Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oskar Stankowiak konsekwentnie walczy o swoje marzenia

Wiktoria Poczekaj
17 lutego 2019 roku wygraliśmy w Katowicach w meczu ligowym Ekstraklasy 4-2. Jednak nie to było najważniejsze w tym spotkaniu. Po wślizgu zawodnika AZS-u UŚ kontuzji nabawił się jeden z naszych zawodników – Oskar Stankowiak. Pech chciał, że doszło do zerwania więzadła trójgraniastego. Od tego czasu Oskar nie pojawił się na parkiecie w barwach Red Dragons, pomimo, że przyjeżdża i trenuje indywidualnie.

Wróćmy jeszcze pamięcią do tego nieszczęsnego spotkania i do chwili, w której doszło do poważnego urazu lewego stawu skokowego Oskara (na poniższym skrócie od minuty 5:50). Nasz skrzydłowy wspominał tę sytuację, jak i późniejszą operację: „Już wtedy wiedziałem, że będzie źle i nie mówię tu o jakiś przesądach czy złym nastawieniu – to się po prostu czuje. Jak pokazały badania staw był w beznadziejnym stanie, zerwane zostały prawie wszystkie więzadła i wiedziałem, że nie ma szans na powrót do końca sezonu.”
Niedawno Oskar odbył trzecią operację. Kiedy i dlaczego do niej doszło? „Kolejna operacja (już trzecia) dotyczyła tego samego, jak przy dwóch poprzednich, czyli rekonstrukcji więzadeł ATFL i CFL. Pech czy nie pech tak chciał, że jak to mówią do trzech razy sztuka i mam nadzieję, że to był już ostatni raz. Pełen optymizmu dochodziłem do siebie, choć widziałem, że rehabilitacja nie przebiega tak szybko, jak za pierwszym razem. W momencie, gdy „poczułem” trochę piłkę, zawsze z boku przy kolegach z drużyny i zacząłem jeszcze mocniej trenować. Rezonans magnetyczny, któremu się poddałem, aby się upewnić, co się dzieje w środku stawu wykazał, że śruba wkręcona do kości w celu większej stabilizacji wystawała nieco poza nią i zniszczyła część mojej chrząstki stawowej. I właśnie po tych badaniach zdecydowałem się na kolejną operację już nie z myślą o szybkim powrocie do gry, ale z myślą o normalnym funkcjonowaniu w życiu codziennym, bez bólu i strachu, że zaraz coś może się stać. Operacja była bardzo skomplikowana. 6 marca tego roku przeszedłem operację usunięcia śruby z kości i dziś jestem na etapie rehabilitacji.” – relacjonował nasz 25-letni zawodnik.

Zapytany o rehabilitację, Oskar odpowiedział: „Rehabilitacja przebiega pomyślnie mimo, że w momencie jej rozpoczęcia obostrzenia, które panowały bardzo ograniczały kontakt z lekarzami, a w końcu je wykluczyły całkowicie, to jestem w stałym kontakcie z lekarzami i fizjoterapeutami. Przez ostatni miesiąc ćwiczę sam w domu i widzę postęp. Pewnie niedługo jakaś wizyta kontrolna i mam nadzieję, że będą same dobre wiadomości.”
W obecnym sezonie Oskar przyjeżdża na treningi zespołu i trenuje indywidualnie. Treningi motywują go do działania, do powrotu na ligowe parkiety: „Chyba każdy kto miał kontuzję, kto jest sportowcem lub blisko sportu wie, jak się mogłem czuć. Nie jest to nic fajnego dla osoby, która nie umie usiedzieć 30 minut bezczynnie i przed kontuzją praktycznie codziennie miał piłkę przy nodze. To, że jeździłem do Pniew na treningi można powiedzieć, że mnie napędzało, bo widziałem kolegów z drużyny i chciałem zagrać z nimi, pomóc, bo przecież dobrze wiemy w jakiej sytuacji byliśmy.”

Może trochę w humorystycznym tonie, ale w kontuzji naszego skrzydłowego można upatrywać pewne pozytywy. Skorzystał na tym trener Łukasz Frajtag, który był odciążony od części przygotowań fizycznych zespołu „Z drugiej strony pomagałem trochę trenerowi w przygotowaniach drużyny pod względem fizycznym, a więc koledzy tak jak przed sezonem tak i teraz trochę na mnie narzekali bo to ja podkręcałem im śrubkę (śmiech).”

Wielu pewnie zadaje sobie pytanie, kiedy ponownie zobaczymy Stankowiaka w barwach Red Dragons. Aktualnie chyba bardziej zasadne byłoby pytanie – czy Stankowiak w ogóle wróci do piłki. Co na to sam zainteresowany? „Pewnie, że chciałbym już w najbliższym sezonie walczyć o punkty na ligowym parkiecie, ale naprawdę nie chcę i nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Według lekarza po 12 tygodniach od operacji moja chrząstka powinna być już gotowa i wtedy mogę myśleć o treningu bardziej specjalistycznym.”

Na szczęście Oskar nie jest sam. Ma wsparcie rodziny, klubu i bliskich. I jest pełen optymizmu: „Cały czas się śmiejemy z tego, kiedy w końcu wrócę, ale naprawdę jest to bardzo pozytywne. Nie należę do osób, które się załamują i nie walczą o swoje. Wiem, że wrócę do gry, bo to kocham i taki jest mój cel. Jest wiele osób, które już chyba z litości mówią, żebym dał sobie spokój z tym graniem, ale ja wiem swoje i nigdy nie zostawię czegoś co sprawia mi wiele radości i gdzie mam w pamięci wspaniałe życiowe chwile. Trzeba walczyć o swoje marzenia.”

Na pewno każdy sportowiec przechodzący ciężkie kontuzje obawia się, że podobne sytuacje mogą przytrafić się w przyszłości. Właśnie o tego rodzaju obawy został zapytany Oskar. „Pewnie na początku mojego powrotu, gdy będę na nowo się uczył grać (po ponad rocznej przerwie), to będą obawy, że kopnę nieczysto, że ktoś nie odłoży nogi, że źle stanę i wykręcę stopę, ale myślę że z biegiem czasu to minie i pojawią się automatyzmy, które pozwolą zapomnieć o tym co było. Wiem na pewno tyle, że nie wrócę do gry nawet na 99% sprawny. Muszę być pewny, że zrobiłem wszystko i jestem gotowy na 100%.”

Już na koniec, zapytany o to, co porabia Oskar obecnie, odpowiedział: „Jestem na co dzień nauczycielem wychowania fizycznego, pracuję zdalnie i nie nudzę się. Ćwiczę bardzo dużo w domu, spaceruję, rozmawiam ze znajomymi i oczywiście oglądam seriale, a i zdarzy się poczytać książkę. Obecną sytuację biorę jako kolejny etap w życiu przez, który trzeba przejść. Wszystkim życzę zdrowia tego sportowego i codziennego.” – zakończył Stankowiak.

I tak trzymać Oskar! Powrotu do zdrowia!

Na koniec jeszcze bilans Stankowiaka w Ekstraklasie. W barwach Red Dragons występuje od sezonu 2015/16. W tym czasie rozegrał 70 meczów. Zdobył 9 bramek i dołożył 14 asyst.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto