Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żaneta Glanc liczy na medal igrzysk olimpijskich w Londynie

Grzegorz Szkiłądź
Żaneta Glanc (z prawej) w rozmowie z triathlonistką Agnieszką Jerzyk
Żaneta Glanc (z prawej) w rozmowie z triathlonistką Agnieszką Jerzyk P. Miecznik
- Postaram się zrobić wszystko, by przywieźć z Londynu medal. Do tej pory nie miałam szczęścia w najważniejszych imprezach, ale liczę na przełamanie złej passy - mówi Żaneta Glanc, najlepsza polska dyskobolka.

Z Żanetą Glanc, dyskobolką OŚ AZS Poznań, laureatką trzeciego miejsca w Plebiscycie „Głosu Wielkopolskiego” na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski, rozmawia Grzegorz Szkiłądź

Miejsce na plebiscytowym podium jest dla Pani zaskoczeniem?
- Do tej pory moja kariera przebiega pod znakiem czwartego miejsca, które jest dla mnie przekleństwem. Dwa razy byłam tuż poza podium na mistrzostwach świata. Jednak ostatnio widzę progres. Niedawno zajęłam trzecie miejsce w plebiscycie „Złote Kolce”, teraz wyróżnili mnie kibice z Wielkopolski. Mam nadzieję, że to dobry prognostyk przed tak ważnym sezonem.

Kluczowe w 2012 roku będą igrzyska olimpijskie. Jaki jest Pani cel w Londynie?
- Postaram się zrobić wszystko, by przywieźć stamtąd medal. Do tej pory nie miałam szczęścia w najważniejszych imprezach, ale liczę na przełamanie złej passy. W 2011 roku zdobyłam złoty medal na Uniwersjadzie, gdzie pobiłam rekord życiowy. Był to ważny start, który pokazał, że stać mnie na dalekie rzuty.

Bal Sportowca 2012: Zobacz, jak bawili się najlepsi sportowcy z Wielkopolski [ZDJĘCIA, WIDEO]

Jaki wynik w Londynie powinien dać medal?
- Myślę, że najlepsze zawodniczki będą rzucały około 66 metrów. To absolutne minimum. Co prawda cztery lata temu do medalu wystarczyło mniej, ale poziom w ostatnich sezonach wyraźnie się podniósł. Mi do tego wyniku brakuje jeszcze około dwóch metrów (rekord życiowy Żanety Glanc wynosi 63,99 – przyp. SZKI), jednak na razie przygotowania przebiegają znakomicie, widzę postępy i czuję, że już niedługo mogę rzucać w tych granicach.

Od wielu lat Pani trenerem jest Jerzy Sudoł? Jak ocenia Pani tę współpracę?
- Pracujemy ze sobą od początku mojej kariery, więc znamy się od podszewki. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu na długich obozach klimatycznych za granicą i podczas przygotowań w kraju, jednak nie ma mowy o monotonii. Ostatnio w RPA byli z nami także sprinterzy i sztafety, więc w większym gronie było łatwiej o luźniejszą atmosferę.

Jak koncentruje się Pani przed samym startem? Wycisza się? Słucha muzyki?
- W moim przypadku najlepiej działa muzyka. 2-3 godziny przed startem staram się słuchać czegoś spokojniejszego, co pozwala mi się lepiej skoncentrować. Tymczasem już przed samym rzutem puszczam sobie coś ostrzejszego.

Jak czuje się Pani na tego typu imprezach jak Wielki Bal Sportowca?
- Znakomicie. To okazja do dobrej zabawy, a także do nawiązania nowych znajomości z innymi zawodnikami.

Musi Pani liczyć kalorie, czy podczas balu może pozwolić sobie na odrobinę kulinarnego szaleństwa?
- Zwracam uwagę na jedzenie i staram się utrzymać odpowiednią wagę. Jednak zwykle treningi są tak ciężkie, że nawet, gdy sobie pofolguję, to i tak na następnych zajęciach wszystko spalam. Nie mam więc żadnych obaw o dodatkowe kilogramy (śmiech)…

Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto