Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Szamotuł: Jesteśmy w najtrudniejszym momencie, w jakim przyszło mi tutaj pracować

Magda Prętka
Magda Prętka
Magda Prętka
Na pytanie: jak wyglądać będzie przyszłoroczny budżet gminy Szamotuły, nikt nie potrafi odpowiedzieć. Dlaczego? Na samorząd spada coraz więcej nowych obowiązków, a w ślad za tym zazwyczaj nie idą pieniądze

Łatwo nie będzie – zdaje się, że to najtrafniejsze określenie na najbliższe miesiące podczas, których gmina Szamotuły i podległe jej jednostki będą musiały zmierzyć się z szeregiem wyzwań. Wyzwań rzuconych samorządom w całej Polsce przez „państwo”, które – prawdopodobnie – w znacznym stopniu nadwyrężą ich budżety. Burmistrz Szamotuł, Włodzimierz Kaczmarek otwarcie już mówi:

– Jesteśmy w najtrudniejszym momencie, w jakim przyszło mi tutaj pracować. Myli się jednak ten, kto myśli, że o brak pieniędzy w gminnej kasie się rozchodzi. O co zatem? Zmiany w polskim prawie sukcesywnie wprowadzane przez rząd i niemożność – póki co – określenia ich konsekwencji powodują, że samorząd nie potrafi przewidzieć, jak plan finansowy gminy Szamotuły wyglądać będzie w przyszłym roku. A to przecież podstawa.

– Jesteśmy w przededniu uchwalania budżetu. Ja powinienem już mocno pracować nad prowizorium budżetowym, a my nie wiemy za co się chwycić. Ustawy i inne regulacje prawne nałożyły na nas pewne obowiązki, które na dzień dzisiejszy są niewyliczalne – wyznawał na początku września burmistrz Kaczmarek, podczas jednego z posiedzeń komisji branżowych Rady Miasta i Gminy Szamotuły. – 1 września, zgodnie z ustawą, byliśmy zobligowani do wypłacenia podwyżek nauczycielom. W ustawie jest zapisane, że te środki będą przelane z budżetu państwa. Do dzisiaj żadna złotówka nie wpłynęła, do dzisiaj nie przyszło żadne pismo informujące, że takie środki wpłyną. Oczywiście w ustawie jest to wyraźnie zapisane, więc być może błędem jest, że oczekuję jakiejś informacji, ale tą najważniejszą byłby przelew pieniędzy na subwencję. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że pieniądze, które przyjdą w formie podwyżek dla nauczycieli i to tylko dla nauczycieli szkolnych, dotyczą pensji podstawowej. Wszystkie pochodne od tej pensji będziemy wyciągać naszym mieszkańcom z kieszeni – to są dodatki stażowe, dodatki socjalne, które nauczycielom się należą. I to nie tylko tym pracującym, ale również ponad 400 emerytom, którym świadczenia socjalne też są wypłacane – informował burmistrz.

Jak zaznaczał, podwyżki dla pracowników oświaty są potrzebne, ale potrzebne byłoby też większe wsparcie ze strony rządu w tym zakresie. Oświata pozostaje bowiem zadaniem własnym „państwa”, a nie samorządu terytorialnego. Tylko w tym roku gmina dołożyła do niej ok. 12 mln zł, a więc kwotę, która zwyczajowo przeznacza-na jest na wszystkie inwestycje w ciągu roku. Niestety, to nie jedyny problem, z którym gmina musi się zmierzyć.

– Wystąpiliśmy do urzędu skarbowego o wyliczenie, bo my nie potrafimy tego zrobić – nie mamy instrumentów do tego, jakie negatywne skutki finansowe spłyną do naszego budżetu w postaci uregulowań ustawowych związanych z zerowym podatkiem dla 26– latków. Wiecie doskonale, że nasz udział w podatku dochodowym PIT od 2011 roku został ustalony na poziomie mniej więcej 37 – 38 proc. i z każdego podatku, który podatnik odprowadza do państwa, ta część wpływa do budżetu gminy. W związku z tym, że 26–latkowie będą płacić zerowy podatek, część pieniędzy do gminy nie wpływie – mówił do radnych burmistrz..

Wraz z początkiem nowego roku samorząd stanie również przed koniecznością podwyższenia pensji minimalnej pracownikom podległych sobie jednostek.

– Najniższa pensja, która dzisiaj wynosi 2250 zł brutto wraz z dodatkiem stażowym, od 1 stycznia ma wynosić 2450 zł bez dodatku stażowego i tutaj już żadnej subwencji nie będzie. My będziemy musieli to zrealizować wobec swoich pracowników, a jest ich trochę, bo chodzi nie tylko o urząd. To są wszystkie szkoły, sprzątaczki, pracownicy obsługi i administracji, wszystkie jednostki podległe gminie – wyjaśniał włodarz.

Wydawałoby się, że rozwiązanie problemu związanego z dodatkowymi wydatkami jest bardzo proste. Gmina mogłaby przecież zrezygnować z części inwestycji planowanych na rok przyszły i w ten sposób wygospodarować pewną część środków. Jak się jednak okazuje – nie do końca tędy droga.

– W bardzo prostym ujęciu, budżet składa się z wydatków bieżących i wydatków majątkowych. To wszystko, o czym wspomniałem, to wydatki bieżące. Jest pewna zależność pomiędzy wysokością wydatków bieżących, a wydatków majątkowych. Te zależności wpływają na wyliczenie wskaźników i możliwości finansowych gminy. Są one analizowane przez Regionalną Izbę Obrachunkową, która wydaje opinię o prowizorium budżetowym, zanim państwo będziecie ten budżet zatwierdzać. Zakłócenie proporcji między wydatkami bieżącymi a majątkowymi diametralnie wpłynie na zdolności finansowe gminy. Jak wpłynie? Nie wiemy, bo nie możemy tego wyliczyć! – komentował ze smutkiem Włodzimierz Kaczmarek. – Wydawałoby się, że damy radę, że nie wykonamy jakiejś inwestycji, przerzucimy pieniądze, damy nauczycielom, wypłacimy najniższe wynagrodzenia i wszystko będzie dobrze. Ale nie do końca. Im więcej wydatków bieżących, tym mniej wydatków inwestycyjnych. Tak jak już mówiłem, tu musi zostać zachowana proporcja i przerzucenie pieniędzy – robienie oszczędności, szukanie pieniędzy na pokrycie kosztów z jednego obszaru w drugi, tak naprawdę powoduje jeszcze bardziej katastrofalne skutki. Dlatego będziemy oszczędzać na wydatkach bieżących. Wydałem już polecenia swoim służbom, swoim jednostkom podległym, zakręcając kran na jakiekolwiek nowe wydatki bieżące – informował burmistrz.

Odpowiedzi na pytanie: jak wyglądać będzie przyszłoroczny budżet Miasta i Gminy Szamotuły wciąż brakuje. Dla utrzymania wspomnianych przez Kaczmarka proporcji, samorząd prawdopodobnie będzie jednak musiał zrezygnować z pewnych inwestycji. Jakich? O tym zadecydują już radni podczas dyskusji na komisjach branżowych.

– Z pewnością łatwo nie będzie. Kondycja finansowo – gospodarcza gminy, tak jak już powiedziałem, jest najtrudniejsza jaką ja pamiętam, ale nie z uwagi na brak pieniędzy, tylko z uwagi na brak wiedzy na temat pieniędzy – skwitował burmistrz.

W wydatki stojące po stronie gminy, a wynikające z narzuconych przez rząd obowiązków, wpisują się także koszty związane z nowelizacją tzw. ustawy śmieciowej. Pisaliśmy o tym już tydzień temu. Władze miasta nie kryją, że zmiana przepisów w tym zakresie pociągnie za sobą spore nakłady finansowe. Jakie? I na to pytanie nikt nie potrafi jeszcze odpowiedzieć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto