Po raz kolejny wybito szybę

Rafał S. od kilku miesięcy mieszka wraz z partnerką oraz 5 – letnią córką w budynku komunalnym przy ulicy Jastrowskiej w Szamotułach. Krótko po tym, jak zajął w nim kawalerkę wraz z kuchnią i łazienką, wybito mu szybę w oknie pokoju wychodzącym na podwórko.

– Od 15 lat mieszkam w Szamotułach, nie mam żadnych wrogów, a z sąsiedztwem pozostaję w bardzo dobrych stosunkach. Nie wiem, więc kto mógł się dopuścić czegoś takiego. W pokoju przy oknie mogła przecież spać moja córka – tłumaczy Rafał S.

Do zdarzenia tego doszło pod koniec grudnia ubiegłego roku w godzinach nocnych. Szyba niemalże natychmiastowo została wymieniona przez pracowników Zakładu Gospodarki Komunalnej. Niestety niedługo po zajściu innym mieszkańcom wspomnianego budynku komunalnego (zamieszkuje go w sumie 6 rodzin) z pomieszczeń gospodarczych zlokalizowanych na podwórku zaczęły ginąć rozmaite sprzęty i narzędzia. Mieszkańcy wystosowali wówczas pismo do ZGK z prośbą o zamontowanie bramy wjazdowej do budynku wraz z tylnim opłotowaniem, gdyż dom nie jest ogrodzony.

– Okazało się jednak, że ZGK nie posiada funduszy na taką inwestycję. Próbowaliśmy się odwołać od tej decyzji, jednak na nic to się zdało. Postanowiliśmy, więc złożyć się i zakupić lampę z czujnikiem ruchu, która zamontowana została na budynku. Zamocowaliśmy też atrapę kamery i tabliczkę informującą o tym, że obiekt jest monitorowany. Wkrótce po tym jednak kamera została skradziona, pocięto plastikowy płot, który założyłem na ogródku, zaś lusterko przy samochodzie mojej partnerki złamano i nadpsuto zamek centralny – tłumaczy Rafał S.

Mężczyzna zamontował na budynku, już nieco wyżej kolejną atrapę kamery, jednak i to nie pomogło, gdyż tydzień temu w środę po raz kolejny wybito mu szybę. Jego zdaniem był to ten sam sprawca, gdyż szyba została wybita dokładnie w ten sam sposób. Jak przypuszcza Rafał S. - młotkiem, niecałą godzinę po północy.

– Mam obawy, że następnym razem ludzie, którzy dopuścili się tego czynu, zwyczajnie wrzucą mi coś przez okno, ale spróbują podpalić dom. Naprawdę czuję ogromny strach mieszkając w tym budynku, a przecież nigdy nikomu nie zrobiłem nic złego – przekonuje Rafał S.

O całym zajściu poinformowana została Komenda Powiatowej Policji w Szamotułach.

– Zgłoszenie miało miejsce w czwartek w zeszłym tygodniu i dotyczyło uszkodzenia mienia. Interwencja została podjęta przez policjantów. Należy zauważyć, że czynności w tej sprawie uwarunkowane są złożeniem wniosku o ściganie przez uprawniony podmiot. Do chwili obecnej taki wniosek nie wpłynął do Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach – mówił kom. Jacek Michałowski, rzecznik prasowy szamotulskiej policji.

Wniosek nie wpłynął, gdyż – jak twierdzi Rafał S. - mieszkańcy budynku przy ulicy Jastrowskiej nie mogą go złożyć – nie są bowiem właścicielami domu. Zdaniem mężczyzny wspomnianą formalność powinien załatwić Zakład Gospodarki Komunalnej. Niestety przed publikacją materiału nie udało nam się ustalić dlaczego czynności tego typu nie zostały podjęte.

Chociaż – jak przekonuje kom. Jacek Michałowski - uszkodzenie mienia jest czynem dość pospolitym i wiele podobnych przypadków szamotulscy funkcjonariusze odnotowują w skali roku, Rafał S. nie zamierza lekceważyć zdarzenia, do którego doszło już po raz kolejny. Zważywszy natomiast na fakt, iż inni mieszkańcy budynku komunalnego zostali okradzeni, musiało to być działanie celowe.

– Postanowiłem upublicznić całą sprawę, bo wciąż obawiam się, że może nas spotkać coś gorszego. Ten strach tak naprawdę podyktowany jest troską o córkę, która ma dopiero 5 lat. W tej chwili mogę tylko rozłożyć ręce, bo nikt nic nie widział i nie słyszał – mówi Rafał S.