Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przychodzi "Baba" z Kotem do szamotulskiej biblioteki i...? Kamilla Placko-Wozińska na spotkaniu autorskim w Szamotułach

Magda Prętka
Magda Prętka
Dziennikarka i felietonistka - Kamilla Placko-Wozińska w ubiegłym tygodniu promowała w Szamotułach swoją książkę "Tydzień Baby, czyli Setka na Jubileusz". Spotkanie autorskie poprowadził Wiesław Kot - publicysta specjalizujący się w tematyce kulturalnej, a w szczególności sztuce filmowej

"Tydzień Baby, czyli Setka na Jubileusz"

Cechuje je szyk przestawny (choć nie zawsze tak było), zazwyczaj lekka, acz barwna historia, budowana z napięciem godnym Hitchcocka i humorem, którego nie powstydziliby się twórcy Monty Pythona. Puenta zaskakuje zawsze, a autentyczność przedstawianych zdarzeń staje się wartością samą w sobie.

Felietony Kamilli Placko-Wozińskiej od ponad 25 lat bawią, niekiedy nawet uczą, częściej jednak sprawiają, że człowiek uśmiecha się sam do siebie myśląc: co tej „Babie” może się jeszcze przydarzyć? Autorka jeszcze tego nie wie, ale o „Babie” i jej perypetiach opowiada chętnie. Wtorkowym wieczorem 15 listopada przekonały się o tym wszystkie osoby, które zawitały do Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Szamotuły, by śmiejąc się wprost do utraty tchu nieco warsztatu Placko-Wozińskiej poznać.

„Tydzień Baby, czyli Setka na Jubileusz” to zbiór felietonów publikowanych najpierw w „Gazecie Poznańskiej”, później w „Głosie Wielkopolskim”, a obecnie w „Harmonii Życia”. Pierwszy ujrzał światło dzienne w 1996 roku, do dzisiaj powstało ich ponad 1200. Kamilla Placko-Wozińska wybrała z nich 100 i w roku ubiegłym („Tydzień Baby” obchodził wówczas 25. urodziny) wydała w formie książki.

Wszystkie opisywane przez autorkę historie zdarzyły się naprawdę. To przypadki jej rodziny, przyjaciółek, znajomych, koleżanek i kolegów z redakcji, również jej samej. Są zabawne, zaskakujące, choć paradoksalnie tak bliskie. Kamilla Placko-Wozińska nadaje prozie życia zupełnie nowy wymiar - odczarowuje ją przekonując, że każdy tydzień i wpisane w niego zdarzenia mogą nieść za sobą przygodę, mogą inspirować, a przez to po prostu warto o nich opowiadać. Warto spisywać.

Przychodzi "Baba" z Kotem do szamotulskiej biblioteki

W ostatnim odcinku „Baba” przyszła do szamotulskiej biblioteki. Drzwi otworzyła nieśmiało, a za nią z impetem popchnął je Kot – Wiesław Kot. Trzeba przyznać, że to duet doskonały. Ona subtelna, on tryskający charyzmą w pięknej polszczyzny wydaniu, bez względu na to, co akurat mówił. A mówił dużo – głównie o „Babie”, której poetycki wręcz, acz humorem przesiąknięty, wstęp spotkania autorskiego poświęcił. Potem mówiła też ona. A zatem… jak to z tą „Babą” było?

Haft szamotulski wraca do łask. SzOK popularyzuje dawne trad...

Wszystko zaczęło się w Niemczech, dokąd Kamilla Placko-Wozińska udała się, by kupić auto – używane, lekko „puknięte”, generalnie – niedrogie. Na placu, na którym samochody sprzedawano stało Cinquocento - „puknięte” jednak dość mocno, a przy tym do tanich wcale się niezaliczające. Sprzedawca spojrzał na nią i stwierdził: „ta baba na pewno je kupi” (co z niemieckiego na polski przetłumaczyła koleżanka). I tak, Placko-Wozińska babą została, choć finalnie do Polski z żadnym autem nie wróciła. O swojej przygodzie, na prośbę wydawcy, miała jednak napisać. I napisała, a „Gazeta Poznańska” felieton opublikowała. Tydzień później poproszono ją o kolejny.

- Ale o czym? - zapytała wydawcę – Nie wiem, zawsze coś się przecież dzieje – usłyszała.

Te historie zdarzyły się naprawdę!

Tematy przychodziły same, bo życie je podsuwało. Koleżanki i koledzy z redakcji też. Niekiedy ich przygody stawały się przygodami „Baby” (żeby mąż koleżanki nie dowiedział się o tym, że zarysowała auto), innym razem ta nieco zmieniała scenerię, by zasłyszaną historię móc przemycić.

Z ogromnym dystansem do samej siebie opowiadała o zabawnych sytuacjach, będących inspiracją dla felietonów. Na przykład wtedy, gdy z koleżanką wybrały się do restauracji i bez okularów rozstrzygały, jaka kwota widnieje na rachunku. Albo, gdy ekspedientka rozpoznała autorkę w sklepie, kiedy ta zamierzała akurat kupić alkohol. „Baba” przed dylematem trudnym wówczas stanęła.

Wiesław Kot umiejętnie ciągnął ją za język, przytaczając równocześnie własne przypadki z „Babą” związane. Wszak przyjaźnią się od lat. A, że robił to w sposób niezwykle obrazowy, publiczność słuchała go nie tylko z ogromnym zaciekawieniem, ale i szerokimi uśmiechami na twarzy zarazem.

Jaki był klucz?

Zabawnym anegdotom towarzyszyły również opowieści dotyczące pracy nad książką. Kamilla Placko-Wozińska pewnego dnia zajrzała po prostu do redakcyjnego archiwum, by sprawdzić, kiedy tak naprawdę to wszystko się zaczęło. Swoich pierwszych felietonów sama nie archiwizowała, ale z pomocą przyszły stare wydania gazet i aparat w telefonie. Odcinki „Tygodnia Baby” następnie spisała, a później według klucza, wybrała 100 jej zdaniem najciekawszych.

- Chciałam, by w książce znalazły się felietony z różnych lat, dotyczące rozmaitych historii. Wielu z nich sama już nie pamiętałam. Miało być po prostu interesująco, zabawnie, ale i tak, by czytelnik miał szeroki pogląd na temat tego czym i jaki „Tydzień Baby” był i jest nadal – tłumaczyła.

Blisko godzinne spotkanie zakończyły głośne brawa i serdeczne podziękowania. Chętnych do zakupu książki – z obowiązkowym autografem autorki - nie brakowało. Podobnie jak życzeń, by Kamilla Placko-Wozińska do szamotulskiej biblioteki kiedyś jeszcze wróciła. Co prawda nad książką fabularyzowaną na razie nie myśli, ale… kto wie?

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto