Jak prawidłowo rozpalić ogień w piecu, by ograniczyć emisję spalin i na dodatek zaoszczędzić? Okazuje się, że to wcale nie takie trudne. W niedzielne przedpołudnie opowiadał o tym na szamotulskim targowisku Adam Moskal, jeden z twórców inicjatywy społeczno - edukacyjnej "Ogień bez dymu".
Zmniejszenie emisji do 80 proc., oszczędność rzędu 30 proc., a do tego mniej czasu spędzonego w kotłowni - to podstawowe korzyści wynikające ze zmiany sposobu tradycyjnego rozpalania w piecu. Zmiana w gruncie rzeczy jest banalnie prosta - wystarczy tylko odwrócić kolejność materiałów wrzucanych do pieca. Metoda tzw. rozpalania od góry, którą promowano w trakcie niedzielnej akcji, polega na tym, że w piecu węgiel znajduje się na dole, a na górze rozpałka, nie odwrotnie - jak bywało przez lata.
- Stosuję tę metodę już od 10 lat i widzę, że przynosi efekty - jest bardziej ekonomiczna, ale i bardziej przyjazna środowisku - przekonywał zainteresowanych mieszkańców i mieszkanki Adam Moskal - Obecnie zużywam około 3 ton węgla, a sąsiad, który rozpala tradycyjnym sposobem - od dołu, około 4,5 - 5 ton. Widać zatem różnicę - podkreślał.
Wynika to z reakcji zachodzących w piecu. Stosując metodę rozpalania od dołu marnuje się aż 1/3 paliwa - wszystko rozpala się bowiem na raz i uwalnia mnóstwo palnego gazu, zwanego potocznie dymem. Można go oczywiście spalić, ale gdy dymu jest bardzo dużo, większość nie zdąży się dopalić i zostaje zmarnowana. W przypadku sposobu palenia od góry natomiast jest zgoła inaczej. Opał zapala się stopniowo, dzięki czemu dym ma możliwość dopalić się prawie do czysta. Tym samym w piecu są płomienie lub żar zamiast siwego dymu. Z komina nigdy nie kopci się wściekle, nie ma w nim smoły, a suchej, sypkiej sadzy jest niewiele. Równocześnie - ilość emitowanych spalin zostaje mocno ograniczona.
- Kłęby ciemnego dymu, jakie obserwujemy nad kominami, to wcale nie są palone śmieci, lecz skutki palenia tradycyjnym sposobem od dołu - przekonywał Moskal prezentując uczestnikom i uczestniczkom akcji różnicę pomiędzy metodami rozpalania ognia. Dwa piece typu "koza" napełnił tym samym węglem, przy czym jeden rozpalił sposobem od góry, a drugi sposobem od dołu. Różnica widoczna była gołym okiem. Z komina pieca, w którym zastosowano metodę tradycyjną bardzo szybko zaczęło się kopcić. W przypadku drugiej "kozy" dym był ledwie widoczny i niemalże przeźroczysty.
- Proponuję, byście państwo spróbowali i sami przekonali się o tym, jakie korzyści płyną ze sposobu rozpalania od góry. Powiedzcie o tym sąsiadom i znajomym. W ten sposób najszybciej można rozpropagować metodę właściwego rozpalania w piecu. W ten sposób sami możemy zadbać o czystsze powietrze - podkreślał Moskal i z chęcią odpowiadał na pytania mieszkańców i mieszkanek. Najwięcej mieli ich oczywiście seniorzy.
Akcja zorganizowana została przez stowarzyszenie Nasz Fyrtel przy wsparciu Urzędu Miasta i Gminy Szamotuły. W jej trakcie promowano również wymianę starych pieców i kotłów na paliwo stałe oraz czyszczenie kominów. Zgromadzeni otrzymali materiały informacyjne w postaci ulotek. Strażnicy miejscy zwracali natomiast uwagę na negatywne skutki palenia śmieci oraz tworzyw sztucznych. Niestety problem ten wciąż pozostaje dużą bolączką regionu.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?