Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kultowe bryki Classic Team Szamotuły. Te auta po prostu wywołują uśmiech! Są jak członkowie rodziny

Magda Prętka
Magda Prętka
Stare auta są jak narkotyk - przyznają z uśmiechem członkowie i członkinie klubu Classic Team Szamotuły. Za pieniądze włożone w ich remonty mogliby kupić niejeden dobry samochód. Ale uroku klasyków i radości, jaką sprawiają nie da się przecenić

Classic Team Szamotuły - pasjonaci i pasjonatki starych samochodów

Na początku było ich kilkoro, dziś to grupa blisko 20 osób. Różni ich wiek, wykonywany zawód, bagaż życiowych doświadczeń. Łączą zaś auta. Niektóre są starsze od nich, inne każdego dnia pozwalają odbywać sentymentalną podróż do czasów młodości.

To właśnie na bazie wspomnień i pragnienia spotykania się z żywą historią motoryzacji powstała grupa Classic Team Szamotuły, zrzeszająca pasjonatów i pasjonatki kultowych samochodów, których wartość z trudem można przecenić. Bo posiadanie ich było marzeniem. Takim, które się spełniło.

Szamotuły. Z Garbusami jest jak z winem - im starsze tym lep...

"Uczyliśmy się jeździć na Maluchu"

Klub Classic Team Szamotuły oficjalnie powstał w sierpniu 2021 roku. Wcześniej właściciele i właścicielki tzw. klasyków z Szamotuł i okolic spotykali się na zlotach, ale na formalne zawiązanie grupy trzeba było trochę poczekać. Pomysł wyszedł od Lidii i Roberta – małżeństwa, dla którego kultowe bryki stały się członkami rodziny oraz od osoby, której w grupie już nie ma. Z czasem motoryzacyjna rodzina zaczęła się powiększać. Dziś, oprócz kultowych Maluchów tworzą ją m.in. Duży Fiat, Volkswageny i Mercedes.

- Uczyliśmy się jeździć na Maluchu – opowiada Lidia – Mieliśmy 4 Małe Fiaty, potem były inne samochody, aż w końcu pomyśleliśmy, żeby do Malucha wrócić. I tak też się stało. Tego, którego mamy obecnie kupiliśmy 3 lata temu, a w zeszłym roku dołączył do nas Golf – jedynka z 1981 roku – dodaje.

Marzeniem Adama było posiadanie auta z lat 70. Być może to przez wspomnienie rodziców i domu, w którym zawsze były samochody i motocykle. Kiedy 6 lat temu przypadkowo znalazł Garbusa, na dodatek z 1970 roku wiedział, że „to właśnie to”. Jest też właścicielem czerwonego Malucha, którego odziedziczył po babci, a dla żony składa z części różowego Małego Fiata z 86’.

Obrzycko. Piękne motocykle i kultowe bryki na pikniku straża...

Swoją pasją do kultowych bryk skutecznie zaraża innych. To właśnie przez niego kilka miesięcy temu Marcin zapragnął posiadać – jak sam mówi - jakiegoś starocia. Miał być Ford Sierra, skończyło się na Volkswagenie Polo.

- I to był strzał w dziesiątkę – przyznaje Marcin.

Zamiłowaniem do klasyków Patryka też zaraził kolega. To było 5 lat temu. Akurat kupił sobie Malucha.

- Pojechaliśmy na jeden, drugi, trzeci zlot. No i złapałem bakcyla. Wkrótce potem kupiłem swojego Malucha – rocznik 99’, zrobiłem kapitalny remont i od tego czasu nim jeżdżę – opowiada Patryk.

Maluszek Elegancik z 1995 roku, to już czwarty Mały Fiat Łukasza. A wszystko przez… syna - Antosia!

- Można powiedzieć, że to pod jego presją kupiłem auto. Syn uwielbia starą motoryzację, w szczególności motocykle. W garażu stoją już 3, choć on ma dopiero 11 lat – śmieje się Łukasz – Strach pomyśleć co będzie za parę lat, ale muszę przyznać, że czas spędzany wspólnie w garażu to naprawdę świetna sprawa - dodaje.

