Powiat szamotulski: Wypadek paralotniarza w gminie Kaźmierz [ZDJĘCIA]

Mamy końcówkę maja, a dotychczas pogoda jak na środek wiosny nas nie rozpieszczała. Dopiero poniedziałek był słoneczny i w miarę ciepły. Zachęciło to wielu do wyjścia z domu i spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Z takiej opcji skorzystał też miłośnik latania nad ziemią za pomocą paralotni.

Paralotnia, to rodzaj szybowca o miękkim płacie nośnym (miękkopłat). Wywodzi się w prostej linii od tzw. spadochronów szybujących, od których odróżnia się dużo większą doskonałością i sterownością. Używana jest głównie do celów rekreacyjnych i sportowych (paralotniarstwo) /wikipedia.org/.

Niestety miał pecha. Mężczyzna przelatując nad miejscowością Kopanina w gminie Kaźmierz zahaczył o linię energetyczną po czym upadł na pole rzepaku. Na domiar złego paralotnia zapaliła się. Na miejsce wysłano wszystkie służby - strażaków z gminy Kaźmierz oraz z JRG Szamotuły, pogotowie ratunkowe oraz policję.

Na szczęście tym razem udało się uniknąć tragedii. Paralotniarz przeżył to niebezpieczne zdarzenie. Jak poinformowała nas oficer prasowa KPP Szamotuły, 60-letniemu mieszkańcowi powiatu poznańskiego nic się nie stało. - Mężczyzna tłumaczył, że lecąc nisko nie zauważył przewodów - usłyszeliśmy.

Warto tutaj przypomnieć, że to nie pierwszy wypadek maszyny latającej na naszym terenie. 17 sierpnia 2018 roku na polu pod Dusznikami doszło do katastrofy lotniczej z udziałem małego, ultralekkiego samolotu. Awionetką podróżował doświadczony pilot helikoptera ratunkowego LPR. Niestety nie przeżył on katastrofy i zginął na miejscu.

Z kolei w maju 2020 roku służby ratunkowe prowadziły poszukiwania samolotu, który mógł rozbić się w okolicach miejscowości Jaryszewo pod Obrzyckiem. Odebrano wówczas zgłoszenia "mayday" z nieznanego samolotu, właśnie w tym miejscu. Było podejrzenie, że doszło do katastrofy lub awaryjnego lądowania. Ostatecznie jednak ratownicy nie znaleźli ani samolotu, ani jego szczątków.