Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kaźmierz. Powojenne losy rodziny Mikołajczaków. Piękne dożynki, a po nich... szykany, więzienie

Magda Prętka
Magda Prętka
Rodzina Mikołajczaków z Kaźmierza w 1939 roku
Rodzina Mikołajczaków z Kaźmierza w 1939 roku Archiwum Andrzeja Mikołajczaka
Rodzina Mikołajczaków z Kaźmierza została doświadczona nie tylko w czasie wojny. Równie trudny był dla niej okres tworzenia "nowego ładu" w powojennej Polsce. Wobec odmowy zorganizowania kołchozu na terenie rodzinnego gospodarstwa, Stanisława Mikołajczaka czekały szykany, a wkrótce potem i więzienie...

Wspomnienia Andrzeja Mikołajczaka

Ocalenie rodzinnej historii od zapomnienia, to pragnienie, które od wielu lat towarzyszy pochodzącemu z Kaźmierza Andrzejowi Mikołajczakowi. Urodził się on w roku 1941 jako jedno z 8 dzieci Stanisława i Balbiny (Mikołajczakowie mieli 2 córki – Marię i Joannę, synów – Franciszka, Henryka, Alojzego i Andrzeja oraz Edwarda i Zygmunta, którzy urodzili się po wojnie; Franciszek natomiast zmarł bardzo wcześnie). Dzięki udostępnionym przez niego materiałom mogliśmy przedstawić już losy jego ojca – powstańca wielkopolskiego i uczestnika wojny polsko – bolszewickiej, zmuszonego do prac w niemieckim gospodarstwie rolnym podczas II wojny światowej.

Choć Andrzej Mikołajczak od wielu lat mieszka w Warszawie, czuje silny związek ze swoją Małą Ojczyzną. W jego pamięci zachował się obraz wojennej zawieruchy w Kaźmierzu i okolicach, utrwalony również dzięki wspomnieniom rodziny. Pisaliśmy o tym już kilka tygodni temu. Ale na wojnie historia Mikołajczaków się nie kończy. Równie trudny był dla nich okres tworzenia „nowego ładu” w powojennym kraju.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: CZASY WOJENNE WE WSPOMNIENIACH ANDRZEJA MIKOŁAJCZAKA

Niemiec przyłożył matce pistolet do głowy

Kiedy w Kaźmierzu wojna w zasadzie się skończyła, Niemcy nadal zacięcie bronili poznańskiej Cytadeli. Choć Andrzej Mikołajczak miał wówczas zaledwie kilka lat – jak sam mówi - nigdy nie zapomni huku wybuchających bomb, dobiegającego od strony Poznania.

- Kilkoro Niemców uciekało chyłkiem w stronę Berlina polami i bocznymi drogami biegnącymi przez Kaźmierz. Pamiętam, że jednej niedzieli, wiosną 1945 roku wszyscy poszli do kościoła, a ja zostałem z mamą w domu. Nagle wpadł do nas Niemiec w czarnym mundurze, z pistoletem w ręku. Zażądał jedzenia. Mama pokroiła słoninę, cebulę i wrzuciła je na patelnię. Nie zdążyła wbić jajek, gdy na podwórko wjechało na rowerach 2 polskich policjantów i jeden Rosjanin. Byli uzbrojeni. Widziałem „bykowce” wiszące u pasa. Niemiec się zerwał i przyłożył mamie pistolet do głowy. Przerażony zacząłem krzyczeć. Niemiec powtarzał „wydałaś mnie”. W końcu rzucił się do ucieczki przez tylne okno domu. Ale tam czekał już na niego jeden z policjantów. Przyszli z nim do kuchni i zapytali mamę, czego on chciał. Mama odpowiedziała: jedzenia, a oni na to: to dobrze, to i my się najemy. Tego Niemca powieszono później na Rynku w Szamotułach – opowiada pan Andrzej.

Powrót ojca i niezapomniane dożynki

Na przełomie maja i czerwca 45’ do Kaźmierza z robót w Niemczech wrócił Stanisław Mikołajczak, ojciec Andrzeja. Rodzina znów była w komplecie.

- Mieliśmy już jednego konia, krowy w zaprzęgu bronowały pole – wspomina pan Andrzej – Pierwsze po wojnie żniwa były dla nas dobre, bo Niemcy zostawili obsiane zbożem pole. Plony zebrano bardzo sprawnie. Pamiętam, że tato wraz z sąsiadami zorganizowali dożynki – pierwsze i niestety ostatnie po wojennej zawierusze. Zorganizowano je na polu lucerny pana Kłosa – niezwykle dobrego, uczynnego sąsiada. Plac był ogrodzony młodymi brzózkami, grała orkiestra – akordeon, skrzypce, kontrabas. Tata zadbał o bufet – były kanapki, lemoniada i naturalnie – sznapsy. Dzieci w pięknych strojach szamotulskich przyniosły wieńce ze zboża. Zabawie nie było końca! - opowiada z uśmiechem.

