Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy w Polsce zmienia się postrzeganie sukcesów odnoszonych przez sportowców niepełnosprawnych?

Adam Mauks
Adam Mauks
Daniel Pek
Daniel Pek Facebook/Daniel Pek
Jak postrzegani są w Polsce sportowcy niepełnosprawni ? Coraz lepiej, ale to nie znaczy, że nie potrzeba nam rozwiązań systemowych.

W czerwcu w Bydgoszczy rozegrano mistrzostwa Europy sportowców niepełnosprawnych. Polacy zdobyli na nich 49 medali i zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej. To znakomity wynik, bo wśród sportowców niepełnosprawnych jesteśmy bardzo mocni. Tylko kto o tym wie? Sportowcy sami dbają o to, by było o nich głośniej. Zasługują jednak na zdecydowanie większą pomoc. Pytanie: w jaki sposób?

- W perspektywie ostatnich dziesięciu lat to się zmienia na lepsze - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Leszek Zblewski, trener i prezes UKS Olimpijczyk Skorzewo, zajmujący się zarówno sportowcami pełnosprawnymi jaki i niepełnosprawnymi. Teraz można u nas zaobserwować pewien trend równania do normalności. Moim zdaniem bardzo dużo dobrego w postrzeganiu sportowców niepełnosprawnych zrobiły igrzyska paraolimpijskie w Londynie, a konkretnie sami Brytyjczycy. Oni pokazali nie tylko jak można to robić, ale jak trzeba to robić - dodaje Zblewski. Kibice przychodzili na wszystkie areny, na których były rozgrywane zawody. Mało tego, tam wszędzie były komplety publiczności. Proszę sobie wyobrazić, że pojechałem do Londynu obejrzeć bieg Daniela Pela i nie dostałem biletu! Oglądałem go w telewizji z mojego pokoju w wiosce olimpijskiej, bo na stadionie było ponad 60 tysięcy widzów. Przyjechałem trzy dni wcześniej i już nie dostałem biletu. Jego zdaniem to nie jest tylko kwestia gigantycznej promocji tych zawodów, o których można było dowiedzieć się w każdym zakątku Londynu.

- To przede wszystkim świadomość społeczna - podkreśla trener. Widać ją w zachodniej Europie, ale Brytyjczycy podchodzą do sportu osób niepełnosprawnych w sposób szczególny. Z tej perspektywy wyglądamy dość skromnie, ale według Leszka Zblewskiego - świadomość polskiego kibica zmienia się w tym zakresie na lepsze.

24 sierpnia w Tokio zaczynają się igrzyska paraolimpijskie. Polskę będzie tam reprezentować 89 zawodników, którzy o medale będą walczyć w 12 dyscyplinach sportowych. O tym, że sytuacja w Polsce zmienia się świadczy choćby fakt, że Telewizja Polska planuje przekazać ponad 100 godzin transmisji z Tokio.

- Jeśli dobrze pamiętam, to także z Rio można było śledzić poczynania naszych paraolimpijczyków - dodaje Leszek Zblewski.
Ważnym elementem postrzegania sportowców niepełnosprawnych w Polsce jest fakt, że część z nich jak np. Daniel Pek, jest wspierana przez sponsorów np. takich jak Orlen. Może jeszcze nie w takim wymiarze jak profesjonalni pełnosprawni olimpijczycy, ale to już jest duży postęp. To efekt tego, że sponsorzy już inaczej postrzegają występy i sukcesy polskich sportowców na wielkich imprezach. Duże znaczenie ma tzw. społeczna odpowiedzialność biznesu, ale także zwykła ludzka wrażliwość.

Zmiany na lepsze nie dokonują się wszędzie jednakowo. Leszek Zblewski zwraca uwagę na to, że np. Faustyna Kotłowska, złota medalistka ostatnich mistrzostw Europy w Bydgoszczy, jest zawodniczką Olimpijczyka Skorzewo, ale jako sportsmenka niepełnosprawna reprezentuje Start Gorzów. To oznacza, że korzysta z rozwiązań stypendialno-pomocowych, które organizuje samorząd lubuski.

- Według moich obserwacji w tamtym województwie wygląda to bardzo dobrze, być może nawet wzorowo, ale nie mam pełnej wiedzy, jak jest w innych rejonach kraju. Władze miast i województw coraz łaskawiej patrzą na wagę sukcesów odnoszonych przez sportowców niepełnosprawnych. To w dużej mierze sukcesy tych sportowców spowodowały, że w samorządach pojawiły się zapisy, na mocy których sportowcy niepełnosprawni też mogą liczyć na dofinansowanie czy nagrody. W wielu regionach jest tak, że kiedy zawodnik wraca z dużej imprezy z medalem, to jest fetowany przez władze miasta czy województwa. Wtedy widzi, że on i jego sukces nie są anonimowe. Są potrzebne i ważne nie tylko dla niego czy dla niej.
Leszek Zblewski porównuje to do lokalnego środowiska. Jego zdaniem na Pomorzu, a zwłaszcza w Kościerzynie, nie jest z tym już tak dobrze.

- Mam w pamięci sytuację, która wydarzyła się po poprzednich igrzyskach w Rio i Londynie. Gdyby nie szkoła, w której nasi zawodnicy się uczyli, gdzie zorganizowano spotkanie z młodzieżą, to nic by nie było - mówi trener i prezes klubu Olimpijczyk w Skorzewie. To przykre, bo w mediach społecznościowych informacji o tych sukcesach jest sporo. Często dbają o to sami sportowcy.
- Pamiętam, że tym samym samolotem co Daniel Pek przyleciała też tenisistka stołowa z Gdańska Natalia Partyka. Na nią czekał komitet powitalny z przedstawicielem prezydenta miasta i całkiem duża nagroda finansowa, a na wychodzącego Daniela czekałem ja, moja żona i trójka nauczycieli ze szkoły.

Zdaniem Leszka Zblewskiego nie wszyscy jeszcze dojrzeli do rozumienia wagi sukcesów osób niepełnosprawnych. Przecież taki sukces można łatwo wypromować, także z korzyścią dla samorządu, ale przede wszystkim dla kolejnych pokoleń, młodzieży, która boryka się z problemami zdrowotnymi. Jeśli ona będzie widzieć, że praca i osiągnięcia sportowców niepełnosprawnych nie będą doceniane, to do sportu nie przyjdzie.

Leszek Zblewski ma w klubie Olimpijczyk w Skorzewie koło Kościerzyny dziesięciu sportowców niepełnosprawnych w wieku od 16 do 30 lat. Ich udało się zachęcić do sportu głównie dzięki pasji, sile życiowych argumentów trenera Leszka Zblewskiego, chęci bycia razem i perspektywie rywalizacji. Ciągle jest w tym jednak za dużo przypadku.

Promocja sukcesów sportowych osób niepełnosprawnych to sposób na zainteresowanie ich sportem, przyjście do klubu, rozpoczęcie treningów, które bardzo często są przełomem w życiu takich osób i ich najbliższych.

Trener Zblewski podaje wymowny przykład Faustyny Kotłowskiej. - Rok po amputacji nogi bardzo mocno maskowała swoją niepełnosprawność, ale jak pojechała na pierwszy obóz kadry, przestała się z tym kryć. Już nie chodzi cały czas w spodniach, teraz nosi sukienki czy spódniczki. Ona daje czytelny sygnał, że można. Moim zdaniem Faustyna i Daniel są ambasadorami sportu niepełnosprawnych, pokazują że nie ma rzeczy niemożliwych - mówi prezes, trener, a w przeszłości 4-krotny mistrz Polski w biegu na 1500 metrów.

Faustyna Kotłowska i Daniel Pek mają sponsorów wspomagających ich przygotowania do mistrzostw Europy, świata czy igrzysk paraolimpijskich. Żadna z nich nie jest z Kościerzyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto