Dorothea jest niemiecką Żydówką z Düsseldorfu, kilka lat mieszkała w Izraelu i w Berlinie. Bogusław pochodzi z Wrocławia. Aż ciśnie się więc na usta pytanie, skąd ta Puszcza Notecka?
Otóż w latach 80 –tych Janusz Józefowicz, twórca Teatru Buffo i słynnego „Metra”, zaprosił do Polski młode talenty z Niemiec, do udziału w przedstawieniu „Złe zachowanie”. I tak z Berlina przyjechała do Warszawy Dorothea.
– Z jednej strony w moim domu rodzinnym Polska to był bolesny temat, wręcz tabu, o którym się nie mówiło W czasie wojny zginęła prawie cała moja rodzina. Z drugiej strony to był wciąż kraj za Żelazną Kurtyną, w którym dopiero zaczynały się zmiany. Blokada informacyjna powodowała, że w zamkniętej enklawie, jaką był ówczesny Berlin Zachodni byliśmy Polaków i tego wszystkiego dla nas nowe, szczególnie w sferze kultury, bardzo ciekawi. Więc ta Polska i mnie przyciągała i przerażała jednocześnie. Wiedziałam, że natrafię tu na ślady Żydów i to było najważniejsze. Na początku czułam się niepewnie, ale pewnego dnia jadąc tramwajem, usłyszałam starszego pana podśpiewującego znany szlagier z getta. Doznałam wtedy bardzo silnego uczucia, jakbym poczuła wszystkie żydowskie duchy, jakie były w Warszawie. Niczego w tym kraju nie szukałam, ale dużo znalazłam – odpowiada wymownie Dorothea na pytanie, jak wspomina pierwszy kontakt z Polską. Bogusław jako student Iberystyki w Krakowie, pojechał z teatrem, którego był wówczas członkiem do Berlina Zachodniego, wówczas miasta pełnego, przeróżnych „freaków” – Takie bogactwo kulturowe to był wtedy szok na wielu poziomach dla człowieka z szarej polskiej rzeczywistości – wspomina swój pierwszy tam pobyt.
Kiedy Hegeduessowie się poznali, a następnie zostali małżeństwem, rozglądali się za spokojnym zakątkiem dla siebie. I tak w 1989r. trafili do Puszczy Noteckiej.
W ich domu jest poszanowanie dla żydowskiej kultury i religii. ( W rozmowie zgadzamy się, że oby tej wielokulturowości było w Polsce jak najwięcej, gdyż wzbogaca ona i nas samych i całe życie społeczne.). Przestrzega się Szabatu i świętuje żydowskie święta, na przykład Sukkot – święto Szałasów, Pesach, czy Purim. – Szabat to coś pięknego. W piątek przygotowuję dom, piekę chałkę. Po zapaleniu świec szabasowych w domu gości radosny duch. Nie pracujemy, świętujemy – opowiada Dorothea.
Zobacz także: Zespół Ruach we Wronkach
Ich dom jest pełen muzyki. Hegeduessowie są klezmerami (z hebr. klej zemer = naczynie Pieśni), czyli muzykantami, wykonują tradycyjną, ludową muzykę żydowską, a ta jest bardzo bogata, gdyż kształtując się wszędzie tam, gdzie Żydzi mieszkali, przesiąkała lokalnymi wpływami. W muzyce Żydów aszkenazyjskich są wpływy takich krajów jak Polska, Rosja, Ukraina, czy Niemcy, zaś u Żydów sefardyjskich słychać wpływy muzyki Hiszpanii, Maroka, czy Turcji.
- Śmierć niemal całej populacji europejskich Żydów podczas II wojny światowej oznaczała także utratę, często nieodwracalną, dorobku ich kultury, w tym muzyki. Częściowo przetrwała ona, szczególnie w Ameryce, ale mnóstwo całego tego bogactwa jest już nie do odzyskania. Każdy odzyskany utwór to prawdziwy skarb – podkreśla Bogusław.
Na koniec muzycy łapią za instrumenty – cymbały, klarnet, mandolinę i gitarę i dają spontaniczny mini-recital, ukazując całe swoje zamiłowanie do tej muzyki i jej kunszt. A w pokoju nastaje szczególna atmosfera – w końcu Ruach to po hebrajsku Duch, tchnienie boże, wiatr …
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?