Katarzyna Groniec zagrała w Szamotułach
Kapitalny! Fantastyczny! Cudowny! Niezwykły! Niedzielny koncert Katarzyny Groniec w Szamotułach ze wszech miar był wydarzeniem wyjątkowym. Stał się nie tylko muzyczną ucztą, smakowaną rozważnie małymi kęsami (by trwała jak najdłużej), ale i niskim ukłonem wobec liryki świetnie współgrającej z ciekawym, często zaskakującym świeżością brzmieniem.
Szczególne było też samo wykonanie. Artystka powracająca po kilku latach do Grodu Halszki to właśnie tutaj zdecydowała się po raz pierwszy zaprezentować materiał z najnowszej płyty "Konstelacje", która do sprzedaży trafi dopiero pod koniec miesiąca. Zapowiadając koncert Piotr Michalak - dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury podkreślał zatem, że Szamotuły czują się pod tym względem ogromnie wyróżnione. Miał rację.
"Konstelacje" można było nie tylko usłyszeć, ale i... zobaczyć!
"Konstelacje" opowiadają o ludziach, choć nie zawsze w sposób dosłowny. To rozważania o kondycji dzisiejszego świata i roli, jaką odgrywa w nim człowiek. To historie o kobietach, trochę też o miłości, której wciąż za mało na co dzień. Przede wszystkim jednak, to materiał zbudowany na szacunku wobec słowa i ogromnej wrażliwości muzycznej. Bije od niego estetyka artystyczna, elegancja, w istocie wielka klasa.
Przepełnione poezją teksty umiejętnie zestawione zostały z muzyką nie do końca subtelną, czy utrzymaną w konwencji ballady. Brzmienie podkreślało wymowę słowa, a tym samym przekaz. Było silne, mocne, acz bardzo rytmiczne i melodyjne.
Fantastycznie brzmiała perkusja Tomka "Harry'ego" Waldowskiego, nadająca ton całej prezentacji. Bardzo ciekawy był też kontrabas Adama Skrzypka, który parokrotnie wychodził na pierwszy plan. Intro w jego wykonaniu wprowadziło do sali kinowej aurę pewnej tajemniczości. Klawisze Filipa Miguły dodawały głębi, a gitara Bogdana Skiedrzyńskiego wespół z perkusją - przysłowiowego pazura (choć nie zawsze).
Całość tworzyła szalenie interesujący obraz muzyczny, połyskujący wręcz na tle migoczącej scenografii. Tytułowe "Konstelacje" publiczność mogła nie tylko usłyszeć, ale i zobaczyć. Gra świateł stała się ważnym elementem budującym nastrój.
Sztuka, która dostrzega i reaguje
Głos Katarzyny Groniec zdawał się zaś mieć tysiące barw - od tego pełnego charyzmy, krzyczącego wręcz, po niezwykle subtelny, kobiecy, uwodzący. Artystka czarowała i intrygowała zarazem. Była autentyczna, pełna pasji i emocji. Tuż przed koncertem otwarcie mówiła zresztą o swoich odczuciach. Wszak premierowe wykonanie materiału dla całego zespołu było ważnym przeżyciem. Mimo obaw, wypadło znakomicie!
W sposób szczególny wybrzmiał utwór "Calm Down", będący refleksją nad światem, w którym dziś żyjemy - światem, za który odpowiadają ludzie. Do przemyśleń skłaniało też wiele innych piosenek, część stawiała nawet pytania. Wszak sztuka powinna dostrzegać i reagować.
Gromkim brawom nie było końca! Po koncercie artystka promowała również swoją książkę pt. "Kundle", której premiera odbyła się dzień wcześniej.
iPolitycznie - Szynkowski o zaangażowaniu filmu Holland w kampanię
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?