Turniej tenisa ziemnego "Ku pamięci Jasia Pomorskiego"
W środowisku szamotulskich tenisistów i tenisistek Jan Pomorski, zwany po prostu "Jasiem" był postacią szczególną. Osobą pełną humoru, duszą towarzystwa, a przede wszystkim wielkim miłośnikiem sportu. Tenis z powodzeniem uprawiał przez wiele lat. Równie bliskie było mu też kajakarstwo, którym skutecznie zarażał nie tylko przyjaciół i znajomych, organizując cykliczne spływy kajakowe.
- Płynąc rzeką, czy potokiem i obserwując całą tą florę i faunę odnosi się wrażenie, jakby czas zatrzymał się kilkaset lat temu. To niebywałe, można przecież tam spotkać zwierzęta, które są już rzadkością w naszym miejskim, a nawet wiejskim otoczeniu - mówił w sierpniu 2003 roku na łamach "Dnia Szamotulskiego".
Gdy wchodził na kort nigdy nie zapominał o poszanowaniu rywala i zasad fair play. Zawsze uczciwy wobec przeciwnika i samego siebie.
Kilka pokoleń zagrało dla "Jasia"
Zmarł przedwcześnie w ubiegłym roku, pozostawiając po sobie wielką pustkę. To właśnie z tęsknoty za nim oraz chęci wspomnienia i upamiętnienia ikony szamotulskiego tenisa, koleżanki i koledzy z Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej "Wacław" oraz "Tenisowej piekarni" w minioną sobotę spotkali się na kortach przy ulicy Wojska Polskiego w Szamotułach, by wraz z "Jasiem" zmierzyć się w deblu.
Turniejowi "Ku pamięci Jasia Pomorskiego" towarzyszyła fantastyczna, pełna sportowego ducha walki atmosfera. W rywalizacji wzięło udział 9 par, podzielonych na 3 grupy. Te z największym dorobkiem punktowym walczyły o czołowe lokaty. W sumie każda z nich rozegrała po 4 sety.
Dużo było w tym pasji, jeszcze więcej radości. Zawodnicy i zawodniczki wysoko zawiesili sobie jednak poprzeczkę, przez co spotkania należały nie tylko do zaciętych i emocjonujących, ale i bardzo ciekawych zarazem.
Po rakiety sięgnęło kilka pokoleń graczy - od młodzieży po seniorów. Choć różniło ich doświadczenie i poziom umiejętności, na korcie wszelkie różnice ulegały zatarciu. Niekiedy zresztą pary uznawane początkowo za faworytów musiały przełknąć gorycz porażki. Tak sprawdziła się złota zasada mówiąca o tym, że „sport bywa nieprzewidywalny”.
Kto zwyciężył?
Rozgrywki zakończyły się późnym popołudniem. Ci najlepsi z najlepszych zostali uhonorowani pamiątkowymi statuetkami i upominkami. Kto zwyciężył?
I miejsce wywalczyła para Krzysztof Chmiel - Marcin Szymkowiak. Na miejscu II uplasowali się Roman Maćkowiak i Krzysztof Franke, a stawkę na podium zamknęli Karol Spychała oraz Władysław Dyzert. Kolejne lokaty należały odpowiednio do:
- Bernarda Kierzka i Huberta Fidlera
- Józefa Mikołajczaka i Rafała Nowaczyka
- Hani Biniakiewicz i Marcina Niechciałkowskiego
- Mariana Biniakiewicza i Andrzeja Elmisia
- Leszka Banacha i Michała Bręczewskiego
- Ewy Biniakiewicz i Marka Bręczewskiego
Finałem imprezy była pokazowa gra w wykonaniu 6 zawodników (trzech na trzech). Nie zabrakło słodkości oraz pysznych kiełbasek z grilla i - oczywiście - mnóstwa wspomnień!
Organizatorzy zapowiadają, iż nie był to ostatni turniej dedykowany Janowi Pomorskiemu. Wszak ten wciąż ich inspiruje i na kort zaprasza!
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?