Od kilkunastu lat obserwujemy tendencje do ucieczki mieszkańców miast na wieś. Według prognoz do 2020 r. wzrośnie ilość ludności wiejskiej. Obecnie napływowi mieszkańcy stanowią 8% mieszkańców wsi. Trend ten jest silny. Dlaczego wybierają wieś? Mieszkańcy naszego powiatu opowiadają o pięknych krajobrazach, dobrej lokalizacji, spokoju i licznych walorach wsi.
– Długo szukaliśmy miejsca na wybudowanie domu rodzinnego. Ta okolica urzekła nas swoim krajobrazem, spokojem, wiejskim charakterem. Ja pochodzę ze wsi potrzebuję przestrzeni – tutaj ją znalazłam. Poprzednio mieszkaliśmy w Dąbrówce w gm. Dopiewo, ale ta miejscowość stała się zbyt miejska dla mnie – mówi Karolina Kulon, mieszkanka Radzyn.
Inni wspominają o pragnieniach bezpośredniego kontaktu z rolnictwem.
– Mieszkając w Poznaniu i studiując w ówczesnej Wyższej Szkole Rolniczej, marzył mi się bezpośredni kontakt z praktyką rolniczą. Któryś z kolegów podpowiedział mi wtedy, że w gminie Każmierz jest wolny etat w tamtejszym Urzędzie/dawniej Gromadzka Rada Narodowa/ w referacie rolnym. Do dyspozycji było również mieszkanie służbowe w tzw. ,,Agronomówce”. Nie namyślając się długo, wyprowadziłem się z mieszkania w Poznaniu i zamieszkałem w Kaźmierzu – gdzie mieszkam do dnia dzisiejszego - opowiada z kolei kaźmierski radny i sołtys Bogdan Hałaszkiewicz, który w Kaźmierzu zamieszkał 47 lat temu. Rdzenny czy napływowy?
Różnice są spore, ale z życia wszyscy są zadowoleni
Ci napływowi różnią się jednak od tubylców. Znów będziemy się posiłkować badaniami. Z danych CBOS wynika, że napływowi są bardziej wykształceni, mają inne źródło utrzymania, są w lepszej sytuacji materialnej. Osoby pochodzące z miasta lepiej oceniają swoje warunki materialne. W jednej i drugiej grupie panuje natomiast prawie powszechne zadowolenie z życia. Dla wielu z napływowych wieś pełni funkcję „sypialni” – zazwyczaj pracują poza miejscowością zamieszkania.
Wśród nich jest jednak spora grupa osób – radnych, członków organizacji i stowarzyszeń, która chce działać w swojej miejscowości. Obydwie grupy kierują się także podobnymi wartościami, ale rdzenna ludność wsi deklaruje większe przywiązanie do religii i wykształcenia. Mieszkańcy napływowi częściej cenią sobie po prostu spokój. Inne są też sposoby spędzania czasu wolnego i stylu życia. Takie różnice muszą powodować pewne konflikty.
Początki nie zawsze były łatwe
Bogdan Hałaszkiewicz opowiada, że na początku przyjęto go dość nieufnie. – Przypuszczano, że nie potrafię znaleźć wspólnego języka z rolnikami – praktykami, którzy tworzyli wtedy dość zamknięty krąg tzw. ,,prywaciarzy”. Jednak po kilkuletniej współpracy, zostałem zaakceptowany przez miejscowych, którzy okazali się być szczerymi i serdecznymi sąsiadami. I tak pozostało do dzisiejszego dnia – kwituje kaźmierski radny.
Z kolei Karolina Kulon wspomnienia „z początków na wsi” ma pozytywne. – Zostaliśmy przyjęci bardzo dobrze. Pyta mnie Pani o dobre i gorsze wrażenia. Ja tych gorszych z początków mieszkania nie mam. Wszyscy byli przyjaźnie nastawieni, pomocni.Pierwsze gorsze wspomnienie wiąże się z sytuacją kiedy usłyszałam treści typu „Ci nowi przyszli i ciągle czegoś chcą”. Uderzyło mnie to ponieważ nie lubię takich podziałów – przekazuje mieszkanka Radzyn. Nie od dziś wiadomo, że mało kto lubi zmiany. Wśród rdzennych mieszkańców jest to bardzo zauważalne.
Magdalena Hojak – Pałęza ze Stowarzyszenia „Pasikonik” do gm. Duszniki przeprowadziła się 10 lat temu.
– Wieś, w której mieszkam, to raptem kilka domów. Sąsiedzi od samego początku sprawiali wrażenie ludzi sympatycznych, pomocnych – przekazuje Pałęza, dodając, że szersze kontakty z miejscową społecznością i i związany z nimi szerszy odbiór – czyli na początku lokalna szkoła, nauczyciele – były już trudniejsze. – Byłam jednym z pierwszych przybyszów „z miasta”, co to im się nie podoba to i owo i do tego próbują, żeby było inaczej. Obecnie, po 10 latach widocznie takich „typków” przybyło, bo powstał nawet odpowiedni termin na takie osoby – „rodzice roszczeniowi” . Czy to jest miłe wrażenie być dziwadłem? Jeśli komuś zależy na byciu lubianym przez wszystkich to z pewnością nie, ale jeśli ktoś woli postępować w zgodzie z własnym zdaniem, bez udawania i słodzenia to wie, że to nie jest droga usłana różami. Nie tylko na gruncie szkolnym – tłumaczy przedstawicielka „Pasikonika”.
