Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieża ciśnień mogła służyć jako tajna skrytka w czasie wojny

Marcin Pomianowski
Marcin Pomianowski
Wieżę zbudowano w 1893 roku, ze stacją pomp i zbiorczą studnią
Wieżę zbudowano w 1893 roku, ze stacją pomp i zbiorczą studnią Archiwum
Wieża ciśnień mogła być doskonałym miejscem do ukrycia skarbów zrabowanych w czasie II wojny. Właściciele wieży ciśnień przeprowadzili własne dochodzenie w sprawie powiązań von Treskowa i jego obecności we Wronkach wraz z konwojem zrabowanych dzieł sztuki – oto ich ustalenia:

Wieża ciśnień zakładu karnego we Wronkach skrywa tajemnicę z okresu II wojny światowej ?!

Przeglądając berlińskie archiwa dotyczące badań historycznych na temat rabunku cennych dóbr kultury na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w okresie okupacji hitlerowskiej , odnalazłem kilka stron ze zniszczonego ubytkiem czasu pamiętnika niemieckiego żołnierza, kapitana SS hauptsturmfϋhrera Wolfganga Treskowa . Cząstkowe zapiski Treskowa zainteresowały mnie dogłębnie po tym, jak dotarłem do informacji , że był on spokrewniony z Bohdanem Giseviusem, radcą budowlanym, autorem między innymi koncepcji architektonicznej i projektu technicznego ujęcia wody, w tym wieży ciśnień wybudowanej w 1893 roku, wchodzącej w kompleks nowo wybudowanego zakładu karnego we Wronkach. Wolfgang Treskow jako nastolatek był ulubieńcem Giseviusema i w trakcie rodzinnych spotkań z młodzieńczą dociekliwością interesował się pracą swojego stryja , a w szczególności fascynowały go projekty architektoniczne opracowywane przez biuro projektowe radcy budowlanego . Sam Giseviusemus odwzajemniał sympatię swojego młodego krewnego, widząc w oczach młodzieńca pełne uznanie dla swojej osoby. Z dużą satysfakcją wprowadzał nastoletniego Wolfganga w arkana wiedzy architektonicznej , zdradzając mu sekrety swojej profesji. W testamencie zapisał Treskowowi znaczną część swojej cennej biblioteki , w tym wszystkie oryginały projektów własnego autorstwa.

Tajemnice do jakich został dopuszczony nastolatek okazały się bardzo pomocne w jego dorosłym żołnierskim życiu.

Treskow wstąpił do zbrojnej formacji paramilitarnej Schutzstaffel zwanej Waffen-SS (niem. Zbrojne SS) z poręczenia i nadania samego Hansa Franka ! Tego samego, który w latach 1939- 1945 był generalnym gubernatorem okupowanych ziem polskich. Trudno ustalić skąd panowie się znali i co łączyło ich przed wojną, z całą pewnością można stwierdzić, że mieli do siebie zaufanie, co w kręgach elit nazistowskich było rzadkością. Hans Frank należał do kierownictwa niemieckich funkcjonariuszy narodowosocjalistycznych, był znaczącym członkiem NSDAP. Z wykształcenia prawnik, opracował podstawy ustroju prawnego opartego na niedemokratycznej zasadzie wodzostwa, zapewniając Hitlerowi dominującą, niepodważalną pozycję w III Rzeszy. 26 października 1939 roku , w nagrodę za swoje zasługi, Hitler mianował go generalnym gubernatorem na okupowanych terenach Polski. Był jednym z głównych współautorów i realizatorów polityki eksterminacji narodu polskiego i żydowskiego, odpowiedzialnym za masowe zbrodnie i ludobójstwo. Na główną swoją siedzibę (a miał ich kilka) obrał Kraków, Królewski Wawel. Dzięki tak wysokiej pozycji, podobnie jak wielu innych funkcjonariuszy III Rzeszy, mógł realizować swoje chorobliwe ambicje, w kolekcjonowaniu dzieł sztuki przywłaszczonych i zagrabionych na terenach państw okupowanych przez hitlerowców. Ogrom planowanych i realizowanych kradzieży tychże dzieł przez Hansa Franka był zabójczo precyzyjny i wymagał wyselekcjonowania z najbliższego grona zaufanych i oddany współpracowników.

Jednym z nich był właśnie Wolfgang Treskow. Pozostawał on w głębokim cieniu i trudno było jednoznacznie skojarzyć jego osobę z gubernatorem, w przeciwieństwie do innych współpracowników Franka, których nazwiska zostały odnotowane w almanachach historycznych jako morderców i zuchwałych złodziei .Był tak głęboko zakonspirowany w kręgach służbowych i towarzyskich gubernatora, że nierzadko o jego istnieniu nie wiedzieli nawet adiutanci Hansa Franka. Było to podyktowane wyrafinowaną i przemyślaną strategią obu Niemców.
W latach 1944-1945, gdy wiadomo już było , że krwawe imperium zła chyli się ku upadkowi, Hans Frank w swojej nieokiełznanej pazerności, nie dopuszczał do siebie myśli, że może utracić skradzione i nagromadzone przez lata okupacji skarby kultury. Rozpoczął systematyczną wywózkę dzieł i cennych przedmiotów na tereny w jego mniemaniu bezpieczne. Jednakże poszerzający się front zachodni i postępujące sowieckie hordy frontu wschodniego w znaczny sposób ograniczały możliwości znalezienia bezpiecznego schronienia dla zrabowanych dóbr. W tych nerwowych dla zbrodniarzy niemieckich czasach, generalny gubernator wydał rozkaz Wolfgangowi Treskow, aby wywiózł przywłaszczone przez niego bezcenne skarby i poszukał dla nich bezpiecznej kryjówki, w której przetrwałyby lata, po nieuchronnie przegranej wojnie. Można domniemywać, że Treskow był odpowiedzialny i osobiście nadzorował kilka bezcennych konwojów ciężarówek wypełnionych po brzegi bezcennymi obrazami, księgozbiorami, rzeźbami, porcelaną, przedmiotami sztuki i użytkowymi ze srebra i złota, skrzyniami zrabowanej biżuterii odebranej skazanymi na obozy koncentracyjne, zbiorami zabytkowej broni , sztabkami złota, dolarami i funtami. Treskow wzbogacony w wiedzę zdobytą dzięki zażyłym relacjom z wcześniej wspomnianym krewnym, radcą budowlanym Bohdanem Giseviusem, na skuteczne miejsca ukrycia zrabowanych skarbów typował obiekty budowlane mało kojarzące się w powszechnej świadomości ze skarbcami. Wracamy w tym miejscu do odnalezionych skrawków kartek z pamiętnika żołnierza SS. Wynika z nich, że na początku grudnia 1944 roku specjalny oddział niemiecki złożony z żołnierzy z bogatym doświadczeniem bojowym ( wcześniej walczących pod dowództwem Otto Skorzennego, oficera jednostki Waffen-SS, znanego z przeprowadzenia kilku spektakularnych operacji dywersyjnych komandosów) pod dowództwem hauptsturmfϋhrera Wolfganga Treskow konwojował na terenie obecnego dzisiaj województwa wielkopolskiego kolumnę ciężarówek.

Czując presję nadchodzących ze wschodu jednostek Armii Czerwonej, dowódca spec komanda wraz ze swoimi podkomendnymi uznał za stosowne pozbycie się spowalniających ich, obładowanych wojskowych ciężarówek. Tylko Treskow wiedział, że nie przypadkowym był fakt skierowania konwoju do małego miasteczka, które znane skądinąd było z dużego zakładu karnego wybudowanego w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku. W nocy z 17-18 grudnia 1945 roku (miesiąc przed wyzwoleniem Wronek) zawartość ciężarówek została wyładowana w wieży ciśnień , obiekcie przynależnym do zakładu karnego. W latach przedwojennych w trakcie spotkań młodego Wolfganga ze swoim stryjem Bohdanem Giseviusem, w wielowątkowych opowieściach starszego krewnego, Treskow z wypiekami na twarzy usłyszał, że wybudowana wieża ciśnień w małym polskim miasteczku kryje tajemnicę, tajną komnatę stanowiącą siódmą z sześciu powszechnie dostępnych kondygnacji , zlokalizowaną pod fundamentem wieży. Dopuszczony do tajemnicy poznał sposób wejścia do niej oraz pieczołowicie zaprojektowany przez stryja mechanizm do ponownego jej ukrycia. Wspomnianej grudniowej nocy cały przyległy do wieży teren został zabezpieczony, otoczony i odizolowany przez komandosów oddziału Truskowa w taki sposób, aby nikt z postronnych w tym też niemieckich żołnierzy z obsady zakładu karnego, nie mógł dostrzec przebiegu prac polegających na przeładunku cennych skrzyń do tajnego pomieszczenia w wieży. Oficjalnie Treskow w celu oszukania miejscowych okazał dowódcy oddziału zabezpieczającego zakład karny prawdziwy dokument podpisany przez Hansa Franka, świadczący o tym, że przewozi w ciężarówkach ewakuowane do Niemiec urządzenia i części do wunderwaffe (niem. cudowna broń), a zabezpieczony przez jego komandosów teren wieży służy jako punkt noclegowy w dalszej drodze. Dzięki temu sprawnemu kłamstwu w zasadzie nikt nie odnotował nocnego epizodu jako nadzwyczajnego wydarzenia.

Treskow jako przebiegły strateg, zabezpieczając ponownie, zgodnie z instrukcją przekazaną przez stryja, wejście do ukrytej siódmej kondygnacji, dodatkowo korytarz prowadzący do głównego wnętrza zaminował. Upewniwszy się wcześnie rano, że żołnierze z obsady więzienia nie zauważyli jakichkolwiek śladów świadczących o istnieniu ukrytego pomieszczenia, wyruszyli w dalszą drogę , nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Ujechawszy kilka kilometrów, w lesie zaimprowizowali zbombardowanie ciężarówek, sami je podpalając i wysadzając, pozbywając się w ten sposób śladów tajnego transportu i spowalniających ucieczkę powolnych aut. Za pomocą pozostałych pojazdów oddział komandosów rozpłynął się we mgle nadchodzącej zawieruchy, zwiastującej upadek zbrodniczego faszystowskiego systemu.

Nie ma wzmianki o śmierci oficera Waffen-SS Wolfganga Treskowa, pozostaje na liście osób zaginionych. Z całą pewnością jego wiedza o ukrytych skarbach zagrabionych przez H. Franka może skłaniać do stwierdzenia , że hauptsturmfϋhrer Wolfgang Treskow miał silną motywację, by przeżyć.

Hans Frank 16 października 1946 roku pomiędzy godziną 1:01 a 2:45 został powieszony przez sierżanta Johna C.Woodsa na mocy wyroku Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. Wiadomo, że w zagrabionych przez zbrodniarza wojennego Hansa Franka kolekcjach sztuki znajdowały się tysiące eksponatów . Do dnia dzisiejszego znaczna ich część nie została odnaleziona, w tym jeden z bezcennych obrazów, wciąż poszukiwany „Portret Młodzieńca” namalowany przez Rafaela Santi .

Latem kończącym XX wiek w godzinach popołudniowych, szybkim krokiem przemieszczałem się przez park im. Cyryla Sroczyńskiego spiesząc się na spotkanie. Nie od razu zauważyłem starszego, elegancko ubranego mężczyznę siedzącego na ławce skierowanej w stronę ulicy Niepodległości. Kiedy zbliżyłem się do siedzącego mężczyzny, ten podniósł się i kierując w moją stronę bardzo przyjazny, szczery uśmiech, bardzo niewyraźną polszczyzną próbował mnie o coś zapytać.

Mimo zmęczenia i rozdrażnienia spowodowanego całodniowym lipcowym upałem, poprosiłem starszego jegomościa, aby powtórzył pytanie, sam wytężając otępiałe zmysły. Pytał z wyraźnym niemieckim akcentem, czy wiem kto jest właścicielem sąsiadującej z parkiem wieży ciśnień ? Zaskoczony podążyłem wzrokiem za skierowaną w stronę wieży ręką nieznajomego i doznałem olśnienia! Tam stała wieża, wśród bujnej zieleni drzew, nawet ładna. Po chwili konsternacji uświadomiłem sobie, że przechodząc wielokrotnie obok , nigdy nie dostrzegłem tego co w tej chwili. Oczywiście jako mieszkaniec Wronek wiedziałem, że wieża tu stoi, ale nigdy na nią z taką uwagą nie patrzyłem, nie zauważałem jej dostojnego piękna, zabytkowych czerwonych cegieł pokrytych patyną wielu dziesięcioleci, spowitych cieniem wiekowych topoli. Odpowiedziałem na uprzejme pytanie zgodnie ze stanem mojej wiedzy, że prawdopodobnie należy do Zakładu Karnego. Uśmiech z twarzy nieznajomego nie znikał, pojawił się również w oczach starszego jegomościa, podziękował (już po niemiecku ) usiadł z powrotem na ławce i z nieustającym uśmiechem wpatrywał się w wieżę. Odchodząc, miałem poczucie wyjątkowości chwili , po około dziesięciu krokach odwróciłem się w stronę nieznajomego, ten siedząc nadal na ławce, uśmiechał się do wieży tajemniczo. Zegar ratuszowy wybił pełną godzinę, byłem spóźniony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wieża ciśnień mogła służyć jako tajna skrytka w czasie wojny - Wielkopolskie Nasze Miasto

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto