Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szamotuły. O stróżach prawa, których po wojnie połączyła "nielegalna bibuła" [ZDJĘCIA]

Magda Prętka
Magda Prętka
Komisarz Józef Holzhausen z rodziną
Komisarz Józef Holzhausen z rodziną Archiwum
Jak wyglądała konspiracja antykomunistyczna w 1945 roku w Szamotułach? Dlaczego historia splotła losy przodownika Adama Górskiego i komisarza Józefa Holzhausena? Jaką rolę w przekazywaniu nielegalnych wydawnictw odegrał przedwojenny burmistrz Szamotuł? Ta historia wydarzyła się naprawdę!

Wielu funkcjonariuszy służących w Polskiej Policji Państwowej w okresie międzywojennym zapisało się w historii powiatu szamotulskiego złotymi zgłoskami. Swoją odwagą, oddaniem Ojczyźnie, ale przede wszystkim sumienną i pełną zaangażowania pracą na rzecz bezpieczeństwa mieszkańców i mieszkanek regionu, budzili prawdziwy szacunek oraz uznanie. I chociaż w okresie powojennym historia tak często chciała o nich zapomnieć, a aparat władzy państwowej niejednokrotnie stosował wobec nich szykany, oni pozostali wierni wartościom przyświecającym „granatowemu porządkowi”. Stąd też tak ważne dzisiaj wydaje się być przywracanie pamięci o mundurowych, którzy służbę, w istocie, pełnili do końca życia.

Przodownik Adam Górski oraz komisarz Józef Holzhausen zasługują na szczególne wspomnienie. Obie postaci łączy niezwykła historia tzw. „bibuły”, czyli nielegalnych wydawnictw przekazywanych już po wojnie. Niemałą rolę odegrał tu Leonard Bartkowski – przedwojenny burmistrz Szamotuł, który miał zwerbować Holzhausena do WiN –u... Stosownym wydaje się jednak, aby w pierwszej kolejności wspomnieć losy obu stróżów prawa, którzy po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku nadal walczyli o wolną, w pełni suwerenną Polskę...

Orzeł w koronie na klatce piersiowej

Przodownik Adam Górski urodził się 5 grudnia 1888 roku, jako syn Jana i Agnieszki z domu Kolmanowicz. Ukończył miejska szkołę ludową w Poznaniu, a następnie zdobył zawód garncarza – zduna. 10 lipca 1912 roku zawarł związek małżeński w Ostrowie Wielkopolskim z Marią z domu Czerwińską (lub Czerwinke), z którą miał pięcioro dzieci – córki: Karolę i Ewę oraz synów: Bogusława, Zdzisława i Kazimierza.

W trakcie I wojny światowej (od 4 czerwca 1916 roku do 30 listopada 1918 roku) służył w niemieckiej armii – w 155. pułku piechoty (7. Westpreußisches Infanterie – Regiment Nr. 155)  jako szeregowy. Z kolei w czasie Powstania Wielkopolskiego, a dokładniej – 24 stycznia 1919 roku wstąpił do Żandarmerii Krajowej i w stopniu żandarma uzyskał przydział do Obrzycka. W sierpniu tego samego roku awansował na stopień starszego żandarma, a kilka miesięcy później ukończył szkołę Żandarmerii Krajowej w Poznaniu z wynikiem dostatecznym. Wraz z początkiem 1920 roku został mianowany wachmistrzem, zaś w lipcu automatycznie przyjęto go do Policji Państwowej w stopniu posterunkowego. Otrzymał wówczas przydział do Komendy Powiatowej Policji Państwowej w Szamotułach i skierowano go na Posterunek PP Obrzycko, gdzie najprawdopodobniej pełnił funkcję komendanta. 1 listopada tego samego roku awansował na stopień starszego posterunkowego.

31 marca 1922 roku Górski ukończył kurs posterunkowych w Poznaniu z wynikiem dobrym, by 7 listopada na stanowisku komendanta rozpocząć służbę na Posterunku PP w Ostrorogu. W lipcu 1923’ natomiast został awansowany na stopień przodownika, a rok później objął obowiązki komendanta Posterunku Policji Państwowej w Szamotułach. Za walkę z przestępczością oraz wymierne efekty pełnionej służby był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany przez przełożonych, a o jego dokonaniach rozpisywała się lokalna prasa.

W pierwszym kwartale 1928 roku Górski został ponownie przeniesiony – tym razem do Komendy Powiatowej Policji Państwowej w Gnieźnie i zawodowo związał się z Posterunkiem PP we Wrześni (pełnił funkcję komendanta). Na długo jednak się tam nie zadomowił, gdyż wraz z początkiem listopada rozpoczął służbę w Wydziale Śledczym w Poznaniu.

Został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi, a krótko przed wybuchem II wojny światowej prawdopodobnie przeszedł na zasłużoną emeryturę.

Członkowie rodziny wspominają, że już po opuszczeniu szeregów Policji Państwowej, Górski wytatuował sobie na klatce piersiowej polskiego orła w koronie. W czasie okupacji miał z tego powodu liczne problemy i spotkał się z szykanami ze strony Niemców, którzy odkryli tatuaż w trakcie badań lekarskich.

Adam Górski przeżył wojnę i zamieszkał w Szamotułach – w domu przy Placu Sienkiewicza 2. Zmarł 21 czerwca 1956 roku. Spoczywa na szamotulskim cmentarzu.

Służbowy samochód budził niekłamany podziw wśród dzieci

Komisarz Józef Holzhausen urodził się 25 września 1892 roku w Bolechowie (obecnie teren Ukrainy), jako syn rzemieślnika – cholewkarza Piotra i Marii z domu Fuhr. Uzyskał średnie wykształcenie oraz gimnazjalną  maturę. W latach 1917 – 1918 pełnił służbę wojskową w armii austro – węgierskiej, w stopniu kaprala piechoty. Z żoną Heleną z domu Szymańską miał trzech synów – Henryka, Tadeusza i Stefana.

1 lipca 1920 roku został przyjęty do Policji Państwowej, z przydziałem w stopniu aspiranta do komendy policji w Stanisławowie. Z czasem awansował na podkomisarza i komendanta powiatowego kolejno – w Sarnach na Wołyniu, Buczaczu, Lubomlu, Skałacie w woj. tarnopolskim, by w 1932 roku trafić do Komendy Powiatowej Policji Państwowej w Szamotułach. Wraz z początkiem kwietnia 1933’ roku został mianowany na stopień komisarza PP.

W pamięci jednej z mieszkanek Chojna (córki miejscowego policjanta) zachował się obraz Holzhausena, który co miesiąc poddawał inspekcji chojeński posterunek. Jego służbowy samochód budził ponoć niekłamany podziw wśród miejscowych dzieci.

W 1927 roku odznaczono go Srebrnym Krzyżem Zasługi, a także  Medalem 10 – lecia  Odzyskanej Niepodległości. W trakcie służby w powiecie szamotulskim odnosił szereg sukcesów w ściganiu sprawców najpoważniejszych przestępstw, o czym donosiła ówczesna prasa. Godnie reprezentował policję, współorganizując obchody świąt państwowych: 3 Maja i 11 Listopada, a także imienin Prezydenta RP, czy Marszałka Józefa Piłsudskiego. Prawdopodobnie uczestniczył też w uroczystości wręczenia broni dla Batalionu Obrony Narodowej „Szamotuły” w lipcu 1939 roku. W Grodzie Halszki działał jednak nie tylko jako policjant. Był także członkiem miejscowego klubu tenisowego oraz zapalonym szachistą. Jego żona Helena pracowała z kolei społecznie w kobiecym kole Ligi Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej.

W roku 1939 komisarz Holzhausen ściśle nadzorował inwigilację organizacji niemieckich na terenie powiatu szamotulskiego.

1 września 1939’ wysłał rodzinę samochodem służbowym szamotulskiej komendy do punktu ewakuacji w Złoczowie (pomiędzy Lwowem a Tarnopolem). On sam, jako oficer policji, miał inne zadania i przystąpił do ewakuacji dopiero 3 września. Wcześniej jednak uzgodnił z żoną, że bez względu na okoliczności spotkają się ponownie w Złoczowie. Niestety, po drodze polskie wojsko zmierzające do granicy rumuńskiej zarekwirowało pojazd, którym poruszała się Helena Holzhausen, wskutek czego małżonka komendanta wraz z dziećmi dotarła do celu pieszo. Po 17 września, a więc po wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski, a dokładnie 26 września, udało jej się dotrzeć do Bolechowa, gdzie mieszkała jej matka – Łucja Szymańska. Wkrótce potem do rodziny dołączył Józef Holzhausen, który przybył na miejsce w cywilnym ubraniu. Mundur i inne rzeczy pozostawił w Radzyniu Podlaskim – u dyrektora gimnazjum, Jelonkiewicza. Z czasem jednak wszystko przepadło. W chwili wkroczenia Rosjan, czapka, mundur i pas zostały ukryte przez żonę Jelonkiewicza w budynku zajętym wkrótce potem przez Niemców na koszary. Spodnie natomiast – po usunięciu oznak policyjnych – posłużyły jako materiał na garniturek dla dziecka.

Niestety do NKWD w Bolechowie doniesiono, że w mieszkaniu Szymańskiej przebywa przedwojenny oficer polskiej policji. Holzhausen został aresztowany i osadzony w więzieniu w miejscowości Stryj. Przed niechybną wywózką w głąb ZSRR (być może i do Miednoje) rodzinę uchronił brat Józefa – Alfred. Powołał się on na układ pomiędzy III Rzeszą a ZSRR,  umożliwiający Niemcom, którzy znaleźli się na obszarach zajętych przez wojska radzieckie, wyjazd na teren Rzeszy. W ten sposób, dzięki niemieckiemu nazwisku, cała rodzina dotarła do obozu przejściowego w Łodzi. Przyznali się tam do polskiego pochodzenia, w związku z czym przeniesiono ich do innego obozu. Ponieważ Alfred Holzhausen poinformował Niemców, że jest właścicielem domu w Rabce i w każdej chwili może tam zamieszkać,  jako pierwszy otrzymał zgodę na wyjazd. Wkrótce potem ściągnął rodzinę do Wieliczki na ulicę Klaśnieńską 3, gdzie posiadał część domu.

30 października 1939 roku Wyższy Dowódca SS i Policji Generalnego Gubernatorstwa wydał odezwę nakazującą wszystkim pracownikom i funkcjonariuszom policji, którzy pełnili czynną służbę przed 1 września, stawienie się do 10 listopada w najbliższym niemieckim urzędzie policyjnym lub starostwie. Za odmowę groziła kara śmierci. W ten sposób Józef Holzhausen otrzymał nominację na powiatowego komendanta polskiej policji we Włoszczowej, gdzie nawiązał współpracę z ruchem oporu (wg. tradycji rodzinnej z Armią Krajową).

Nie wywiązywał się szczególnie ze swoich obowiązków, narzuconych mu przez okupanta. 22 października 1944’ dowództwo policji porządkowej w dystrykcie radomskim upomniało pisemnie hauptmanna Józefa Holzhausena z polskiej policji w Jędrzejowie z siedzibą w Radomsku, że nie będzie tolerować niewłaściwe-go i nieterminowego wykonywania wydanych mu poleceń, a także oczekuje właściwego zachowania w tym zakresie w przyszłości.

Warto również nadmienić, że podczas okupacji Holzhausen utrzymywał kontakt z ostatnim przedwojennym burmistrzem Wronek, Stanisławem Ratajczakiem.

Po zakończeniu działań wojennych wrócił do Szamotuł – zamieszkał wraz z rodziną na ulicy Rynek 41 i został zatrudniony w charakterze urzędnika kontraktowego w Urzędzie Likwidacyjnym na stanowisku kierownika. W 1945 roku złożył w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym – Oddział w Poznaniu stosowne oświadczenia na podstawie, których PUR wydał w sierpniu tegoż roku orzeczenie stwierdzające, że pozostawił w Lubomlu mienie w postaci domu murowanego o 11 izbach oraz plac o powierzchni 60 arów. Stanowiło to podstawę do osiedlenia go w Polsce na poniemieckiej nieruchomości miejskiej. 19 września 1945’ przekazano mu protokolarnie w użytkowanie parterowy dom w Szamotułach przy Placu Sienkiewicza 12. Wkrótce potem jednak budynek został przeznaczony do użytku przez Rejonową Komendę Uzupełnień, więc w zamian – w połowie 1946’ rodzina otrzymała dom znajdujący się pomiędzy Rynkiem 21, a ulicą Sukienniczą 14 (przed wojną znajdowała się tu restauracja należąca do Maksa Tschirnera, „Niemca kat. IV, niezrehabilitowanego”) wraz z przynależnymi łąkami. W tym samym roku Józef Holzhausen został pozytywnie oceniony przez Komisję Rehabilitacyjno – Kwalifikacyjną dla byłych funkcjonariuszy Policji Państwowej oraz policji granatowej z czasów okupacji. Otrzymał również stosowne zaświadczenie z Prezydium Rady Ministrów, które pozwalało mu na podjęcie pracy zawodowej w urzędach państwowych.

Był jednym z pierwszych członków Stronnictwa Demokratycznego w Szamotułach, co przypuszczalnie podyktowane zostało względami rodzinnymi – koniecznością utrzymania domu i chęcią kształcenia dzieci. Niemniej, z przeszłością sanacyjnego policjanta (w dodatku oficera), w nowej komunistycznej rzeczywistości, nie było to takie łatwe.

10 sierpnia 1946 roku Holzhausen złożył podanie do Prezydium Rady Ministrów o ponowne przyjęcie go do służby państwowej, które po rozpatrzeniu zostało w 1947 roku odrzucone. Rok później poważnie zachorował. Wystąpił do Państwowego Zakładu Emerytalnego w Warszawie o przyznanie zaopatrzenia emerytalnego. Odpowiedzi jednak już nie doczekał. Zmarł w Szamotułach 22 grudnia 1948 roku. Został pochowany na miejscowym cmentarzu.

Win, „bibuła”, „bezpieka” i... spryt!

Losy komisarza Holzhausena oraz przodownika Górskiego splotły się po wojnie. Niestety nieznane są dokładnie okoliczności towarzyszące ich poznaniu. Niemniej, z pewnością połączyło ich to samo pragnienie walki o wolną Polskę z nowym, radzieckim „okupantem”.

W drugiej połowie 1945 roku osobą Holzhausena oraz Górskiego zainteresowały się organy bezpieczeństwa. 1 grudnia kierownik Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szamotułach wydał nakaz aresztowania Holzhausena. Zarządzono również, aby przeszukano jego mieszkanie celem odnalezienia dowodów przestępstwa, tj. „nielegalnej kolportacji bibuły”. Przedwojennemu komisarzowi zarzucono przynależność do nielegalnej tajnej organizacji Wolność i Niezawisłość, a także kolportaż ulotek o treści antypaństwowej. Miał on również zorganizować skrzynkę kontaktową w mieszkaniu Adama Górskiego i odpowiadać za jego werbunek do WiN. W związku z tą sprawą Górski został zresztą aresztowany.

„Bibuła” miała być przekazywana z Poznania przez przedwojennego burmistrza Szamotuł, Leonarda Bartkowskiego za pomocą łączników, najczęściej kobiet, do wspomnianej skrzynki w mieszkaniu Górskiego. Wcześniej ustalonym hasłem rozpoznawczym, którym „kurier” z paczką  miał zwracać się do Górskiego było zapytanie: „Czy zdun jest w domu?”(w trakcie późniejszego śledztwa ustalono jednak,iż było to zgodne z prawdą zapytanie – Górski z wykształcenia był bowiem zdunem).

28 stycznia 1946 roku oficer śledczy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publiczne-go w Poznaniu wszczął przeciwko Józefowi Holzhausenowi śledztwo o przestępstwo z art.1 dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego o ochronie Państwa z 30 października 1944 roku oraz wydał postanowienie o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego, bez określenia terminu końcowego.

Holzhausen początkowo przyznawał się do udziału w  nielegalnej organizacji i werbunku Górskiego, lecz wmówił  „bezpiece”, że nie wiedział czym jest WiN, biorąc jednocześnie całą winę na siebie. Twierdził, że Górski nie miał pojęcia, co odbiera, zaś ulotki miały wzywać do poparcia Rządu Jedności Narodowej i nowego ustroju.

W połowie marca 1946’ rodzina Józefa Holzhausena powołała na obrońcę znanego prawnika – adwokata dra Stanisława Hejmowskiego (późniejszego obrońcę z urzędu straconego na stokach poznańskiej cytadeli w 1946 roku gauleitera Kraju Warty Artura Greisera oraz broniącego robotników w procesach Poznańskiego Czerwca 1956 roku). Holzhausen zmienił wówczas zeznania. Co prawda nadal chronił Górskiego, ale wiedząc, że ogłoszona zostanie amnestia zeznał, iż wystąpił z organizacji we właściwym czasie.

Śledztwo zostało zamknięte, a następnie sporządzono akt oskarżenia przeciwko Holzhausenowi, w którym zarzucano mu, że „od połowy lipca 45 r. należał do nielegalnej antyrządowej organizacji pod nazwą Wolność i Niezawisłość (w istocie założono ją dopiero we wrześniu – przyp. red.), mającej na celu obalenie demokratycznego ustroju w Państwie. W połowie lipca 45 r. zawerbował do organ. Górskiego Adama z którym razem odbierali i kolporterowali nielegalną prasę aż do dnia aresztowania tj. 1.12.45 r. Czynem tym dopuścili się przestępstwa przew. z art. 1 Dekr. o Ochr. Pans.” 

Akt oskarżenia w dniu 9 kwietnia 1946’ został zatwierdzony przez Wojskowego Prokuratora Okręgu Poznańskiego i skierowany do sądu. Na tym etapie całe oskarżenie opierało się tylko i wyłącznie na informacjach podanych przez samego Holzhausena, przebywającego wówczas w więzieniu karno – śledczym w Poznaniu przy ulicy Młyńskiej 1.

Termin rozprawy przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu wyznaczony został na 15 maja 1946’. W jej trakcie, po wysłuchaniu oskarżonego oraz obrońcy, sąd zadecydował o niezwłocznym  zwolnieniu z aresztu Józefa Holzhausena (zwolniono go jednak dopiero 28 maja), oddaniu go pod dozór PUBP w Szamotułach z obowiązkiem 2–krotnego meldowania się w tygodniu. Ponadto, sąd zarządził uzupełnienie materiału dowodowego o zeznania Bartkowskiego i Górskiego. Bartkowskiego nie odnaleziono jednak pod znanym poznańskim adresem, natomiast Górski złożył 13 czerwca 1946 roku w WUBP w Poznaniu zeznania zgodne z treścią wyjaśnień Holzhausena.

Przesłuchiwany przez UB  Adam Górski potwierdził fakt znajomości z Holzhausenem tłumacząc, że wynikała ona z faktu, iż był on jego podwładnym przed wojną. W ten sposób wprowadził „bezpiekę” w błąd, gdyż – owszem – służyli obaj w Policji Państwowej, ale Górski został przeniesiony z Szamotuł do Wrześni w 1928 roku, zaś  Holzhausen objął stanowisko w Szamotułach dopiero w 1932 roku i to będąc przeniesionym z województwa stanisławowskiego. Górski zeznał nadto, że Holzhausen prosił go o odebranie paczki na hasło i tak się stało dwa razy, lecz nie znał on treści ulotek (nie czytał ich), a na polecenie Holzhausena wszystkie spalił. Twierdził też, że nie posiadał żadnych informacji na temat tego, jakoby zawierały one treści antypaństwowe. Oświadczył przy tym, że gdyby wiedział, iż Holzhausen prowadzi działalność antypaństwową, nigdy by się z nim nie zadawał.

16 lipca 1946 roku w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Poznaniu odbyło się posiedzenie niejawne, w trakcie którego uznano, że czyn przestępczy popełniony przez Józefa Holzhausena miał miejsce przed 22 lipca 1945 roku, zaś wymiar kary, jaka groziłaby w tym przypadku oskarżonemu, zezwalał na zastosowanie przepisów art. 5 dekretu Prezydium Krajowej Rady Narodowej o amnestii z dnia 2 sierpnia 1945 roku. Na tej podstawie postępowanie karne zostało umorzone, a zastosowany wobec Holzhausena dozór – uchylony.

Z treści protokołów można wywnioskować, że obaj przesłuchiwani kłamali i kryli się wzajemnie, a UB – zapewne poza doniesieniem  agenturalnym –  nie miał żadnych konkretnych dowodów. Udział  obrońcy i amnestia ostatecznie położyły kres sprawie i uchroniły uczestników przed karą więzienia.

Górski nadal był jednak inwigilowany. W ramach sprawy operacyjnej kryptonim „Targowica” prowadzonej przez PUBP w Szamotułach, w 1950 roku został scharakteryzowany jako „wrogo ustosunkowany do obecnej rzeczywistości”, „ściśle współpracował z rządem sanacyjnym, wrogo wypowiadał się o Związku Radzieckim...był fanatykiem religijnym”

Wśród potomków Adama Górskiego do dziś funkcjonuje przekonanie, że w sprawę „bibuły” zaangażowana była również jego żona. Miała ona przechowywać „nielegalne” materiały na strychu domu, czego „bezpieka” nie wykryła.

Historia ta mogłaby posłużyć za scenariusz dobrego filmu szpiegowskiego. Jej najważniejszą wartością są jednak fakty, gdyż wydarzyła się naprawdę.

Artykuł został opracowany na podstawie materiałów udo-stępionych przez Mariusza Sołtysiaka – współautora publikacji „Granatowy porządek. Policja Państwowa w Powiecie Szamotulskim w latach 1919 – 1939” wydanej przez Muzeum Zamek Górków Szamotułach. Serdecznie dziękujemy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto