Szansa na awans i przede wszystkim dogonienie czołówki była w miniony weekend, bo Czerwone Smoki rywalizowały z obecnie czwartą ekipą ligi, czyli Dremanem Opole Komprachcice. Ostatecznie jednak, to gospodarze okazali się lepsi, choć tylko nieznacznie. Wygrali oni 4:3, a kibice zobaczyli ciekawe widowisko.
Jeszcze przed spotkaniem ekipa z Opola sąsiadowała z Pniewami w tabeli. Teraz nieco odskoczyła. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to jak zrelacjonowali pniewscy Dragonsi - obie drużyny otwarcie weszły w mecz. Swoje szanse miały jedni i drudzy stawiając głównie na ofensywę. Pierwsi do siatki trafili gospodarze już w czwartej minucie. Kapitalnie z obroną Czerwonych Smoków zabawił się Brayan Parra Toloza, który sam rozmontował rywali i otworzył wynik spotkania strzałem pod poprzeczkę. Obraz gry nie zmienił się w kolejnych minutach. Mecz był żywy, energiczny i z sytuacjami podbramkowymi z obu stron.
Gospodarze podwyższyli na 2:0 w 11 minucie, jednak 60 sekund później za sprawą Gładyszewskiego było już tylko 2:1. Gospodarze na 3:1 podwyższyli w 17 minucie, by tym razem dwie minuty czekać na odpowiedź pniewian. Ponownie trafił Gładyszewski. Do przerwy 3:2. Po zmianie stron już spokojniej, choć bramki padały. Najpierw gospodarze na 4:2, a po chwili Chamukha na 4:3. Więcej bramek juyż jednak nie padło. Czerwone Smoki musiały uznać wyższość gospodarzy, jednak mogą być zadowoleni z ciekawego widowiska.
Po 12 rozegranych kolejkach ekipa z Pniew zgromadziła na swoim koncie 17 punktów i ma korzystny bilans bramkowy, a dokładnie 35 zdobytych i 32 stracone.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?