Od pierwszych minut jednak nie było widać aż tak dużej dysproporcji sił. Dobra taktyka przygotowana przez trenera Łukasza Frajtaga przyniosła efekt w postaci gola Adama Wachońskiego na 1:0. Niestety radość nie trwała długo. Po indywidualnej akcji do wyrównania doprowadził reprezentant Czech, Jan ”Honza” Janovski. Na domiar złego, w krótkim odstępie czasu, po dobrze wykonanym rzucie wolnym Paweł Budniak wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Pod koniec pierwszej odsłony świetnie zagrał Mateusz Kostecki, jeden z zawodników gości interweniując dotknął piłki ręką, ale arbiter nie dopatrzył się przewinienia i nie podyktował rzutu karnego.
Po zmianie stron nastąpiło 20 sekund, po których już trudno było się podnieść gospodarzom. Szybkie dwa gole autorstwa Pawła Budniaka dały trzybramkową zaliczkę bielszczanom. Wariant z lotnym bramkarzem spowodował jeszcze, że trafienie na 2:4 zaliczył Adrian Skrzypek. Niestety prosty błąd w obronie dał ponownie gola Rekordowi, a jego autorem został Tomasz Gąsior. W ostatniej minucie Mateusz Kostecki nie trafił z sześciu metrów, ale pewną dobitką popisał się Piotr Błaszyk. Krótko przed końcową syreną Alex Viana ustalił rezultat na 3:7.
Dobra postawa pniewskiego zespołu nie przyniosła niestety punktów. Smoki nadal pozostają w strefie spadkowej. Za tydzień czeka ich kolejne trudne zadanie, jakim jest wyjazd do Chorzowa na spotkanie z Clearexem. Na pewno nie zagrają w tym pojedynku Adam Wachoński i Adrian Skrzypek, którzy pauzować będą za żółte kartki.
- Mieliśmy świadomość, że łatwo na pewno nie będzie, ale liczyliśmy na nieco lepsze rezultaty. Na tak niską pozycję złożyło się sporo czynników. Sprawa jest dość prosta od zawsze, jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi oczywiście o pieniądze. Prawda jest taka, że z obecnym budżetem powinniśmy grać w I lidze. Gdyby nie pomoc Gminy Pniewy i naszego głównego sponsora firmy Sputnik, za którą dziękuję, ciężko byłoby zrobić cokolwiek. Co sezon mamy minimalnie więcej funduszy, a wydatki niestety rosną. Strata Frajtaga, Vakhuli i Soleckiego przed sezonem, czyli nie oszukujmy się – trzech kluczowych zawodników klubu musiała się odbić czkawką. Próbowaliśmy za wszelką cenę utrzymać choć jednego z dwójki Solecki – Vakhula ale niestety się nie udało. Dołączyła do zespołu spora grupa młodych zawodników, którzy potrzebują czasu. Trudno powiedzieć czy nam go wystarczy do końca sezonu. - tłumaczy Rafał Gnybek menadżer drużyny Red Dragons.
Bez względu na towarzyszące Smokom kłopoty, wiary w drużynę nie tracą kibice, którzy wiernie towarzyszą swym ukochanym Smokom. Sympatycy drużyny niejednokrotnie udowodnili, że swym zaangażowanym dopingiem pomogli w zdobyciu nie jednego zwycięstwa, może tak wspaniałe zaplecze wystarczy by utrzymać się w ekstraklasie. Za nami dopiero połówka sezonu.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?