Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat. Wprowadzenie strefy żółtej to kwestia tygodnia, dwóch? Dyskusji o wirusie ASF ciąg dalszy

Magda Prętka
Magda Prętka
W poniedziałek, 16 grudnia w sali sesyjnej szamotulskiego urzędu odbyło się posiedzenie Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego poświęcone wirusowi afrykańskiego pomoru świń. Oprócz władz samorządu powiatowego, nadleśniczych, członków kół łowieckich i rolników, w spotkaniu wzięli udział wójtowie oraz burmistrzowie miast i gmin z terenu naszego powiatu

Pytania dotyczące walki z wirusem ASF, jak i pierwszych restrykcji, jakie czekają powiat szamotulski, gdy na sąsiednim terenie wykryte zostanie ognisko choroby, zdają się mnożyć bez końca. Na część z nich, niestety wciąż brakuje odpowiedzi, gdyż niedoprecyzowane w wielu przypadkach zapisy kolejnych rozporządzeń Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w tej sprawie, nie dają jasnej i czytelnej informacji. W miniony poniedziałek zwracał na to uwagę Robert Łęgosz, Powiatowy Lekarz Weterynarii, który w trakcie spotkania z udziałem samorządowców, nadleśniczych, członków kół łowieckich i rolników, starał się rozwiewać wszelkie niejasności w temacie walki i działań prewencyjnych związanych z ASF. Pytania mnożyły się jednak dalej.

Łęgosz szczegółowo przedstawił schemat działań, jakie zostaną podjęte w sytuacji, gdy wirus dotrze na teren naszego powiatu i wykryte zostanie tu ognisko choroby. Omówił również rygory obowiązujące w poszczególnych obszarach - strefach, wytyczonych na terenie kraju w związku z występowaniem ASF, a dotyczących m.in. ograniczenia transportu trzody chlewnej, zakazu uboju świń poza gospodarstwem produkcyjnym oraz kontroli służb inspekcji sanitarnej na targowiskach. Mówił także o środkach zapobiegawczych w postaci bioasekuracji, jaką stosować powinni rolnicy - hodowcy oraz myśliwi dokonujący odstrzału dzików, przenoszących wirus. Z przykrością jednak stwierdzał, że w przypadku rolników nie do końca działa to tak, jak powinno, czego potwierdzeniem są nakładane na nich kary po kontrolach służb inspekcji weterynaryjnej.

Biorąc pod uwagę wytyczne ministra rolnictwa dotyczące odstrzału dzików (od 0,1 do 0,5 sztuki dzika na km2), na terenie powiatu szamotulskiego - jak mówił Robert Łęgosz - powinno ich bytować od 111 do 555. Zgodnie z wyliczeniami jakie przedstawił szacuje się natomiast, że w regionie żyje od 3 aż do 5 tysięcy dzików. Każdy przypadek padniętego zwierzęcia powinien być zgłaszany w Powiatowym Inspektoracie Weterynaryjnym w Szamotułach, ale niestety tak się nie dzieje, co w odniesieniu do walki z wirusem ASF, stanowi ogromny problem.

Choć nasz powiat znajduje się obecnie w strefie białej, a więc nie dotkniętej żadnymi ograniczeniami (do tej pory nie stwierdzono żadnego przypadku zarażenia wirusem), obecni na spotkaniu myśliwi podkreślali, że to tylko kwestia czasu, gdy wprowadzona zostanie tu tzw. strefa żółta – ochronna. Nastąpi to w chwili, kiedy wirus dotrze na teren bezpośrednio przylegający do powiatu szamotulskiego, nakładając przy tym wiele ograniczeń.

– To kwestia tygodnia, dwóch – stwierdzali z niepokojem członkowie kół łowieckich wskazując, że strefa żółta obowiązuje już w niedalekim sąsiedztwie Pniew. Jeśli zaś zostanie ona wprowadzona w powiecie szamotulskim, ich zdaniem, dalszy odstrzał dzików stanie się niemożliwy. Zgodnie z ograniczeniami dotyczącymi terenu ochronnego, każdy odstrzelony na nim dzik musi trafić do kontenera chłodniczego (w strefie białej nie ma takiego wymogu). W Wielkopolsce znajdują się zaledwie 4 obiekty tego typu, w naszym powiecie nie ma żadnego. Powiatowa Inspekcja Sanitarna w Szamotułach złożyła już co prawda zapotrzebowanie na zakup chłodni, jednak środki z budżetu państwa na ten cel – jak tłumaczył Robert Łęgosz – najwcześniej uruchomione zostaną w marcu.

– Przecież nie możemy czekać do marca, skoro strefa żółta może dotrzeć do nas jutro, pojutrze – komentowali myśliwi, po raz kolejny podnosząc, że bez kontenerów chłodniczych nie będą mogli kontynuować odstrzałów dzika.

Uczestniczący w spotkaniu szamotulski radny oraz hodowca trzody chlewnej, Jan Dziamski uparcie przekonywał, że działania prowadzone w naszym regionie powinny skupić się na prewencji, a nie zbyt wczesnym – jego zdaniem – wybieganiu w przyszłość.

– Strefa żółta dotrze do nas najwcześniej po nowym roku. Teraz musimy zastanowić się, co jeszcze możemy zrobić, by wirus się nie rozprzestrzeniał – podkreślał Dziamski, wskazując na konieczny wzrost aktywności łowczych w tym zakresie. Tłumaczył, że powinni oni zintensyfikować działania mające na celu redukcję dzika. Myśliwi z kolei bezradnie rozkładali ręce. – Robimy, co możemy – kwitowali.

Głos w dyskusji zabrali również przedstawiciele lokalnych samorządów, których - w razie stwierdzenia bezpośredniego zagrożenia wystąpienia ASF w regionie - czekają dodatkowe wydatki. Do obowiązków nałożonych na samorządy należy m.in. odpowiednie oznakowanie terenu zapowietrzonego (3 km wokół ogniska choroby) i zagrożonego wystąpieniem ASF (obszar o promieniu 10 km od ogniska choroby). Burmistrz Pniew, Jarosław Przewoźny dopytywał, w jaki sposób konkretnie miałyby odbywać się te działania i czy w przypadku umieszczenia znaku w pasie drogowym obowiązują jakieś uproszczone procedury.

- Przecież nie możemy ot tak sobie postawić znaku przy drodze. To wszystko wiąże się ze ściśle określonymi czynnościami - z procedurą, koniecznością złożenia odpowiedniego wniosku, a to trwa. Chyba nikt nie zaryzykuje umieszczenia na własną rękę znaku w pasie drogowym, bo w razie wystąpienia jakiego zdarzenia, musiałby odpowiadać za stworzenie zagrożenia - podkreślał Przewoźny.

Dopytywał on także o to, czy inspektorat posiada wystarczające środki na sfinansowanie wszystkich działań i jak wyglądać będzie pomoc rolnikom w przypadku likwidacji hodowli, a także czy liczyć mogą oni na wsparcie w jej odtworzeniu.

Okazuje się, że do tej pory nie wprowadzono żadnych uproszczonych procedur dotyczących umieszczania znaków ostrzegawczych przy drogach, a przynajmniej Powiatowy Lekarz Weterynarii z takowymi do tej pory się nie spotkał. Wszystkie działania związane z walką z wirusem ASF, poza tymi spadającymi na samorządy, pokryte zostaną z budżetu państwa, a rolnikom przysługiwać będą odszkodowania za zlikwidowaną hodowlę (obejmują one zwierzęta, paszę oraz urządzenia, które nie mogą zostać zdezynfekowane).

W trakcie spotkania podjęto jeszcze wiele innych tematów. Najważniejszym wnioskiem, jaki z niego popłynął była zaś konieczność zachowania czujności oraz zacieśnienie współpracy pomiędzy służbami inspektoratu weterynaryjnego, myśliwymi, rolnikami i samorządowcami.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto