Szamotuły bez dni miasta, dożynek, iluminacji świątecznych. "Nie będę proponował zabawy w momencie, kiedy nie ma na chleb" - mówi burmistrz

Sytuacja jest dramatyczna

Wzrost cen energii – już nie zapowiadany, a realny, gdyż wynikający z rozstrzygnięć przetargowych – wiązać się będzie z szeregiem zmian, które – zgodnie z prognozami – nie będą zmianami na lepsze. Samorządy w całym kraju staną przed koniecznością rezygnacji, ograniczenia, bądź zawieszenia realizowanych i planowanych inwestycji. Problemy mają już teraz, bo przygotowanie projektu budżetu na kolejny rok w wielu przypadkach graniczy z cudem - prognozowane koszty przerastają dochody.

W trakcie Komisji Zdrowia, Pomocy Społecznej i Sportu Rady Miasta i Gminy Szamotuły, która odbyła się 30 września burmistrz Włodzimierz Kaczmarek otwarcie stwierdzał, że sytuacja jest dramatyczna.

Nie będzie Dni Szamotuł, dożynek, iluminacji świątecznych...

W przyszłym roku Szamotuły będą musiały zapomnieć nie tylko o większych zadaniach inwestycyjnych, ale i o szeregu wydarzeń oraz inicjatyw. To m.in. Dni Szamotuł, dożynki, koncerty noworoczne.

- Nie będę proponował zabawy w momencie, kiedy nie ma na chleb, chociaż bardzo chciałem w pierwszy weekend czerwca przyszłego roku zorganizować wielkie wow na Dni Szamotuł i połączyć to z oficjalnym otwarciem Rynku – mówił burmistrz – Bardzo chciałbym i mam w szufladzie propozycje zrobienia wow, jeśli chodzi o iluminacje świąteczne nowego Rynku. Nie będzie wow – ani na święta, ani w czerwcu. Bo nas na to nie stać – dodał.

Zakup energii na giełdzie

Prognoza na 2023’ w zakresie samej energii elektrycznej nie pozostawia złudzeń. Dla Szamotuł miałaby to być podwyżka 5-krotna, co – przypomnijmy – tylko w odniesieniu do oświetlenia ulicznego stanowi wzrost z 2 mln zł na 10 mln. To wyliczenia wynikające z postępowania przetargowego grupy zakupowej, w której znajduje się szamotulski samorząd. Z uwagi na fakt, że stawki są nie do przyjęcia, postępowanie unieważniono. Teraz pojawiła się pewna alternatywa.

- Jesteśmy w grupie zakupowej, jest na sześćdziesiąt parę podmiotów, liderem jest Miasto Poznań i tam ścierają się pomysły i propozycje jak wybrnąć z tego kryzysu. Na początku chcieliśmy ogłosić kolejny przetarg, ale nie na rok, tylko na pół roku, żeby dać sobie czas, natomiast już mamy informację, że ten następny przetarg nie wyjdzie na poziomie 2 tys. 708 zł czy 2 tys. 709 zł (za megawatogodzinę – przyp.red.), tylko wyjdzie dużo więcej. W związku z tym pojawiła się nowa koncepcja, aby energię – prąd w ramach tej grupy zakupowej kupować poprzez brokera na giełdzie. Z dniem dzisiejszym wysyłam oświadczenie do grupy zakupowej, że w naszym budżecie przewidujemy kwotę 2 tys. zł za megawatogodzinę. To są ogromne pieniądze, których nie mamy w budżecie, pomimo że z 2 tys. 700 robi się 2 tys., to i tak jest to skala nieporównywalna z 500 złotymi, które płaciliśmy do tej pory. Ale nie mogę tego oświadczenia nie złożyć ponieważ wypadlibyśmy z grupy zakupowej i stracilibyśmy możliwość korzystnego rozwiązania problemu energii elektrycznej – tłumaczył w trakcie komisji burmistrz Włodzimierz Kaczmarek.

Nadzieją na wyjście z trudnej sytuacji mogą być jedynie odgórne regulacje prawne, chroniące samorządy przed horrendalnymi stawkami. Ale te - póki co - nie weszły jeszcze w życie.