W czwartek (12 marca 2020 r.) w południe w największych sklepach w Chodzieży nie można było już kupić makaronu, ryżu ani kasz. Z półek zniknęło również mięso i spirytus.
Jeden z marketów w specjalnych komunikatach przypominał klientom o konieczności korzystania z jednorazowych rękawiczek przy stoiskach z pieczywem. Zachęcano również do płacenia za zakupy przy pomocy karty.
W jednej z najpopularniejszych drogerii w mieście nie było papieru toaletowego ani mydła. Obsługa informowała, że kolejna dostawa będzie miała miejsce dopiero na weekend.
Zajrzeliśmy również do kilku mniejszych sklepów. Tam z kolei towaru nie brakowało - choć kupujących też było sporo.
Zwiększony popyt na niektóre towary i "szturm" na sklepy związany jest z oczywiście obawami mieszkańców przed epidemią koronawirusa. Część osób zaczęła robić zapasy jeszcze zanim choroba dotarła do Polski. Teraz jednak zjawisko zaczęło się nasilać.
Burmistrz Jacek Gursz w środowej transmisji na Facebooku apelował o zachowanie spokoju. Jednocześnie zachęcał osoby starsze, które znajdują się w grupie szczególnego ryzyka, aby bez wyraźnej potrzeby nie wychodziły z domu i unikały dużych skupisk ludzkich.
Ministerstwo Rozwoju wydało oświadczenie, w którym dementuje informacje mówiące o tym, że rząd zamierza zamknąć niektóre sklepy, m.in. wielkopowierzchniowe.
"Obiekty handlowe działają normalnie. Nie rozważamy wprowadzenia nakazu dotyczącego zamykania obiektów handlowych. Zarówno pracownicy takich obiektów, jak i klienci, są proszeni o przestrzeganie wytycznych dotyczących przestrzegania zasad higieny, o których informuje Główny Inspektorat Sanitarny"
- czytamy w oświadczeniu.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?