budniaczyńska, mama dziewczynek.
Włosy obcięte zostały w szamotulskim „Magicznym Cięciu” i odesłane na adres Fundacji WeGirls. Fundacja dostarcza peruki dla dzieci, a te akurat szamotulanki, jak nikt inny, wiedzą co znaczy otrzymywać pomoc i dawać ją tym najbardziej potrzebującym.
Agnieszka Budniaczyńska miała 21 lat, rozpoczęte studia i obiecany etat w prokuraturze, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży i jak sama mówi, ta wiadomość była dla niej przytłaczająca.
- To nie była radosna chwila. Później dowiedziałam się, że będą bliźniaki, myśli były różne - 21 lat, bez pracy i dwójka dzieci. Już w ciąży dowiedziałam się o Gabrysi, było ciężko, ale urodziłam, zobaczyłam, przytuliłam i pomyślałam – m o j e i od początku podjęliśmy walkę o jej zdrowie. - opowiada Agnieszka.
Gabrysia urodziła się z rozczepem kręgosłupa i przepukliną oponowo-rdzeniową. Jej mama w ciąży wiele razy słyszała, że córka będzie głęboko, umysłowo i fizycznie niepełnosprawna, że będzie miała słaby kontakt ze światem zewnętrznym i rodzicami. Po porodzie zobaczyła Gabrysie dopiero po trzech dniach, bo dziewczynka siedem godzin po przyjściu na świat trafiła na salę operacyjną – narkoza, zamknięcie przepukliny w plecach i drenaż głowy z powodu wodogłowia, z którym się urodziła.
- W ciąży dużo rozmawiałam z lekarzami i czytałam w internecie o wszystkim co czeka mnie po urodzeniu. Wisiała nade mną czarna chmura. To co wyczytałam i to co mówili straciło znaczenie gdy tylko zobaczyłam Gabrysię. Miałam też duże wsparcie w mężu - mówi Agnieszka Budniaczyńska.
Dwa tygodnie po pojawieniu się na świecie Gabrysia miała założony gips na niemal całe ciało, pozostawała w nim kolejne dwa tygodnie. Kuracja była naprzemienna – dwa tygodnie w gipsie i dwa bez niego, tak cały pierwszy rok życia. Przez kolejne lata dziewczynka przeszła osiem operacji, m.in. obcinanie ścięgna Achillesa, prostowanie stóp, biodra, wstawianie implantów w kolana. Ostatnią przeszła dwa lata temu – od piersi do stóp dziewczynka pozostawała w gipsie.
Dziś siedmiolatka porusza się na wózku, ale w domu, od dwóch lat jest pionizowana – przemieszcza się dzięki specjalnemu balkonikowi lub czołga po ziemi.
- Problemem dla nas nie jest wcale wózek inwalidzki, ale to że Gabrycha ma pampersa. To już nie te czasy, w których dzieciak na wózku zmuszony jest do siedzenia w domu. My jesteśmy aktywni na tyle ile możemy. Jest wiele dzieci niepełnosprawnych w Szamotułach, ale jakoś ich nie widać, ani na placach zabaw, w parkach, na basenie, a nawet na starym mieście, czy w supermarketach. Rozumiem, że rodzice nie mają siły, mnie też kręgosłup nawala, ale trzeba sobie jakoś radzić - mówi Agnieszka.
Szkoła stanęła na wysokości zadania i zapewniła dziewczynce asystenta. Dzięki temu siedmiolatka może uczestniczyć w zajęciach lekcyjnych wraz z siostrą i innymi rówieśnikami. W domu pobiera indywidualne lekcje dodatkowe, korzysta z zajęć logopedycznych, a raz do roku wyjeżdża na turnusy rehabilitacyjne. To czas nie tylko na ciężką pracę nad ciałem i relaks dla niej, ale również czas, w którym jej mama może spotkać się z rodzicami innych niepełnosprawnych dzieci. Szansa na wymienienie doświadczeń, podzielenie się troskami i czerpanie zrozumienia wydaje się nieoceniona.

Agnieszka opowiada o swoich córkach ciepło, o walce o zdrowie Gabrysi z pełnym wzruszeniem, ale nie ukrywa, że walka o zdrowie Gabrysi to duży ciężar. Umie opisać swoją wielką miłość jednym zdaniem, ale gdy zwraca się do niepełnosprawnej Gabrysi brzmi jak każda mama, która stawia wymagania swojemu dziecku i martwi się o nie. Od córek wymaga odwagi i samodzielności, puszcza „pępowinę” gdy trzeba. Gabrysia podczas wakacji, mimo niepełnosprawności bawi się na plaży wraz z innymi dziećmi. Próbuje nowych rzeczy, podejmuje trud i czerpie radość, podobnie jak jej rówieśnicy.
- Marzę o tym, żeby była kiedyś w pełni samodzielna, miała partnera, pasję, zawód. Czekam na chwilę, w której nie będzie mnie już potrzebować, to będzie najlepsza nagroda - mówi Agnieszka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto