Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Gdy piorun uderzył, ludzie zostali sami z żywiołem" - Michał Kruszona opowiada o tragedii na Giewoncie

Magda Prętka
Magda Prętka
Tragedia, jaka w czwartek, 22 sierpnia rozegrała się w Tatrach, poruszyła cały kraj. Gwałtowna burza zebrała żniwa. Piorun, który uderzył w krzyż na Giewoncie doprowadził do śmierci 5 turystów, w tym 2 dzieci. Michał Kruszona - dyrektor Muzeum - Zamek Górków w Szamotułach był świadkiem akcji ratunkowej

Po wczorajszej tragedii na Giewoncie, w Zakopanem ogłoszono dziś żałobę. Część turystów zrezygnowała z dalszych wypraw w góry obawiając się, że żywioł po raz kolejny może dać o sobie znać. Informacje pogodowe, które sprawdzali jeszcze wczoraj rano i przed południem nie mówiły przecież o żadnych załamaniach, tym bardziej - o gwałtownych burzach. A jednak takich wyładowań atmosferycznych w Tatrach podobno nie widziano od lat.

- Pogoda była idealna - bezchmurne niebo i słońce, żadnej wichury - nic, co zwiastowałoby jakiekolwiek załamanie pogody - opowiada Michał Kruszona, dyrektor Muzeum - Zamek Górków w Szamotułach, który wybrał się w Tatry na kilkudniowy odpoczynek - Dziś jest dokładnie tak samo - piękne słońce, chmury zawieszone poniżej szczytów, bajkowo! Jestem już dość wysoko w górach i przynajmniej na razie nie zapowiada się na to, by pogoda mogła się zmienić - by mogło wydarzyć się coś złego - dodaje.

Gdy rozpętała się burza Kruszona był ok. 3 km od Giewontu - u wyjścia z Jaskini Mroźnej w Kościelisku, w połowie drogi miedzy Kirami a Ornakiem. W górach, z którymi związany jest od lat, przeżył już wiele, ale wczorajsza burza - jak przyznaje - była czymś nieprawdopodobnym.

- Chodzę po górach już bardzo długo i widziałem większe burze, ale ta była specyficzna - wyładowania następowały nagle i jakby... z niczego. Jedno wyładowanie, potem drugie i kolejne. Uderzenia były potężne! Absolutnie potężne! Nieco wcześniej zacząłem schodzić w stronę Kir, bo widać już było, że coś się dzieje, choć nadal nic nie zwiastowało żadnej katastrofy. Pozostali turyści, a było ich sporo, reagowali podobnie. Do Kościeliskiej wjechała policja - zawracała ludzi z szlaków, prosiła o wyjście z doliny. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego! - opowiada.

W deszczu dotarł do Zakopanego, strasznie przemoknięty. Dopiero tam ludzie dowiedzieli się o tragedii, jaka rozegrała się na Giewoncie i w okolicy. W mieście czuć było ogromne poruszenie.

- Helikoptery latały non stop - mówi Michał Kruszona - Helikopter TOPR-u zwoził ludzi z gór, a bodajże 4 kolejne transportowały ich dalej do szpitali. Zakopane nie jest duże, więc ta akcja ratunkowa działa się na naszych oczach - tym bardziej, że helikoptery latały bardzo nisko. Do tego mnóstwo służb ratunkowych - samochodów straży pożarnej, policji - wspomina.

Początkowo zamierzał wybrać się na Kondratową, ale w ostatniej chwili zmienił plany. - Na szczęście - mówi dziś z ulgą - Podobno zorganizowano tam szpital polowy. Gdybym tych planów nie zmienił, wszystko mogłoby inaczej się potoczyć - dodaje.

Góry wymagają pokory. Gdy człowiek zostaje sam na sam z żywiołem, nie pomoże tu żadna aplikacja w smartfonie.

- Dziś, będąc w domach zupełnie inaczej przeżywamy burzę, ona nie jest już taka straszna. Ale, gdy wychodzi się w góry i na granicy lasu człowiek staje z nią "jeden na jeden", to dopiero wtedy zdaje sobie sprawę z tego, co to jest za żywioł. Dawniej, ludzie żyjący na wsiach w górach mieli do czynienia z potężnymi burzami, teraz nie i myślę, że również dlatego, to wczorajsze zdarzenie jest dla nich takie traumatyczne. Zresztą, każdy kto był kiedykolwiek na Giewoncie doskonale wie, że - tak jak wszędzie wysoko w górach - tam nie ma gdzie się schronić. Gdy piorun uderzył, ludzie zostali sami z żywiołem - komentuje dyrektor szamotulskiego muzeum.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto