Nie chcę rozstrzygać po czyjej stronie jest racja w tym sporze, bo z pewnością i argumenty rodziców i urzędników mają podobną wagę. Rzecz w tym, że mam wrażenie, że urzędnicy zawalili jeden ważny element w samym procesie próby dokonania zmian.
Otóż wcześniej nie było żadnej dyskusji na ten temat. Co, gdzie, jak i kiedy. Rodzice o planach likwidacji szkoły dowiadują się od nas. Sami organizują spotkanie z burmistrzem, by dowiedzieć się o co chodzi. Tak naprawdę w momencie, gdy jest już pozamiatane, bo decyzje zapadły. Głosowanie nad zamiarem likwidacji odbyło się następnego dnia i na nic zdały się protesty. Dlatego rozumiem rozgoryczenie i złość rodziców wróblewskich dzieciaków.
Dziś tak się nie robi, bo równie dobrze możemy wrócić do czasów sprawowania władzy dekretami. Wiem, że przykład idzie z góry, ale zawsze miałem wyższe mniemanie o politykach – samorządowcach, niż tych z Wiejskiej. Wygląda na to, że mamy naszą lokalną awanturę z hasłem ACTA w tle.
Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?