Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Blondynka" o wyjątkowych szamotulankach, czyli Dzień Kobiet w Zamku Górków

Magda Prętka
Magda Prętka
Mat. Muzeum Zamek Górków w Szamotułach
Z okazji Dnia Kobiet, „Blondynka” zaprosiła panie na spotkanie do zamku. Opowiedziała o szamotulankach, które historia zapamiętać powinna. W taki sposób świętować można by nie tylko 8 marca

"Blondynka" o wyjątkowych szamotulankach

Opowieści o kobietach „Blondynka” odmówić sobie nie mogła. W dniu 8 marca zaprosiła więc panie do Zamku Górków, by w Sali Koncertowej historii kilka przedstawić. A że z gawędziarstwa znana jest doskonale, słuchano jej uważnie, pytania zadawano, a i na te przez nią stawiane chętnie odpowiadano.

Tak z uśmiechem należałoby streścić kolejne z cyklu spotkań z historią organizowanych przez Monikę Romanowską-Pietrzak – kustoszkę szamotulskiego muzeum, która „Blondynką” zwykła się nazywać. Zapewne na specyfikę dnia, do zamku tym razem tłumy nie przybyły. A szkoda, bo opowiadane z pasją historie o szamotulankach wpisanych w dzieje Grodu Halszki, jak i o tych, które przez lata związane były z miejscowymi zakładami pracy, restauracjami, barami i sklepami, słuchało się z prawdziwą przyjemnością.

Wraz z goszczącymi na spotkaniu paniami, Monika Romanowska-Pietrzak próbowała odpowiedzieć na pytanie: czy Szamotuły za miasto kobiet należałoby uznać? Wszak ich wkład w historię wydaje się być niepodważalny, ale… No właśnie – jak jest naprawdę?

Niecodzienna podróż w czasie

Wsiadając do niecodziennego wehikułu czasu, jakim stały się archiwalne fotografie dopełnione wspomnieniami, faktami historycznymi i doniesieniami prasowymi, „Blondynka” zabrała gości w podróż do przeszłości.

Wspólnie odwiedziły najsłynniejszą z szamotulanek, jaką Halszka bez wątpienia jest. Spotkały się z Marią Wicherkiewiczową, która karnawał w międzywojniu wspominała, z Barbarą Lalową będącą kopalnią wiedzy o mieście z czasów wojennej zawieruchy, jak i z tymi, którym kultura regionu zawdzięcza bardzo wiele. To Stanisława Koputowa, Maria Orlikowa, a w późniejszych czasach również Janina Foltynowa – kobiety stojące na straży rodzimego folkloru „Wiwata” i „Przodka” niegdyś tańczące.

Podróżując po mieście panie na ulicę Kościelną też trafiły i do domu Brzezińskich nieśmiało zapukały. Zofia kobietą piękną była i cudowne fotografie wykonywała. Mieszkańcy i mieszkanki jej fach sobie cenili i z chęcią przed aparatem Brzezińskiej stawali. Zofia była pierwszą w Szamotułach zawodową fotografką, która z obrazów zatrzymywanych w kadrze uczyniła prawdziwą sztukę. „Blondynka” opowiadała o niej ze szczerym uznaniem – również w kontekście jednej z tych kobiet, które w świat mężczyzn odważnie wkroczyły.

W istocie było ich wiele. To także cyklistki, które w 1930 roku wsiadły na rowery, by po raz pierwszy w historii regionu w prawdziwym wyścigu się zmierzyć! Niestety, choć przed wojną w strukturach lokalnych organizacji pań nie brakowało, te zdominowane były jednak przez mężczyzn (tyczy się to m.in. bractwa kurkowego). Ale kobiety coraz śmielej o swoje się upominały dowodząc m.in. iż są dobrze zorganizowanymi społeczniczkami.

Panie z "Westki", "Maryny", "Pod Basztą"

Najciekawszą częścią podróży stały się czasy barwnego PRL-u. Szamotulanki z dużą uwagą przyglądały się unikatowym zdjęciom prezentującym miejscowe kobiety podczas pracy. Szerokimi uśmiechami reagowały na fotografie ekspedientek popularnej „Westki”, załogi gospody „Popularna”, kultowej „Maryny”, czy ukochanej kawiarni „Pod Basztą” (w spotkaniu uczestniczyła zresztą jedna z ówczesnych pracowniczek).

Wspominano dawne fryzjerki oraz kobiecą kadrę szamotulskiej meblarni. Dużo było w tym dobrych emocji, jeszcze więcej wzruszeń. Wszak mowa o Szamotułach, których już nie ma.

Szamotuły miastem kobiet?

„Blondynka” nie tak łatwo swą opowieść skończyć mogła. Historie o szamotulankach rodziły kolejne wątki, czas za szybko płynął. W „prelekcję” umiejętnie wplotła jednak fakty na temat Dnia Kobiet, który właśnie w PRL-u spopularyzowany został (rajstopy i goździki pozostały symbolem tego święta).

Wnioski niestety dość smutnymi się okazały. Bo czy Szamotuły kobiecy wyraz rzeczywiście mają? Ciekawostka przytoczona już na początku spotkania, dotycząca nazewnictwa ulic też wiele pokazała. Kobiety patronują zaledwie czterem, mężczyźni aż kilkudziesięciu. Panie – podobnie jak przed laty – nadal zawodowo związane się przede wszystkim z działalnością usługową, rzadziej – w porównaniu do mężczyzn – pełnią funkcje kierownicze.

Z drugiej strony jednak Szamotuły Grodem Halszki pozostają, a panie – czemu zaprzeczyć nie wypada – nadają miastu uroku i to właśnie je wspomina się najmilej. Jest też „Blondynka”, której słuchać można byłoby bez końca!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto