Do końca roku w Bazylice Mniejszej trwać będą prace konserwatorskie elewacji wewnętrznej

- W ubiegłym roku rozpoczęliśmy prace od przęsła, gdzie znajduje się chór. Teraz prowadzone są one w nawie głównej, a w kolejnych latach działania odbywać się będą w dwóch nawach bocznych i prezbiterium - wyjaśnia ks. proboszcz Mariusz Marciniak.

Zakres obecnie prowadzonych prac jest dość szeroki. Wszystkie działania uzgadniane były i są zresztą nadal z konserwatorem zabytków. Tzw. niespodzianek architektonicznych jest jednak sporo.

- Na sklepieniu znajduje się bardzo duża ilość tynku, który trzeba będzie skuć. Wiadomo też, że gotyk cechował się surową cegłą. W naszej Bazylice natomiast ta cegła została pomalowana, mamy 4 - 5 różnych kolorów. Wszystko to trzeba będzie zmienić. Działania konserwatora zabytków dążą do tego, aby przywrócić pierwotny wygląd - stan wnętrza kościoła - dodaje.

W nawie głównej Bazyliki pojawiły się już rusztowania. Prace potrwają do końca roku. Równocześnie od podstaw prowadzona jest budowa organów. - Odrestaurowanie starych było zwyczajnie niemożliwe. Były one tak zniszczone, że piszczałki drewniane rozsypywały się w rękach. Duża w tym zasługa pewnego szkodnika, który te organy po prostu zjadł - mówi proboszcz Marciniak - Już w latach 70. postanowiono, by budować nowe. Jako, że witrarz na chórze został powiększony, chcemy teraz wkomponować w niego powstające organy. Będą one oczywiście nawiązywały do tych starych, chociażby przez sam wygląd, a jednak to rzecz zupełnie nowa. Dawne organy składały się z 36 głosów, powstające natomiast będą miały ich 46. Budowa planowo miała zakończyć się w tym roku, ale raczej nie uda się zrealizować tego zamierzenia. Wychodzę z założenia, że organy służyć będą na kilkaset lat, jeśli nie na wieczność. A skoro tak, to powinny być solidne. W niektórych kościołach są one budowane z tzw. elementów odzyskanych, u nas z kolei opierać się będą w całości na elementach nowych. To żmudna praca, która wymaga sporo czasu. A chcemy przecież, żeby organy były trwałe i za jakiś czas się nie rozsypały - wyjaśnia proboszcz parafii kolegiackiej.

Budowa najprawdopodobniej pochłonie ok. miliona złotych. Wykonawcą instrumentu jest Jan Drozdowicz z Poznania. Inicjatywę wspierają indywidualni darczyńcy. W przypadku prac konserwatorskich natomiast w chwili obecnej trudno mówić o konkretnych kwotach. Wiadomo jednak, że inwestycję wesprze szamotulski samorząd. Proboszcz Marciniak zamierza również pozyskać na ten cel środki europejskie.

Zmienia się nie tylko wnętrze kościoła. Zarówno mieszkańcy, jak i przyjezdni zwracają uwagę na starannie zadbaną zieleń okalającą świątynię. Przesadą nie będzie stwierdzenie, że jest to najładniejsza zielona część miasta. - Mimo zatroskania o wygląd zewnętrzny Bazyliki, zdarzają się sytuacje bardzo smutne - kradzieże kwiatów, wyrzucanie papierków i butelek plastikowych. Ludzie też nagminnie spacerują ze swoimi psami i niestety nie sprzątają po nich - mówi z żalem ks. Marciniak.

Złe nawyki przenoszone są zatem również na teren kościoła. Ten problem widoczny jest jednak w całym mieście.