"Dziadek już nie żyje, Maluch został"

Duży Fiat z 78’, którego Bartek kupił w 2018 roku był spełnieniem wielkiego marzenia, choć na razie tylko połowicznym. Nie kryje nadziei, że jego kolekcja z czasem będzie się powiększać o kolejne polskie samochody z czasów PRL.

- Marzy mi się Warszawa, Syrenka, Polonez – wyznaje.

W życiu Mikołaja Maluchy były od zawsze. Jeździł nimi dziadek, jeździ i on. Jego Mały Fiat z 2000 roku też jest pamiątką po dziadku.

- Dziadek już nie żyje, Maluch został. Kiedyś pojawi się na nim naklejka informująca właśnie o tym, że jest po dziadku – mówi z uśmiechem – Takiego prawdziwego bakcyla załapałem jednak w 2019 roku, kiedy pojechałem na zlot do Obornik – po prostu mnie trafiło. Pojawiło się tam 200 Maluchów i każdy był inny – opowiada Mikołaj, który kolekcjonuje również WSK-i.

Samochody w PRL. Każdy chciał takie mieć!

Supersamochody w PRL. Każdy chciał mieć takie auta [ZDJĘCIA]

Klimatu zlotów nie da się wyrazić słowami. To trzeba poczuć!

Klasyki bardzo szybko stały się ich pasją – taką, która wypełnia niemal każdą wolną chwilę. Jeśli akurat nie przygotowują aut do sezonu, nie przeglądają internetowych aukcji w poszukiwaniu gadżetów lub sprzętu na kamping (np. przyczepek), jeżdżą na zloty. Tylko w tym roku zawitali m.in. do Lubasza, Swarzędza, Murowanej Gośliny, a nawet do Czech!

- Podczas III Zlotu Fiata 126p i Klasyków PRL w Lubaszu, jako Classic Team Szamotuły otrzymaliśmy wyróżnienie dla najsympatyczniejszej grupy, a nasz Maluch uznany został najładniejszym autem na złocie, za co nagrodzono nas pucharem - mówi z dumą Lidia.

Raz w miesiącu spotykają się w swojej siedzibie przy ulicy Łokietka w Szamotułach (stylizowanej na czasy PRL!), gdzie wspólnie podejmują decyzje dotyczące kolejnych działań – udziału w imprezach, w tym w zlotach właśnie.

Magda Prętka

- Klimatu zlotów nie są w stanie wyrazić żadne słowa. Tam trzeba być, by poczuć tę atmosferę – podkreśla Lidia, a Robert wtrąca: - To niezliczone rozmowy, fantastyczni ludzie, mnóstwo dobrej zabawy.

Kiedy przejeżdżają ulicami z trudem można oderwać od nich wzrok – szczególnie, jeśli mowa o zorganizowanych paradach z udziałem kilkudziesięciu, a nawet kilkuset samochodów. Członkowie i członkinie Classic Team Szamotuły niejednokrotnie już w nich uczestniczyli.

- Ludzie wychodzą przed domy, na balkony – kręcą filmiki, robią zdjęcia. Pozdrawiają nas unosząc dłonie. To niesamowite uczucie. Te auta wzbudzają uśmiech i radość – komentuje Patryk – Zdarza się i tak, że parkujemy samochody np. pod marketami, by szybko coś kupić, a gdy wychodzimy ze sklepu ktoś akurat fotografuje się przy naszych autach. To bardzo miłe – dodaje.

To prawdziwe unikaty!

Mikołaj stwierdza z kolei, że dziś posiadanie kultowej bryki, jak Maluch – sądząc po reakcjach przechodniów, czy innych kierowców – można porównać do posiadania Lamborgini. Bo takie zainteresowanie, jak i szczere uznanie, wzbudzają klasyki.

Niestety, w ślad za ich powrotem do łask, poszły też ceny. Dla przykładu – kiedyś Małego Fiata można było zakupić za czteropak piwa, dziś na auto w kiepskim stanie trzeba wydać kilka tysięcy złotych, a kolejnych kilka lub kilkanaście przeznaczyć na kapitalny remont.

- Problemem powoli stają się też części – te oryginalne, a nie zamienniki, które są kiepskiej jakości. Za oryginalne trzeba płacić coraz więcej – ludzie wyczuli, że jest w tym interes – mówi Mikołaj.

Obrzycko. Stalowe rumaki i kultowe bryki na pikniku strażack...

Adam natomiast zwraca uwagę na swego rodzaju historyczną wartość pojazdów.

- Większość samochodów z ubiegłego stulecia – z lat 60., 70., czy 80. już zgniła, albo poszła na złom. Te, które przetrwały są prawdziwymi unikatami. Ludzie próbują je ratować, ale z tym też jest problem, bo jeśli ktoś nie jest w stanie sam ich wyremontować, naprawdę trudno znaleźć odpowiedniego fachowca – przyznaje.

"W Maluchu rozwiązujemy problemy na trasie"

Plusem kultowych bryk – jak zgodnie przekonują pasjonaci i pasjonatki z Classic Team Szamotuły – jest jednak łatwość ich naprawy. Ta nierzadko zresztą odbywa się na poboczu lub krawężniku.

- W Maluchu rozwiązujemy problemy na trasie. W przyczepce zawsze wozimy pakiet części zamiennych – przeguby, gaźnik, pompkę paliwa, a do tego zestaw narzędzi, lewarki – opowiada Patryk – Kiedyś zwykło się mawiać, że Malucha można naprawić płaską dziesiątką, trzynastką, młotkiem i przecinakiem. I to prawda – śmieje się – Pewnego razu wracaliśmy ze zlotu i spotkaliśmy innego Malucha, który brał zresztą udział w tym samym zlocie. Był jakiś problem. Podchodzimy, pytamy: co jest grane? Okazało się, że poszła uszczelka nad głowicą, silnik puchnie. Nie wzywacie lawety? - zdziwiliśmy się, a oni odpowiadają: nie, jedziemy od stacji do stacji, czekamy aż silnik wystygnie i jedziemy dalej. Mieli 100 km do domu. Tak to właśnie z tymi klasykami jest – dodaje z uśmiechem.

Ich wartości rzeczywiście nie da się ocenić. Podobnie jak przygód na trasie. Czasem padnie przegub, innym razem skrzynia biegów się zepsuje. Adamowi w Garbusie „strzeliła” nawet podłoga. To wszystko jednak okazuje się niczym w obliczu radości, jaką kultowe bryki wywołują. Jest w nich jakiś urok i magnetyzm, który potrafi wręcz hipnotyzować.

Magda Prętka

Klub Classic Team Szamotuły wspiera akcje charytatywne i marzy o organizacji zlotu w Szamotułach!

Warto nadmienić, że oprócz zlotów, Classic Team Szamotuły z chęcią angażuje się w rozmaite inicjatywy. Klub bierze udział w akcjach charytatywnych dedykowanych potrzebującym osobom, zbiórkach karmy dla bezdomnych zwierzaków, w styczniu br. wsparł też Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Kultowe bryki zajechały wówczas pod halę „Wacław” w Szamotułach, gdzie odbyła się impreza finałowa, by dołożyć swoją własną cegiełkę do szczytnego samograja.

Współpracują z klubem motocyklowym Piastowie Dróg Wielkopolskich, a wraz z grupą motocyklistów Wolne Orły odwiedzili podopiecznych domu dziecka w Szamotułach, obdarowując ich cukierkami i zapraszając na przejażdżki.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: CLASSIC TEAM SZAMOTUŁY NA FACEBOOKU

Planów jest wiele. Marzenie jedno – organizacja zlotu na rozpoczęcie, bądź zakończenie sezonu w Szamotułach. I barwna parada kilkudziesięciu, a może i więcej klasyków przejeżdżających przez miasto. Kto wie? Może wreszcie się spełni? My mocno trzymamy za to kciuki!

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto