Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak dawniej wyglądał szamotulski Rynek? Czy bardzo się zmienił? Opowiadała o tym "Blondynka"

Magda Prętka
Magda Prętka
Mat. Muzeum Zamek Górków w Szamotułach
Czy Rynek w Szamotułach zawsze nazywał się Rynkiem? Który budynek znajdujący się na nim nosił niegdyś numer 1? Czy ruch w centrum miasta przed laty był jednokierunkowy? Jak zwykło się nazywać szalet miejski? Na te, jak i szereg innych pytań odpowiadała „Blondynka” oraz jej goście

O szamotulskim Rynku opowiadała "Blondynka"

Szamotulskie blubry – zdaje się, że to najtrafniejsze określenie dla spotkania z historią (i to wcale nie pejoratywne), jakie pod koniec listopada odbyło się w Zamku Górków. Było to kolejne wydarzenie zorganizowane z inicjatywy Moniki Romanowskiej-Pietrzak – kustoszki szamotulskiego muzeum, posługującej się nieco przewrotnym pseudonimem „Blondynka”.

Ta, od czasu do czasu zabiera mieszkańców i mieszkanki w swoistą podróż do przeszłości, by w oparciu o jedno z najcenniejszych źródeł, jakim są wspomnienia, archiwizować je, próbując w ten sposób ocalić historię miasta od zapomnienia.

Tym razem „Blondynka” i jej goście przenieśli się w czasie do międzywojnia, potem także do lat wojennych, barwnego PRL-u i końcówki ubiegłego stulecia, by pogawędzić o szamotulskim Rynku. Wszak to właśnie on jest sercem miasta.

"Szamotulskie metro" i Plac Walki Młodych

Monika Romanowska-Pietrzak powitała przybyłych fragmentem artykułu prasowego z 1959 roku, autorstwa jednego z poznańskich dziennikarzy. Choć materiał zatytułowany został „Szamotulskie rozczarowania” nie znalazło się w nim choćby jedno słowo krytyki. Dziennikarz przedstawił Gród Halszki, jako miasto zadbane i czyste, dobrze oznakowane w kontekście turystyki, a toaletę publiczną określił mianem wzorcowej.

O szalecie miejskim rozmawiano również później, gdy posiłkując się archiwalną fotografią „Blondynka” stawiała przed słuchaczami i słuchaczkami pytanie o potoczną nazwę nieistniejącego już obiektu. Ci nie musieli się zbyt długo zastanawiać. Bo któż choćby raz w życiu z „szamotulskiego metra” nie skorzystał?

Pytań i zagadek było jeszcze wiele. Okazało się, że w pamięci przynajmniej kilkorga osób dobrze zachował się Rynek, jako Plac Walki Młodych. Ten, na którym znajdowało się kilka peronów przystanku autobusowego. I taki, na którym obowiązywał ruch dwukierunkowy.

- Jedną z pierwszych linii autobusowych uruchomił pan Koszuda, obsługując trasę pomiędzy Obrzyckiem a Szamotułami – mówiła Monika Romanowska-Pietrzak.

Zaskoczeniem była zaś informacja o budynku uwzględnionym w ewidencji, a w zasadzie w numeracji obiektów na starówce, lecz faktycznie nieistniejącym. Chodzi o budynek pod numerem 3, który z uwagi na konieczność poszerzenia ulicy Ratuszowej zniknął z przestrzeni miejskiej mniej więcej w połowie lat 70. XX wieku. Choć dziś fizycznie nie ma go już na Rynku, numer pozostał.

Kultowy CPN

„Blondynka” pasjonująco opowiadała także o figurze św. Jana Nepomucena (która na starówkę ma powrócić), najbardziej charakterystycznym elemencie rynkowej zabudowy, a więc o zegarze, znajdującej się przy nim pompie (odtworzonej w ramach rewitalizacji Rynku), przybliżała niezwykłą historię krzyża.

Dzięki prezentacji starych pocztówek i fotografii uczestnicy oraz uczestniczki spotkania przekonali się, że jedna z najbardziej monumentalnych obecnie kamienic, będąca siedzibą Banku Spółdzielczego Duszniki, niegdyś była budynkiem I-piętrowym, a część nawierzchni chodnika ulicy Wronieckiej nie zmieniła się od czasów międzywojnia.

- Stacja benzynowa istniała na Rynku nie tylko w czasach PRL-u. Pojawiła się już pod koniec lat 30., bo w 1939 roku Jan Jęczkowski – szamotulanin, kupiec, przedsiębiorca posiadający rozlewnię wód mineralnych i Kolejowe Przedsiębiorstwo Dowozowe założył też stację benzynową (znajdowała się mniej więcej w tym samym miejscu, w którym późniejszy CPN – przyp.red.) - mówiła Monika Romanowska-Pietrzak.

Szczere uśmiechy publiczności wzbudziło zdjęcie kultowego CPN-u, do którego nieustannie ciągnął się sznur samochodów. Wspominano talony na auta i kultowe marki pojazdów, które w drugiej połowie minionego stulecia królowały na szamotulskich ulicach.

Konstanty Scholl spoczął na szamotulskim cmentarzu. Żegnały go tysiące mieszkańców i mieszkanek

92 lata temu w Szamotułach „Przestało bić serce szlachetne m...

U Gieremka pierwszy - powitalny kieliszek był darmowy

Niezwykle interesujące okazały się też historie o dawnych barach, knajpkach, kawiarniach i restauracjach. W kamienicy należącej do rodziny Gieremków znajdował się kultowy klub, w którym ponoć pierwszy – powitalny kieliszek był darmowy. Chętnie gościli tu m.in. sportowcy.

Szamotulanie i szamotulanki stołowali się w barze mlecznym przy zegarze, a także w „Barze Wielkopolskim” (Rynek 47, wejście od strony ulicy Braci Czeskich) otwartym w kwietniu 45’. Rodzina Mazurkiewiczów (obecnie kamienica Pabicha) wypiekała nie tylko przepyszny chleb, ale i wyśmienite pierniki oraz drożdżówki. Doskonałe wypieki serwowano (podobnie zresztą jak dzisiaj) u Nowaczyńskich, na których kamienicy przed laty znajdowała się syrena. Na brak klienteli nie narzekała kawiarnia i cukiernia ciotki Burzyńskiej, która po wojnie stała się ukochaną „Szamotulanką”.

- Codziennie czuć było tam zapach pączków – to była specjalność „Szamotulanki”. Rozwożono je m.in. do kawiarni „Pod Basztą” - mówiła „Blondynka” a publiczność uzupełniała, iż „Szamotulanka” była miejscem, które w sposób szczególny upodobali sobie taksówkarze.

Szamotuły w przeszłości. Zobacz jak miasto wyglądało w czasach PRL-u

"Nie pluć na podłogę"

Wspominano zakład fryzjerski przy szalecie miejskim, w którym na wieszakach wisiały gazety, a na jednej ze ścian znajdowała się tabliczka z napisem „nie pluć na podłogę”. Mistrzami nożyczek byli panowie Narcyz i Sylwek.

Najpiękniejszy sklep w całych Szamotułach również mieścił się na Rynku. Mowa o eleganckich delikatesach prowadzonych przez rodzinę Kroschlów w budynku usytuowanym na rogu Rynku i ulicy Poznańskiej. Zdjęcie wnętrza lokalu wykonane w 1938 roku wzbudziło prawdziwy zachwyt.

Do Gersmanna chodziło się po materiały żelazne, a popularne „statki”, czyli porcelanę i sztućce wypożyczano w lokalu przy zegarze. Ożywione rozmowy towarzyszyły wspomnieniu pana Jechorka i jego kiosku, w którym później pracowała pochodząca z Węgier pani Zyta Koputowa. Powracano pamięcią do ZURiT-u (Zakład Usług Radiowych i Telewizyjnych) i nieodżałowanej księgarni, która przez 50 lat działała na Rynku.

Monika Romanowska-Pietrzak opowiadała również o perfumeriach i drogeriach, sklepie sportowym i papierniczym, a także o tym, w którym można było zakupić „1001 drobiazgów”. Prezentowała na zdjęciach przepiękne witryny sklepowe z dekoracjami artysty plastyka – Mariana Kruszony.

Szamotuły w XIX i XX wieku. Jak wtedy wyglądało miasto? Czy ...

Lekcja historii

Spotkanie stało się też niezwykłą lekcją historii o mieście, którego już nie ma. Oczyma wyobraźni publiczność przeniosła się do pobudowanego w latach 30. XIX wieku Ogniska (obecnie Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Szamotuły) powstałego na potrzeby Kasyna Obywatelskiego.

- Było to miejsce spotkań różnych organizacji. Swoją siedzibę znalazło tu pierwsze w Polsce Towarzystwo Zbieraczy Starożytności Krajowych, które działało przez 6 lat, potem zostało rozwiązana przez władze pruskie – opowiadała „Blondynka” dodając, że to właśnie w Ognisku mieścił się reprezentacyjny hotel z przepiękną salą na piętrze, gdzie m.in. w karnawale organizowano wystawne bale. Przybliżała też zawiłą historię związaną z własnością budynku.

Było i o aptece „Pod Orłem”, dawnej siedzibie banku PKO z neonem królującym nad kamienicami, o pochodach pierwszomajowych i najsmaczniejszych bułkach z pieczarkami, które serwowano w budce u zbiegu ulicy Wronieckiej i Rynku. O Dniach Morzach hucznie obchodzonych w Szamotułach też było i o kolarstwie, które silnie w historię miasta się wpisało. Miasta słynącego z plenerów rzeźbiarskich. Miasta, za którym tęsknimy.

Słuchacze i słuchaczki żywo włączali się w opowieść o nim. Rozpoznawali na zdjęciach znane im osoby, odpowiadali na pytania i sami chętnie je zadawali. Po 2-godzinnej podróży do przeszłości nagrodzili „Blondynkę” brawami dziękując w ten sposób za sentymentalny wieczór, który mógłby się nie kończyć.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto