Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Irena Wojciechowska opowiada o przygotowaniach do Wielkanocy [ZDJĘCIA]

Magda Prętka
Magda Prętka
Irena Wojciechowska, była wiceprezeska Stowarzyszenia Puszcza Notecka mówi stanowczo: Nie możemy rezygnować z przygotowań do świąt! Wielkanocy przecież nikt nie odwołał! Udekorowała już dom na święta, zasadziła bratki, wkrótce zabierze się za przygotowanie koszyka do święconki

Dom Ireny Wojciechowskiej we Wronkach pełen jest rodzinnego ciepła. Wraz z mężem w sposób szczególny celebrują wszystkie chwile spędzane z bliskimi, by później wspominać je z uśmiechem i wzruszeniem zarazem. Święta zawsze były jednak tym najbardziej wyjątkowym okresem w roku. W domu panował gwar - wesołe okrzyki wnucząt mieszały się z ożywionymi rozmowami gości, którzy zachwalali smak tradycyjnych, wielkanocnych potraw, jakie wyszły spod ręki gospodyni. Rok temu pani Irena wraz z rodziną obchodziła Wielkanoc aż przez 2 tygodnie, z radością witając na świecie najmłodszą wnuczkę i świętując wygraną walkę z chorobą. Teraz będzie jednak inaczej.

- Córka wraz z wnuczkami mieszka pod Krakowem, syn z narzeczoną w Poznaniu. Z uwagi na obowiązujące ograniczenia w przemieszczaniu się, ale i obawy związane z zagrożeniem epidemiologicznym, te święta spędzimy sami z mężem. Mimo to, nie rezygnuję z przygotowań, bo Wielkanocy przecież nikt nie odwołał – mówi z uśmiechem Irena Wojciechowska – Święta, to tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenia, o której nie wolno zapominać nawet w tak trudnej sytuacji – podkreśla.

W miniony weekend w jej domu pojawiły się bazie. Zerwała je nad Wartą przy okazji szybkich zakupów w mieście. Trzeba było przecież przygotować palemkę na Niedzielę Palmową. Przed domem zasadziła bratki. W jadalni czeka już rozstawiony stół.

- Lubię mieć wszystko wcześniej zaplanowane i przygotowane, więc stół faktycznie już czeka. Kiedy jednak ostatnio na niego spojrzałam, to stwierdziłam, że w dwójkę będzie nam przy nim jakoś pusto i chyba zjemy z mężem śniadanie wielkanocne w salonie, przy naszym mniejszym okrągłym stole. Postawimy na nim zdjęcia bliskich, by w pewien sposób byli z nami – opowiada pani Irena.

Z córką i synem pozostaje w stałym kontakcie. Każdego dnia dzwonią do siebie, mejlują, komunikują się za pośrednictwem mediów społecznościowych i… wysyłają mnóstwo zdjęć. W ten sposób wymieniają informacje na temat przygotowań do świąt.

- Zdjęcia, to takie komunikaty dotyczące tego, co już w domu zrobiliśmy, czy jakie dekoracje się w nim pojawiły – tłumaczy – Narzeczona syna ma drewnianego baranka, który bacznie przygląda się wszystkim przygotowaniom. Dla przykładu – obserwował jak młodzi posiali rzeżuchę. Ja z kolei mam 3 figurki baranków, które oglądają między innymi moje świąteczne ozdoby. Wysyłam zatem do dzieci zdjęcia z informacją, że dzisiaj moje baranki podziwiały nową dekorację na oknie – śmieje się pani Irena i dodaje, że w okresie rozłąki z bliskimi, takie zabawne komunikaty zacieśniają rodzinne więzi – Te zdjęcia, to niby banał, drobnostka, ale proszę mi wierzyć - podnoszą człowieka na duchu – podkreśla.

Ozdabianie domu na święta, to jedna z pasji pani Ireny. Uwielbia dekorować go i wzbogacać wystrój w figurki królików, baranków, ciekawe kompozycje florystyczne. Jak sama przyznaje – napawa ją to optymizmem.

- Zachowanie pewnej rutyny, czy raczej wykonywanie dziś tych samych czynności, co przed każdymi świętami, bardzo mnie uspokaja, choć wiem, że te święta spędzimy z mężem sami. Ale to prawda, że ukojenie od kłębiących się w głowie myśli dają zwykłe, domowe obowiązki. Dlatego też wróciłam do domowego ogródka. Zakopałam część trawnika i posiałam warzywa. Kiełkuje już rzodkiewka, sałata oraz słonecznik. Miałam ogromną satysfakcję, gdy opowiadałam o tym dzieciom - mówi z uśmiechem.

Przygotowania do świąt u państwa Wojciechowskich idą zatem pełną parą. Pani Irena wyciągnęła już nawet koszyk do święconki!

-Mimo wszystko nie wyobrażam sobie, aby tego elementu naszej tradycji mogło zabraknąć – mówi stanowczo – W koszyku z pewnością znajdzie się mały kawałek szyneczki, biała kiełbasa oraz jajka. Oczywiście będą też pisanki. Co prawda, przygotowywały je zawsze córka z wnuczką, zachwycając wszystkich swoimi artystycznymi zdolnościami, ale siłą rzeczy w tym roku to niemożliwe. Przygotuję zatem je sama. Poza tym w koszyku znajdzie się chlebek, babeczka, maślany baranek. Jak co roku udekoruję koszyk palemkami, bratkami i stokrotkami. Mam nadzieję, że w telewizji odbędzie się transmisja z jakiejś świątyni podczas, której kapłan udzieli nam błogosławieństwa i pobłogosławi również wielkanocne dania. To dla mnie bardzo ważne – móc choćby wirtualnie uczestniczyć we mszach świętych. Co tydzień w niedziele oglądam transmisje z nabożeństw. Zapalam wówczas świece, wyciszam się. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa - tłumaczy.

A cóż poza „święconym” znajdzie się na świątecznym stole? Pani Irena długo nie zastanawia się nad odpowiedzią.

- Przede wszystkim babka i żurek – zdradza – Przepis na tradycyjną babkę wyniosłam z rodzinnego domu. Przygotowuję ją już od 40 lat i jest to naprawdę wyjątkowy wypiek. To babka ucierana ręcznie kulą – tę czynność co roku wykonuje mój mąż. Jest to dość pracochłonne, ale babka w naszym domu pieczona jest tylko raz do roku, więc to już pewien rytuał. Oprócz babki i żurku na stole zagości również barszczyk oraz bigos, którym zajadamy się w każde święta. W ten sposób podtrzymujemy bardzo ważne dla nas tradycje kulinarne, które przypominają o przeszłości, cieple domu i tworzą wyjątkową atmosferę – przyznaje – Proszę sobie wyobrazić, że kiedy w ubiegłym roku zaproponowałam, że zamiast jakiegoś dania przygotuję bardziej „nowoczesną” potrawę, to wszyscy zaprotestowali! Córka stwierdziła wówczas, że to właśnie te tradycyjne smakołyki tworzą magię naszych świąt i że bez sałatki jarzynowej się nie obejdzie! - śmieje się – Teraz instruuję córkę, jak ma wykonać to, czy tamto danie. Co roku spędzaliśmy święta we Wronkach, więc nie musiała nic przygotowywać. Mam nadzieję, że uda jej się babka i żurek. A może wyjdą jeszcze lepsze niż moje? - pyta retorycznie.

W świąteczną niedzielę państwo Wojciechowscy zasiądą do wielkanocnego stołu, zadzwonią do dzieci i złożą im życzenia. Pani Irena zapowiada, że wykonają też wspólne zdjęcie, by zarazić tą atmosferą innych.

- Nie możemy się poddawać i nagle nie obchodzić świąt, bo trwa kwarantanna i należy zostać w domu. Uważam, że nawet osoby samotne powinny celebrować ten czas, bo to może nas uspokoić. Wszyscy powinniśmy być razem – przynajmniej „duchowo”. Dzięki temu damy radę przetrwać ten trudny okres – kwituje.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto