Aga Jess Wrzosek i Bartosz Wrzosek wyruszyli w podróż do Ameryki nie po to, aby zobaczyć monumentalne budowle, czy 10 najciekawszych atrakcji opisywanych w przewodnikach turystycznych. Wyruszyli za głosem muzyki – śladem stoner rocka – gatunku będącego mieszanką rocka, metalu oraz psychodelicznych naleciałości, który narodził się w Palm Spings i Joshua Tree w stanie Kalifornia. To właśnie tam para podróżników z Mosiny trafiła na początku swojej wielkiej, 3-tygodniowej wyprawy. Pragnęli zobaczyć pustynie, na których w latach 90. organizowano niezapomniane koncerty, a także założone w 1993 roku i działające do dziś Rancho de la Luna – kultowe studio nagrań, położone niemalże w sercu piaskowego świata. Wyznacznikiem ich drogi, w istocie, była pustynia.
- Podróżowaliśmy samochodem, z namiotem. Sami wybieraliśmy miejsca postoju. Zatrzymywaliśmy się głównie na najtańszych campingach, gdzie była tylko toaleta i dostęp do wody. Bo to właśnie w takich miejscach przebywało najmniej turystów, dzięki czemu nic nie zakłócało naszej podróży – opowiadał Bartosz.
Ostatecznie nie udało im się zawitać do Rancho de la Luna, gdyż studio było zamknięte. Odwiedzili za to jedną z lokalnych stacji radiowych, gdzie dotknęli korzeni stroner rocka. Jej właściciel był jednym z tych, którzy blisko 2 dekady temu nagrywali improwizowane sesje we wspomnianym studio, tworzyli ów gatunek.
- Rozmawialiśmy kilka, długich godzin, w zasadzie przegadaliśmy pół dnia. I wciąż było nam mało tych historii – mówiła Aga.
Muzyka towarzyszyła im w trakcie całej podróży. Jednym z najciekawszych miejsc, do którego dotarli było zaś Slab City – ziemia stanowa wolna od podatków, będąca domem podróżników lub tych, których nie stać na „normalne” życie. Ludzie mieszkają tam w przyczepach, zaimprowizowanych namiotach, kontenerach. Nie ma bieżącej wody i prądu, funkcjonuje tylko jedna kawiarenka internetowa działająca kilka godzin dziennie. Zorganizowano za to fantastyczną scenę muzyczną, na której cyklicznie odbywają się przeglądy w stylu talent show. Jest też jedyna w swoim rodzaju otwarta galeria sztuki stworzona przez nieżyjącego już Charlesa Russela. Dziś nie tylko „miejscowi”, ale i artyści z całej Kalifornii kontynuują jego dzieło tworząc unikalne instalacje z odpadów.
Z nostalgią opowiadali o Solton Sea – pustynnym, słonym jeziorze, niegdyś popularnym kurorcie wypoczynkowym. Wzrastający poziom zasolenia wody doprowadził jednak do wymarcia tysięcy ryb, których szkielety tworzą obecnie brzeg akwenu.
- To bardzo smutny, niewyobrażalny wręcz widok – komentowała Aga.
Zachwyciło ich za to White Sands i pustynny krajobraz z morzem białego piasku ciągnącego się aż po horyzont. Na Pustyni Mojave i wpisującej się w nią Dolinie Śmierci, która stanowi największą depresję w Ameryce, zobaczyli pomarańczową ziemię oraz doskonale znane obrazy z westernów. Mówili o trudnej do zniesienia gorączce i wietrze, ale i o niebywałym, duchowym spokoju, który poczuli na terytorium Indian Navaho.
Mówić mogliby jeszcze bardzo długo, ale nawet kilka dodatkowych godzin nie wystarczyłoby na oddanie niepowtarzalnego klimatu i uroku amerykańskiej przygody. Tęsknią za tym okresem życia, dlatego w czerwcu do Stanów wracają. Tym razem spędzą tam rok, podróżując swoim kultowym „ogórkiem” z 1972roku. Zamierzają odwiedzić Kanadę i Alaskę, zajrzą też do Gwatemali. A później, z pewnością znów zagoszczą w Szamotułach.
Uzupełnieniem opowieści podróżników z Mosiny był świetny koncert w wykonaniu poznańskiej kapeli Izzy an the Black Trees, w którym Bartosz gra na basie.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?