Zaczęły się schody przy kładce we Wronkach. Będzie wojna podjazdowa?

Kładka we Wronkach została oddana do użytku w ubiegłym roku. Była bardzo oczekiwana przez mieszkańców, a kiedy powstała, stała się sporym ułatwieniem komunikacyjnym dla pieszych i rowerzystów.
Problem z nią mają jednak mieszkańcy niepełnosprawni, na których przy wejściu od ul. Nadbrzeżnej czekają schody. Wysokość 2-metrowa, brak podjazdu, a rama nie zawsze spełnia swoje zadanie. Burmistrz przedstawił więc swoją propozycję wybudowania podjazdu. Aby spełniał normy, będzie miał ok. 15-metrów szerokości i kilka zakrętów. Na to, by Wronki stały się pod tym względem drugimi Siedlcami, gdzie z zawiłego podjazdu korzystają głównie młodzi ludzie uprawiający różnego rodzaju sporty, szans nie ma. Istnieją jednak pewne obawy, czy rozwiązanie, zaproponowane przez włodarza, nie wzbudzi zbyt wielu nieprzychylnych komentarzy – głównie mediów.

– Wyprzedzając pewne doniesienia, które mogą mieć miejsce, powiem, że podjazd musi spełniać wymagania techniczne, których my nie obejdziemy. Ten, o którym mówię, czyli podjazd z ul. Nadbrzeżnej i wału, musi pod pewnym kątem iść do góry pod pewnym nachyleniem i to nie może wynosić więcej niż 2%. Będzie miał 15 metrów szerokości, a zygzaków będzie 5, żeby zachować nachylenie – tłumaczył radnym burmistrz Wronek Mirosław Wieczór. Koszt takiego przedsięwzięcia to kilkadziesiąt tys. zł.

Będzie dużo zakrętów
Radni przyznali, że widzą potrzebę wybudowania podjazdu. Pytali jednak, czy istnieje możliwość zrobienia w tym miejscu windy albo znalezienie innego rozwiązania technicznego.
– Popieram koncepcję budowy zjazdu. Apelowałbym jednak, żeby wykorzystano wszystkie możliwości. W tamtym miejscu będzie bardzo dużo zakrętów i osoba starsza może wejść na kładkę „pijana”, może jej się zakręcić w głowie. Abstrahuję już od tego, czy ten zjazd nie powinien powstać razem z kładką i myślę, że wszyscy powinniśmy wyrazić opinię pozytywną – mówił Janusz Szulc, a w podobnym tonie wypowiadali się pozostali radni.

Pojawi się zdjęcie prześmiewające
Burmistrz odpowiadał, że o windzie mowy nie ma, bo może być zbyt kosztowna, a to, czy ktoś wyjdzie z podjazdu w stanie wskazującym zależy tylko od tego, czy przedtem, czymś się nie „wzmocni”.
– Ja wiem, że po wybudowaniu podjazdu pojawi się zdjęcie prześmiewające, że tyle kosztował, że tak wygląda, że tam tyle zakrętów itd. Niektórzy radni pewnie będą się pewnie chcieli na nim „wybić”. Ale jesteśmy zgodni, że kwestia windy nie wchodzi w grę, bo koszty są wysokie. Mamy już jedną przy ośrodku zdrowia i wiemy, ile to kosztowało. Prosiłbym jednak, żeby podjazd potraktować poważnie, bo on będzie służył mieszkańcom. Jeżeli się na niego zgodzicie, proszę też, żebyście tego podjazdu bronili – apelował burmistrz, a radni szybko przeprosili za nieśmiały pomysł z windą.

Aby rada mogła się ustosunkować do propozycji, trzeba wykonać projekt i poznać wartość kosztorysową. Włodarz miasta zapewnił, że zapyta jeszcze raz projektanta, czy nie innych możliwości technicznych. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie ma. Podjazd jest potrzebny i wszyscy wiedzą, że to sprawa nie podlegająca dyskusji. Niektórzy zadają jednak pytanie, dlaczego nie powstał od razu z kładką, dlaczego nie pomyślano o tym wcześniej. Schody dla starszych i niepełnosprawnych zaczęły się bowiem w momencie jej wybudowania.