Małgorzata Janowska z Wilczyny opowiada, że przeprowadziła się do tej miejscowości ze względu na miejsce – ciekawe, z domem usytuowanym przy zalesionej skarpie. – Przyjęto mnie bardzo dobrze, wszyscy mili, sympatyczni. Przyznaję, że jesteśmy zajęci, ale kiedy jest potrzeba, włączamy się w życie wsi. I wszyscy chyba o tym wiedzą – zapewnia mieszkanka Wilczyny.
Ciekawie opowiada także Dorota Gąsiorowska z Wierzei.
– Mieszkam tu od 2000 roku, czyli pełne 15 lat. Kiedyś byłam napływowa i odczułam nieufność mieszkańców wsi na swoich plecach. Byłam „miastowa”. Teraz też jestem, poniekąd z miasta, bo nie urodziłam się tutaj, ale z biegiem lat wrosłam w koloryt tutejszej ludności. Musiałam jednak wykazać się kompetencją w sprawach rolniczych, czyli hodowli koni, bo taką prowadziłam. Gdy gospodarze zauważyli, że nie jestem dyletantką, wydaje mi się, że zaczęli uważać mnie za równorzędnego partnera w sprawach rolniczych – mówi Gąsiorowska, która zauważa jednocześnie, że ci, którzy przychodzą z miasta, nie są ludźmi, którzy chcieliby się zająć działalnością rolniczą. – To przede wszystkim tacy, którzy chcą tu tylko mieszkać, pracować nadal w mieście – kwituje mieszkanka Wierzei.
Według niej rdzenni mieszkańcy nie usiłują nawet porównywać napływowych, czy przyrównywać do siebie. Ich miejsce określili jasno – miastowi, bez szans na bycie kiedykolwiek takimi jak oni – z roli. Ale też pogodzili się z tym, że na wsiach żyć będą ludzie, o rolnictwie nie mający pojęcia. Natomiast nie ma specjalnej separacji i antagonizmu ani też zawiści . Przeciwnie – miejscowi powoli, albo nawet całkiem już konkretnie, korzystają z wiedzy i umiejętności napływowych. W kwestii obeznania prawniczego, znajomości przepisów itp.
– Niestety, są luki i „białe plamy” w naszym wiejskim pejzażu… np. Internet. Większość mieszkańców w wieku „poszkolnym” , nie ma ani wiedzy, ani umiejętności w tym zakresie. Trudna też jest integracja na poziomie odbioru kultury, tematyki czytelnictwa, zainteresowań – kontynuuje Gąsiorowska. Podział mieszkańców na tych starych i nowych widać zresztą bardzo wyraźnie przy newralgicznej sprawie kurników w Radzynach. Myliłby się ten, kto by pomyślał, że między napływowymi i miejscowymi same podziały – już sprawa biogazowni w Wilczynie pokazuje dobitnie, że „w słusznej sprawie” potrafią się zjednoczyć. O czym marzą mieszkańcy napływowi i rdzenni?
– Wyobrażam sobie większą otwartość władz, ale to trochę inny temat. Przydałoby się większe otwarcie w stosunku do nas, tych napływowych i więcej zaufania. Tego brakuje i w ten sposób można wiele stracić – mówi M. Janowska z Wilczyny.
Z kolei Karolina Kulon proponuje, aby UG pomyślał nad wprowadzeniem programu promującego treści typu „wszyscy jesteśmy mieszkańcami naszej gminy”, niezależnie od tego, jak długo tu mieszkamy i wszyscy działamy na jej rzecz”. – Powinno się ucinać a nawet „piętnować” próby antagonizowania ludzi ze względu na długość zamieszkania w gminie – przekonuje mieszkanka Radzyn.
Magda Hojak – Pałęza zaznacza, że nigdy nie dzieliła ludzi na rdzennych i napływowych. – To po pierwsze bardzo umowna terminologia (czy np. osoba od urodzenia zamieszkująca w gminie Duszniki to już rdzenny mieszkaniec?
czy rdzenność to kwestia kilku pokoleń?), po drugie nie ma to żadnego znaczenia. Wśród jednych i drugich znajdą się ludzie otwarci lub izolujący się od otoczenia, samodzielnie myślący lub żyjący w świecie schematów – przekonuje lokalna działaczka.
– Świadomość, że możemy osobiście wpływać na procesy decyzyjne leżące w gestii władz powoduje, że ,,miejscowi” i ,,napływowi” są niejako zmuszeni ,,trzymać” się razem bo, chodniki , place zabaw, szkoły i inne dobra , potrzebne są tak jednym jak i drugim – dodaje Hałaszkiewicz. Trudno się z tym nie zgodzić.
Współpr. Robert Poczekaj
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?