Są tacy artyści, którzy już po pierwszej rozmowie i po tym pierwszym spojrzeniu w oczy, wzbudzają fascynację, intrygują nas, ciekawią - mówił podczas otwarcia niedzielnego koncertu Piotr Michalak, dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury. Wcale nie musiał dodawać, iż za takich właśnie artystów uważa Dorotheę i Bogusława Hegeduessów - mieszkańców pobliskiego Rzecina, którzy swą miłość, ale i życie oddali tradycyjnej muzyce żydowskiej. Wątpliwości co do tego nie miała także publiczność, która zasiadając w letnim ogródku Gościńca Sanguszko była wręcz przekonana, iż spotka się nie tylko z wyjątkową muzyką, ale będzie mogła poznać też klezmerską tradycję. Jak okazało się później - o rozczarowaniu nie było mowy.
Zespół Duo Ruach zaprezentował bardzo szeroki repertuar melodii żydowskich, w których wpływy różnych kultur świetnie ze sobą współgrały. Dorothea zwykła zresztą określać wykonywaną wraz z mężem muzykę brzmieniem świata, bowiem żydowskie melodie rodziły się wszędzie tam, gdzie Żydzi mieszkali. W utworach, jakimi Hegeduessowie czarowali mieszkańców i mieszkanki słychać zatem było nie tylko Izrael, ale i Bałkany, Rosję, Polskę, a nawet Turcję. Krył się w nich też pewien paradoks, polegający na połączeniu wielkich emocji z szybkim tempem, w efekcie czego, to nie ballady, lecz żywa i dynamiczna kompozycja opowiadała o żydowskich korzeniach, kulturze, trudnej historii. Wydobywając z muzyki klezmerskiej jej pierwotną melodyjność, artyści przypominali o tradycjach śpiewu i tańca, towarzyszących zarówno tym dobrym, jak i złym chwilom.
I chociaż opowieści snute przez Hegeduessów oparte zostały zaledwie na 2 instrumentach - klarnecie Dorothei i gitarach Bogusława - zawarte w tej prostocie bogactwo brzmienia, świadczyło o doskonałym warsztacie artystycznym. Odnosiło się zresztą wrażenie, że muzyka po prostu płynie, a słowa - mimo, iż niewypowiedziane - dopełniają ją historiami o miłości, tęsknocie, zabawie - o życiu. Ale w tej prezentacji nie zabrakło też rozmowy z Bogiem, która dla klezmerów stanowi integralny element ich sztuki, codzienności.
Publiczność opuszczała Sanguszko nie kryjąc zachwytu. I dziękując - za wzruszenia i czystą rozrywkę. Przede wszystkim jednak - za niecodzienną, acz ważną lekcję obyczaju i historii, z muzyką w roli wykładowcy.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?