Joanna Mikołajczak wraz z kuzynkami i rodzeństwem: półtorarocznym Edwardem i Andrzejem

Kaźmierz. Czasy wojenne we wspomnieniach Andrzeja Mikołajcza...

Nie godził się na założenie kołchozu. Był szykanowany, ale się nie załamał

Sielanka trwała jednak krótko. W Polsce tworzyła się nowa, komunistyczna władza. Publicznie gloryfikowano wyższość gospodarki zespołowej nad indywidualną. Stanisław Mikołajczak coraz częściej wzywany był do kaźmierskiego urzędu, gdzie namawiano go do założenia kołchozu (rodzaj przedsiębiorstwa rolniczego charakterystycznego dla ZSSR). Początkowo – sugestiami, później – szykanami.

- W piwnicach Urzędu Gminy w Kaźmierzu był tak zwany dołek i tam się to wszystko odbywało - czasami przez 2 albo 3 dni. Kilkakrotnie tato był przewożony do Szamotuł do Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego - tam bito go, polewano wodą, nie pozwalano spać, całymi godzinami świecono mu reflektorami w oczy. Tato nie godził się jednak na podpisanie deklaracji o utworzeniu kołchozu. Wracał po 3 - 4 dniach wykończony, ale nie złamany – opowiada Andrzej Mikołajczak.

Ojca, jak i całą rodzinę piętnowano. Na ścianach stodoły i chlewni gospodarstwa Mikołajczaków wypisywano obraźliwe i wulgarne hasła: „Mikołajczyku, Mikołajczyku oddaj zboże nie rób krzyku”, „karzeł reakcji”, „poplecznik Londynu” i wiele innych.

- Pisano nocą, smołą i nie można był tego zmyć. Przychodzili w kilku nieraz do domu z milicjantem i straszyli bronią, więzieniem i czym tylko. Byliśmy napiętnowani, oczerniani przed sąsiadami i upodleni na każdym kroku. W rodzicach i całej naszej rodzinie narastał coraz większy bunt i nienawiść do komunizmu i jego ludzi – komentuje pan Andrzej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: STANISŁAW MIKOŁAJCZAK - WALECZNY POWSTANIEC I ŻOŁNIERZ Z KAŹMIERZA

Mikołajczakom zabierano zboże, płody rolne, cukier...

Stanisław Mikołajczak zobowiązany był do dostaw zboża, płodów rolnych, mięsa i mleka. Nakładano na niego tzw. kontyngenty zbożowe, które miały nie tylko zagwarantować odpowiedni poziom dostaw do magazynów państwowych, ale przede wszystkim stanowiły narzędzie do wywierania presji na działaczu patriotycznym. W istocie miały go zmusić do założenia kołchozu.

- Na terenie gminy działał cyklicznie zespół studentów ze szkoły partyjnej z Łodzi. To było wyjątkowo paskudne towarzystwo. Jeździli po gospodarstwach niepokornych rolników, najczęściej furmankami konnymi. Na każdej furmance wisiały transparenty z napisami: „Zboże dla głodujących robotników Zagłębia”, lub Warszawy albo Łodzi. Wpadali do domu, stajni, obory, stodoły i zabierali, co tylko się dało: zboże, mąkę, kasze, cukier, słoninę. Pamiętam jak dowcipkowali, że kawę będziemy teraz pili gorzką. Nie mogli zrozumieć, że my kawy nie piliśmy, bo nie mieliśmy za co jej kupić. Cukier natomiast mieliśmy z cukrowni za dostarczone buraki cukrowe. Taka była wtedy zapłata – bez gotówki, towar za towar. W stodole długimi drutami kłuli słomę i plewy, by sprawdzić, czy tam czasami nie ma ukrytych worków ze zbożem albo z mąką. Zabierali także jajka. Wszystko upychali na furmankach i ze śpiewem i harmonią w stylu sowieckim odjeżdżali – opowiada Andrzej Mikołajczak.

Prośby jego rodziców dotyczące pozostawienia czegokolwiek z upraw lub posiadanych produktów – choćby z uwagi na dzieci – były kwitowane szyderczym śmiechem i drwinami.

- Wcześnie zrozumieliśmy, że niewolę niemiecką zamieniono nam na niewolę komunistyczną. Była ona niejednokrotnie gorsza od niewoli niemieckiej, bo tu niby to byli swoi – dodaje.

UB "upomniało się" o Stanisława Mikołajczaka

Po kilku latach prób wymuszenia na Stanisławie Mikołajczaku założenia kołchozu na terenie gospodarstwa, Urząd Bezpieczeństwa Publicznego – wobec jego stanowczej odmowy - ostatecznie doprowadził do osadzenia go w więzieniu – najpierw w Szamotułach, potem we Wronkach i Poznaniu. O tym napiszemy jednak następnym razem - w ostatniej części historii z gminy Kaźmierz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto