Przypomnijmy, że senator poinformował o tym, że jest zakażony niecały tydzień po tym, gdy gościł w Nowym Tomyślu na mszy, podczas której żegnano proboszcz parafii NMP NP Andrzeja Grabańskiego. Wówczas na uczestników mszy padł blady strach i wizja choroby. Ostatecznie okazało się, że nikt z uczestników nie zachorował.
Senator Jan Filip Libicki trafił do szpitala. Jak nam mówił, całość przechodził jak nieco cięższą grypę. Czuł się ogólnie dobrze. W niedzielę 23 sierpnia został wypisany.
-
Byłem w szpitalu praktycznie od 1 sierpnia do dziś, a więc 22 dni. Przez pierwsze dwa tygodnie podawano mi jakieś leki, nie wiem jakie, bo nie dopytywałem. A gdy zacząłem czuć się już dobrze, zaprzestano tego. Ostatni tydzień to już było czekanie na dwa ujemne wyniki i dziś to się udało. Cieszę się też, że zdrowy jest mój tata. Korzystając z okazji chciałbym podziękować całemu personelowi szpitala i wszystkim tym, którzy się mną opiekowali w tym czasie. Nigdy tak długo w szpitalu nie było. Wcześniej - kilka, kilkanaście lat temu były to incydentalne przypadki. I co muszę powiedzieć, że teraz zarówno pod względem sprzętowym, jak i personelu, jest to XXI wiek. Nie mamy się czego wstydzić
– powiedział nam senator Jan Filip Libicki kilkadziesiąt minut po wyjściu ze szpitala.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?