Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gm. Pniewy. "Wioska się podzieliła. Księdza zabrano, a my musimy teraz sobie radzić, by na nowo żyć w zgodzie"

Magda Prętka, Wiktoria Poczekaj
Archiwum NM
Wraz z początkiem sierpnia dotychczasowy proboszcz parafii pw. NMP Wniebowziętej w Psarskiem, został skierowany do pomocy duszpasterskiej w parafii w Krobi. Tym samym stracił probostwo. Wielu wiernych mówi dziś o nim z ogromnym żalem. Dlaczego?

Odejście księdza Sławomira z parafii w Psarskiem, gdzie przez rok sprawował posługę proboszczowską, podzieliło mieszkańców i mieszkanki kilku wsi w gminie Pniewy. Wielu z nich nie kryje żalu wobec kapłana. Mówią o zaniedbanym probostwie, złym gospodarowaniu finansami parafii, nieopłaconych rachunkach. Są jednak i tacy, którzy o księdzu Sławomirze nie powiedzą złego słowa.

- Może nie był bardzo dobrym gospodarzem, lecz posługę kapłańską wypełniał dobrze, godnie, z należytym szacunkiem – również wobec parafian – podkreślają.

Inni twierdzą zgoła inaczej. - Proboszcz z nikim nie rozmawiał, nie dał sobie nic powiedzieć. Do chorego przychodził bez koloratki, bez stuły, bez sutanny, z sierścią zwierząt na rękach – opowiada jedna z parafianek.

Chociaż od jego pożegnania z parafią w Psarskiem minął już ponad miesiąc, komentarzom mieszkańców i mieszkanek nadal towarzyszą duże emocje. Nie chcą wypowiadać się pod swoimi nazwiskami.

- Parafia została już wystarczająco podzielona, by jeszcze sąsiad sąsiadowi wytykał, co powiedział prasie, a czego nie. Do tej pory byliśmy zgraną społecznością. To straszne, że podzielił nas kapłan – mówi jeden z naszych rozmówców.

Ks. Sławomir objął parafię pw. Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej w Psarskiem w lipcu 2019 roku. Wraz z nim na probostwie pojawiły się zwierzęta – koń, koty, króliki, tchórzofretka, później kozy i osioł.

- Początkowo zwierzęta biegały wolno przy probostwie. Koń nie raz wychodził sobie na spacer do wsi. Nie pamiętam już czy był to pomysł księdza, czy parafian, ale narodziła się inicjatywa, żeby przy probostwie postawić budynek gospodarczy. Miał być magazynem parafialnym m.in. do przechowywania sprzętu do koszenia trawy. Stał się jednak schronieniem dla zwierząt. Sporo materiału na jego budowę – drzewa - przeznaczyli rolnicy z Zajączkowa i Gnuszyna. Kto, by księdzu odmówił – to miało być nasze wspólne dobro. Tylko, że chyba mało kto zdawał sobie sprawę z tego, że to będzie budynek dla zwierząt księdza. A zanim opuścił Psarskie budynek rozebrał i zabrał potem ze sobą – opowiada mieszkaniec Psarskiego. Nie on jeden zresztą, z żalem przytaczał tę historię.

Parafianom i parafiankom zwierzaki nie przeszkadzały do czasu, gdy teren przy probostwie, jak i sama plebania, zaczęły stawać się coraz bardziej zaniedbane.

To była nasza wizytówka – od lat. Aż nagle dbałość o ten teren ustąpiła potrzebom zwierząt. To, że ksiądz miał zwierzęta nie było niczym złym, traktował je zresztą bardzo dobrze, ale powinien zadbać również o probostwo – jeśli zwierzęta pasły się przy plebani, to trzeba było wygrodzić im jakiś teren, sprzątać po nich, zrobić cokolwiek, by tej naszej wizytówki nie zniszczyć – mówi mieszkanka Psarskiego – Zwierzęta, te mniejsze, biegały też po plebani, która szybko zamieniła się dosłownie w chlew – dodaje.

Parafianie i parafianki kierowali do proboszcza prośby, na które – ich zdaniem – kapłan nie reagował. W konsekwencji postanowili wystosować do Kurii Metropolitarnej petycję w sprawie „zdyscyplinowania księdza”, bądź usunięcia zwierząt z terenu probostwa. Zebrali sporo podpisów. Wysłali dokument do Poznania, lecz odpowiedzi nigdy nie otrzymali. Z ich relacji wynika, że do kurii miały trafić kolejne skargi. Ile ich było? Nie wiadomo, gdyż – jak tłumaczy rzecznik Kurii Metropolitarnej w Poznaniu, ks. Maciej Szczepaniak – ta nie zwykła informować o nadsyłanej do niej korespondencji.

Dobrze funkcjonująca do tej pory parafia, zaczęła borykać się z problemami finansowymi. Brakowało pieniędzy na opłacenie bieżących rachunków. Zdaniem części osób, z którymi rozmawialiśmy, było to efektem pandemii i znacznie mniejszych datków wpłacanych przez wiernych na kościół. Większość rozmówców twierdzi jednak, że pogarszająca się sytuacja finansowa parafii, to wynik niegospodarności księdza. Miał on zresztą nie przedstawić żadnych rozliczeń dotyczących wpływów i wydatków parafii – zarówno na koniec 2019 roku, jak i na koniec swojej posługi w Psarskiem. O problemach finansowych nigdy jednak nie mówił. Parafianie i parafianki dowiadywali się o nich m.in. od usługodawców i poprzedniego proboszcza, który miał otrzymywać wezwania do zapłaty.

- Sołtysi wsi, które obejmuje parafia co miesiąc robili niezobowiązującą składkę na parafię. Kto chciał, ten przekazywał symboliczne 10 zł. Niekiedy jedna wioska dawała 100 zł, innym razem 300 zł. W sumie, to wcale nie były małe pieniądze. Wszystkie trafiały do parafii. Chcieliśmy w ten sposób ją wspomóc, chociażby żeby ksiądz miał na bieżące opłaty – za prąd, wodę. Gdy odchodził z Psarskiego na koncie parafii zostało ponoć tylko 200 zł. Proszę mi powiedzieć: jak to jest możliwe? Do tego zostały długi – niespłacony kredyt bankowy, zaległe rachunki – opowiada mieszkaniec Psarskiego.

Wątek długów przewijał się w zasadzie we wszystkich rozmowach, jakie odbyliśmy z parafianami i parafiankami.

- Ksiądz zostawił po sobie kompletną ruinę i same długi. Bałagan w dokumentach, niezapłacone rachunki. Plebania nadaje się teraz tylko do remontu. Obecny proboszcz delikatnie prosi o pomoc. Nie zostały mu przekazane żadne informacje dotyczące tego, co się w kościele działo przez ostatni czas – opowiada mieszkanka Zajączkowa – Ksiądz nie powołał nawet nowej Rady Parafialnej. Mam nadzieję, że nowy proboszcz jakoś to wszystko wyprowadzi na prostą – kwituje.

Parafianka z Psarskiego ze smutkiem komentuje zaś: - Wioska się podzieliła. Księdza zabrano, a my musimy teraz sobie radzić, by na nowo żyć w zgodzie.

O odejściu ks. Sławomira wiadomo było już od maja br., kiedy Kuria Metropolitarna w Poznaniu poinformowała o zmianach personalnych, do jakich latem miało dojść w parafiach Archidiecezji Poznańskiej. Wraz z dniem 1 sierpnia ks. Sławomir skierowany został do pomocy duszpasterskiej w parafii w Krobi. Zaledwie po roku posługi w Psarskiem pozbawiono go probostwa. Kuria nie wyjaśnia dlaczego.

Wszystkie zmiany w archidiecezji dokonywane są ze względów duszpasterskich – odpowiada lakonicznie ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik kurii.

Parafianie i parafianki nie byli zaskoczeni. Ks. Sławomir natomiast swojego odejścia z Psarskiego komentować nie chce. Mimo, że w trakcie rozmowy telefonicznej poinformowaliśmy go o nastrojach panujących w parafii i rozżaleniu wielu wiernych, odmówił udzielenia komentarza. Obecny proboszcz, ks. Piotr Zawadzki również nie chce wypowiadać się w tej sprawie. Na pytanie o sytuację finansową parafii odpowiada tylko: - Będzie dobrze, damy radę. Z relacji wiernych wynika jednak, że wspominał o długach.

Parafianie i parafianki z entuzjazmem przyjęli nowego kapłana. Twierdzą, że już po kilku tygodniach „widać zmiany na lepsze”. - Umocniliśmy się już chyba dzięki niemu – komentują.

Wielu informacji przekazanych przez mieszkańców i mieszkanki, chociażby na temat problemów finansowych parafii, nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Przygotowując materiał odbyliśmy jednak mnóstwo rozmów z osobami, którym los parafii w Psarskiem nie był i nie jest obojętny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto