Meblarnia w Szamotułach: Mija rok od wielkiego pożaru

Niedzieli, 13 lipca 2014 roku szamotulanie już chyba nigdy nie zapomną. Kiedy ulica Dworcowa stała się polem bitwy z żywiołem, miasto na kilka godzin wstrzymało oddech. 17 zastępów straży pożarnej z Szamotuł i okolicznych miejscowości od rana walczyło z pożarem prawie w samym centrum miasta. Z pomocą pospieszyli i ci, którzy rankiem skończyli służbę. Dawna meblarnia w Szamotułach stanęła w płomieniach.

„Trudno to wytłumaczyć, ale my wtedy też coś straciliśmy”

Pożar wybuchł w opuszczonym budynku lakierni znajdującym się tuż obok nieczynnej hali, od strony ulicy Dworcowej. Gdyby nie szybka i sprawna akcja strażaków z szamotulskiej komendy oraz dziesiątek druhów – ochotników z jednostek działających w całym powiecie, ogień mógł rozprzestrzenić się na sąsiednie budynki (obiekty meblarni), w tym i te zamieszkałe przez szamotulan. Z kamienicy przylegającej do dawnej lakierni ewakuowano zresztą 7 osób. Żywioł i tu próbował się wedrzeć.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: STRAŻACY WALCZYLI Z ŻYWIOŁEM

Dowiedziawszy się o pożarze na miejsce zdarzenia przybyli przedstawiciele władz samorządowych. Szamotulanie docierali na Dworcową z najbardziej odległych części miasta. Akcji przyglądali się również byli pracownicy zakładu. Nikt nie mógł uwierzyć w to, że strasząca od lat, a niegdyś sławiąca szamotulską gospodarkę meblarnia, walczy o przetrwanie.

– Staliśmy tam z dawną załogą jak osłupieni. Tyle wspomnień, tyle przepracowanych lat. Meblarnia od bardzo dawna była już opuszczona i faktycznie straszyła, by nie powiedzieć, że budziła odrazę, ale była. Trudno to wytłumaczyć, ale my wtedy też coś straciliśmy – wspomina pan Jacek z Szamotuł, były pracownik zakładu.

W ciągu kilku godzin żywioł udało się poskromić. Służby ratunkowe do kolejnego ranka czuwały jednak na miejscu pogorzeliska. Ogień prawdopodobnie zaprószony został przez bezdomnych, którzy teren ów zaadaptowali na noclegownię. Pojawiły się i pogłoski, że ogień podłożono specjalnie, jednak do dziś informacje te nie zostały potwierdzone.

Jakiś czas po pożarze, część spalonego budynku została rozebrana. Do tej pory żadne inne działania na terenie dawnej meblarni nie były prowadzone.

Czy obiekt ma jeszcze jakąś przyszłość?

Pustostanami po świetnie prosperującym jeszcze w latach 90. zakładzie produkcyjnym, z ramienia Skarbu Państwa zarządza Starostwo Powiatowe w Szamotułach. Nie oznacza to jednak, że samorząd jest właścicielem terenu, a jedynie nim administruje. Przetargi mające na celu sprzedaż nieruchomości, jakie starostwo do tej pory ogłaszało, kończyły się fiaskiem. Zdaje się jednak, że to nie cena stanowiła główny problem, lecz dość niecodzienny układ działek. Tu ukłon należy się syndykowi, który teren podzielił w ten sposób, że jedna z hal tylko w pewnej części należy do Skarbu Państwa. Obiekt nie posiada też drogi dojazdowej, co dla potencjalnych kupców stanowi niemały problem.

Na pytanie: co dalej z dawną meblarnią? nikt w starostwie nie mógł jednak udzielić nam odpowiedzi. Podobno nie dlatego, że planu ratowania pustostanów po prostu nie ma, wręcz przeciwnie – działania mające na celu rozwiązanie problemu, są w toku. Ze względu na dobro sprawy, wszelkie szczegóły objęte zostały jednak tajemnicą.

Choć urzędnicy nabrali wody w usta, nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że wczoraj miało nastąpić rozstrzygnięcie kolejnego przetargu. Również nieoficjalne przesłanki mówią o tym, że tym razem możemy się spodziewać dobrych wieści. Bardziej sprawdzone, choć niepotwierdzone źródło już jakiś czas temu podawało, że na terenie dawnej meblarni planuje się stworzenie małej galerii handlowej z lokalami biurowymi i mieszkalnymi oraz atrakcjami dla mieszkańców. W ramach tej inwestycji rozwiązany miałby zostać problem komunikacyjny – nie tylko w kontekście samego obiektu, ale i w odniesieniu do tej części miasta, która bardzo często bywa zakorkowana. W chwili obecnej są to jednak informacje niepotwierdzone.