Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szamotuły. Slalom między progami zwalniającymi na ulicy Słonecznej [ZDJĘCIA]

Magda Prętka
Magda Prętka
Mieszkaniec Szamotuł zwraca uwagę samorządowców na problemy ulicy Słonecznej. Oby nie doszło do tragedii - podkreśla

Przebudowa ulicy Kolarskiej, Felińskiego i części ulicy Słonecznej w Szamotułach stała się jedną z najciekawszych inwestycji drogowych w mieście ostatnich lat. Bezpośrednie połączenie ulicy Lipowej z Gąsawską i dalej z ulicą Krasickiego aż do Alei Jana Pawła II, pozwoliło mieszkańcom na ominięcie zatłoczonego rejonu miasta i skrócenie drogi m.in. w stronę Obornik, ulicy Spółdzielczej, czy na obrzeża Szamotuł. Powstałe ronda usprawniły komunikację, zaś cała inwestycja sprzyja rozwojowi terenów przy Felińskiego. Okazuje się jednak, że nie do końca jest tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać. W trakcie ostatniej sesji Rady Miasta i Gminy Szamotuły jeden z mieszkańców zwracał uwagę samorządowców na kwestię bezpieczeństwa na ulicy Słonecznej, a w zasadzie – jego brak.

- Ulicę Słoneczną pamiętam od 73 lat, kiedy była jeszcze aleją śliwkową i nic tam nie było, tylko jedno gospodarstwo. W tej chwili jest przepiękna ulica z rondami. Niestety jest też jeden duży problem – mówił Jan Grygier, mieszkający nieopodal Słonecznej - Nagminnie jest tam przekraczana prędkość, mimo obowiązującego ograniczenia do 20 km na godzinę. Zrobione są „hopki” (chodzi o progi zwalniające – przyp. Red.). Roman to nie są dobre „hopki”! - Grygier adresował swoje słowa do Romana Białasika, kierownika Wydziału Inwestycji w szamotulskim urzędzie, wywołując tym samym uśmiech na twarzach zgromadzonych. W istocie jednak, powodów do śmiechu nie było. - Ulica ma szerokość 7 metrów, „hopek” ma 1,5 metra, a jest na 5 cm wysoki. Kawałek dalej, na Odległej albo na Kiszewskiej, gdzie nie ma w ogóle ruchu, jest „hopek” na 20 cm wysoki i 20 metrów długi. Tam się musisz zatrzymać, bo jak się nie zatrzymasz to zepsujesz kompletnie auto. A tutaj, na Słonecznej, kierowcy rozpędzają się już w zasadzie od Krasickiego i urządzają sobie coś w rodzaju slalomu – opowiadał.

Slalom ów polega zaś na omijaniu progów zwalniających. Te złożone są bowiem z dwóch części, z których każda zamontowana została po obu stronach ulicy w tej samej linii (od krawężników). Progi jednak nie łączą się ze sobą, w związku z czym oś jezdni, a także odcinki przy krawężnikach, pozostają wolne od tzw. spowalniaczy. Kierowcy zatem skutecznie progi omijają przejeżdżając po części środkiem drogi lub jej bokiem. Wielu nie zdejmuje przy tym nogi z gazu. Na tym jednak popisy kierowców się nie kończą. Za pierwszą parą progów (od strony Felińskiego), znajduje się kolejna, a obok niej zatoka parkingowa. Jeżeli nie zajmują jej akurat pojazdy, kierowcy omijają „hopki” bokiem - wjeżdżając na zatokę. Nierzadko dochodzi też do sytuacji, w których przez zatokę jedno auto wyprzedza drugie, które akurat przejeżdża środkiem ulicy lub – zgodnie z zasadami ruchu drogowego – jedzie po progu zwalniającym. Problem potęguje nadmierna prędkość pojazdów.

- Przy Słonecznej stoją domki jednorodzinne, dom przy domu. Dużo młodych ludzi tam mieszka. Załóżmy, że jest taka sytuacja: rodzina 3-4 osobowa. Tata wyszedł z domu, mama szykuje kanapki. W tym czasie 2-letnia dziewczynka może wybiec na ulicę. Prawda, że może? I pojedzie taki kretyn, wystarczy, że 60-tką, a jeżdżą tam szybciej. Uderzy i to dziecko nie ma żadnych szans. Nie dość, że będą go pokazywać we wszystkich telewizjach, dostanie wyrok, to jeszcze będzie musiał z tym żyć. My też będziemy musieli z tym żyć – wy będziecie musieli z tym żyć, bo ja wam o tym dziś mówię. Po to tutaj przyszedłem, zróbcie z tym coś! - apelował Grygier.

Czy władze poważnie podejdą do interpelacji mieszkańca, czas pokaże. My postanowiliśmy przyjrzeć się sprawie w warunkach rzeczywistych. Na 10 aut, które w minioną sobotę, około południa przejechały Słoneczną, aż 8 zlekceważyło progi zwalniające, omijając je bokiem lub środkiem jezdni. Nie dysponujemy co prawda urządzeniem do pomiaru prędkości, ale o dostosowaniu się kierowców do obowiązującego ograniczenia 20 km na godzinę, raczej nie było mowy. - Auta rozpędzają się tutaj do 70, 80 km na godzinę - podkreślał na sesji mieszkaniec.

Największe natężenie ruchu pojazdów – jak mówił Grygier – zaobserwować można między godziną 7.00 a 8.00 rano i po południu około 16.00. W sobotę ruch był co prawda niewielki, a i tak do złamania zasad doszło. Co zatem dzieje się tu w tzw. godzinach szczytu? Sprawie i działaniom urzędu będziemy się przyglądać.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto