Szamotuły. Mieszkańcy mówią "NIE" budowie myjni samochodowej przy ulicy Szczuczyńskiej

Sprzeciw wobec budowie myjni w Szamotułach

Mieszkańcy i mieszkanki bloków znajdujących się przy ulicy Śniadeckich w Szamotułach (teren osiedla Wiśniowego) protestują przeciwko planowanej budowie myjni samochodowej. Obiekt powstać ma na nieużytkowanym dotąd terenie przy ulicy Szczuczyńskiej i bezpośrednio sąsiadować z zabudowaniami mieszkalnymi. Odległość od bloku (tzw. podkowa) do granicy działki, na której inwestor zamierza uruchomić myjnię, wynosi tylko 8 metrów. Jeszcze mniej, bo 6,5 metra dzieli ów teren od domu jednorodzinnego usytuowanego na sąsiedniej działce.

Boją się hałasu, spali. Boją się o swoje zdrowie

Zdaniem miejscowych, to stanowczo za blisko na lokalizację działalności tego typu. Mają mnóstwo obaw i trudno im sobie wyobrazić, w jaki sposób całodobowa, samoobsługowa myjnia samochodowa (planowane są 4 stanowiska) miałaby funkcjonować w zwartej zabudowie mieszkalnej. Wyrażają więc stanowczy sprzeciw, a do Urzędu Miasta i Gminy Szamotuły, który poinformował ich o wszczęciu procedury wydania warunków zabudowy (na wniosek inwestora), napływają kolejne petycje – zarówno indywidualne, jak i zbiorowe.

Boimy się hałasu, boimy się spalin od samochodów, braku ciśnienia wody (…). W budynku mieszkalnym (podkowa) graniczącym z działką, o której mowa, mieszkają w większości starsi właściciele z chorobami współistniejącymi, po udarach, z astmami, z chorobami krążeniowymi. Ja mam II stopień niepełnosprawności. Boimy się, że budowa myjni wpłynie bardzo źle na nasz stan zdrowia, zakłóci nam mir, uniemożliwi nam korzystanie z balkonów – to fragment pisma złożonego przez jedną z mieszkanek w szamotulskim magistracie.

Podobnych jest bardzo dużo. Apele kierowane do władz miasta poparli również mieszkańcy i mieszkanki bloku sąsiedniego - przy ulicy Śniadeckich 2, który choć położony jest nieco dalej, jak sami przekonują – też może odczuć negatywne skutki związane z działaniem myjni.

- Nie chcemy w późnych godzinach, ale i w ciągu dnia zmagać się z hałasem, czy innymi uciążliwościami. Nasze balkony znajdują się blisko działki, na której myjnia ma powstać. Ja też korzystam z obiektów tego typu i wiem w jaki sposób one działają. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że myjnie samoobsługowe cieszą się dużym zainteresowaniem i ludzie często korzystają z nich np. wieczorami, żeby nie czekać w kolejkach. Nie wyobrażam sobie, żeby taki obiekt działał prawie pod naszymi balkonami. Powinien powstać gdzieś na uboczu, a przynajmniej w znacznej odległości od zabudowań mieszkalnych – komentowała jedna z mieszkanek.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: CO Z SYSTEMEM MIEJSKIEGO MONITORINGU W SZAMOTUŁACH?

Radni popierają protestujących

Temat poruszony został także podczas ostatniego posiedzenia Komisji Gospodarki Komunalnej. Radna Grażyna Augustyniak poparła argumenty protestujących.

- Przede wszystkim jest to bardzo blisko bloków – stwierdzała – Gros ludzi, którzy tam mieszkają, to nie są młodzieniaszki, tylko ludzie w wieku starczym, tak można powiedzieć. I gros ludzi w tych blokach jest bardzo chorych, przede wszystkim na sprawy nowotworowe. Trzeba równocześnie nadmienić, że w pobliżu bloków znajdują się budynki gospodarcze, które są zaadaptowane na budynki mieszkalne. Wyjść na balkon, to jest raczej niemożliwe ze względu na to, że ludzie ogrzewają się – mówiła radna Augustyniak wskazując na problem zadymienia w okresie grzewczym – Jeśli na tym terenie powstanie jeszcze myjnia, to moim zdaniem to jest horror – dodała.

"Nie możemy odmówić wydania decyzji o warunkach zabudowy"

Ze zdaniem tym zgodził się również Przewodniczący Rady Miasta i Gminy Szamotuły Marian Płachecki, który stwierdzał, że sam nie chciałby mieć myjni przy domu. Bo to – jak mówił -naturalnie wiązać się będzie z hałasem. Solidaryzując się z protestującymi zaznaczał jednak, iż nie zna szczegółowych przepisów w tym zakresie. Szybko okazało się jednak, że te sprzeciwu społecznego nie uwzględniają.

- Procedura wydawania decyzji o warunkach zabudowy punkt pierwszy: jeżeli jest sąsiedztwo usługi, a myjnia jest usługą, nie możemy odmówić wydania decyzji o warunkach zabudowy. To tak jak jest wniosek o zabudowę mieszkaniową, w sąsiedztwie jest mieszkaniówka, też taka decyzja musi być wydana, jeżeli są spełnione warunki. W tym terenie, dokładnie po drugiej stronie ulicy mamy sklep i mamy wymianę opon (…). W związku z tym, jeśli na analizowanym obszarze jest jakakolwiek usługa, inną usługę można dopuścić – tłumaczyła Agnieszka Czapka kierująca pracami Wydziału Nieruchomości i Gospodarki Przestrzennej w Urzędzie Miasta i Gminy Szamotuły.

Równocześnie zaznaczała, że mieszkańcy i mieszkanki, którzy zostali zawiadomieni o wszczęciu procedury, biorą w niej czynny udział. Potwierdziła też, że złożono już bardzo dużo negatywnych wniosków.

- Wszyscy są poinformowani o tym, że od decyzji będą mogli wnieść sprzeciw do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale my tak naprawdę, gdy są spełnione wszystkie warunki z Ustawy o Gospodarce Nieruchomościami, nie mamy możliwości wydania decyzji odmownej. Nie można wydać decyzji odmownej ze względu na to, że jest protest społeczny. Niestety nie. Gdyby tutaj była wymagana decyzja środowiskowa, przeprowadza się konsultacje społeczne. Przy decyzjach o warunkach zabudowy nie, a przy myjni nie występuje decyzja środowiskowa – mówiła Czapka.

Odwołanie do SKO

Inwestor decyzję o warunkach zabudowy wkrótce zatem otrzyma. Mieszkańcy i mieszkanki będą mogli wówczas odwołać się do SKO, co prawdopodobnie nastąpi. Jeśli natomiast Samorządowe Kolegium Odwoławcze decyzję urzędu, a w zasadzie burmistrza podtrzyma, istnieje jeszcze możliwość odwołania się do sądu.

O sprzeciwie społecznym inwestor został poinformowany.

- Nie jest to pierwszy teren, na którym inwestorzy próbują zlokalizować myjnię. Do tej pory procedurę, którą prowadziliśmy i inwestorzy, którzy widzieli ten opór społeczny, wycofywali się z tej lokalizacji. Jak będzie w tym przypadku? Trudno jest mi się odnieść do tego – mówiła Agnieszka Czapka dodając, że gdyby na omawianym terenie obowiązywał plan miejscowy, możliwym byłoby szczegółowe określenie jego przeznaczenia. W tym przypadku jednak planu miejscowego brakuje.

Można się zatem spodziewać, że rozstrzygnięcie sprawy nie nastąpi szybko. Mieszkańcy i mieszkanki ze Śniadeckich z walki „o swoje” nie zamierzają zaś rezygnować.

Dyskusję podczas komisji zakończyła gorzka refleksja przewodniczącego Marka Pawlickiego, który stwierdzał, że wobec postanowień ustawodawcy radni mają związane ręce.

- Zaczynamy się boksować z mieszkańcami, którzy nas wybierają i mają uzasadnione pretensje do nas, że radny nic nie potrafi zrobić. Przepraszam bardzo, na miły Bóg, co ma rada zrobić? - pytał retorycznie.

Do tematu będziemy jeszcze powracać.